Ridley Scott ma ogromny problem ze znaną w świecie filmu i sztuki zasadą, że stworzone przez kogoś fundamentalne dzieło z czasem przestaje być jego własnością. "Obcy: Przymierze" to próba krzyku "To ja jestem twórcą!". Krzyku, z którego wychodzi ordynarny kulturowo jazgot.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.