- Obudziłem się około godz. 4.40. Syn widział przez okno, jak leci na nas dach sąsiada. W ostatniej chwili podmuch wiatru zwrócił go w lewą stronę i dzięki temu żyjemy. Mieliśmy ogromne szczęście - mówi pan Karol, mieszkaniec Dobrzycy. To tam szalejący nad Polską orkan Dudley uderzył z całą swoją mocą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.