Pociąg dotarł na miejsce dziewięć godzin po czasie. Na jednej stacji stał trzy godziny, bo zmarł pasażer. Na kolejnej stał sześć godzin w pełnym słońcu z powodu awarii trakcji, a pasażerowie mdleli w upale. Na wniosek Urzędu Transportu Kolejowego koleje zmieniają procedury postępowania w takich sytuacjach.
- Chcieliśmy zorganizować autobusową komunikację zastępczą, ale żaden przewoźnik się na to nie zdecydował - mówi Katarzyna Grzduk z PKP Intercity. Firma podaje też więcej szczegółów sobotniego przejazdu TLK "Gwarek". Podczas tej podróży zmarł pasażer, a pociąg stał w Pleszewie trzy godziny, potem - z powodu awarii sieci trakcyjnej - pociąg stał w Rogoźnie, a pasażerowie mdleli w upale.
W poniedziałek przed południem na odcinku Poznań - Piła znów stanęły pociągi. To już trzecia awaria z rzędu. Mimo że trasa przeszła ogromny remont wart 600 mln zł.
Pociąg TLK "Gwarek", który jechał w sobotę z Katowic do Słupska, dotarł na miejsce dziewięć godzin po czasie. Najpierw zmarł starszy pasażer, dlatego pociąg stał na stacji w Pleszewie trzy godziny. Potem - z powodu awarii sieci trakcyjnej - pociąg stał w Rogoźnie, a pasażerowie mdleli w upale.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.