Policjanci nie byli zgodni, kto narusza przepisy - kierowca furgonetki czy blokujący ją młodzi ludzie.
Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił apelację kierowcy, który jeździł ciężarówką z homofobicznymi hasłami. Opinia, że był to "wybryk godzący w porządek publiczny", została podtrzymana. - Cieszymy się, ale osoby LGBT+ wciąż są szykanowane - mówi przedstawiciel grupy Stonewall.
Antyaborcyjna furgonetka fundacji Pro - Prawo do Życia stanęła przy jednym z najruchliwszych skrzyżowań w Kaliszu. U przechodniów wzbudza zainteresowanie, u kierowców szukających miejsca - złość.
Kierowca furgonetki, który jeżdżąc po Kaliszu, emitował homofobiczne hasła, zapłaci grzywnę. Odpowiadał przed sądem za zakłócanie spokoju. - Niestety, polskie prawo jest tak ubogie, że nie można go ukarać za te nienawistne treści - mówi Natalia Dolak, która zatrzymała pojazd.
- Mam świadomość, że podczas tego zdarzenia wychodziłem z roli dziennikarza, ale jako obywatel również byłem zbulwersowany tą sytuacją - mówił w środę Piotr Żytnicki, dziennikarz "Wyborczej". W sądzie odbyła się kolejna rozprawa poznańskich aktywistów, którzy w sierpniu 2020 r. zatrzymali homofobiczną furgonetkę fundacji Pro - Prawo do Życia.
- Chciałem wesprzeć wszystkie osoby, które regularnie muszą słuchać krzywdzących treści - mówi Maciej Krajewski, jeden z oskarżonych przez policję o blokowanie ruchu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.