Ryszard Kapuściński w 1959 roku widział w Koninie Colorado. Filip Springer, który podążył jego śladami sześćdziesiąt lat później stwierdził, że był to "samobójczy plan", a Grzegorz Wysocki określił Konin miastem "doszczętnie opuszczonym przez Boga". Dziś jednak nikogo nie interesuje, jaki Konin jest, raczej to, jaki może być. Mieszkańcy liczą i kurczowo trzymają się myśli o jego transformacji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.