Zechcą na ten temat porozmawiać tylko pod dwoma warunkami: że sam zapłacisz za test na obecność przeciwciał i że ten test wykaże odpowiednią ich ilość.
- Pojawiły się poty, zaczęło mnie łamać w kościach i straciłem węch - opowiada Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania odpowiedzialny m.in. za zdrowie. - Poszedłem zrobić sobie test i okazało się, że mam COVID-19.
Choć ozdrowieńców po COVID-19 chętnych do oddania osocza zgłasza się do stacji krwiodawstwa coraz więcej, to i tak nie wystarcza do zaspokojenia potrzeb szpitali. Dla zakażonych koronawirusem osocze od tych, którzy przeszli chorobę, oznacza ratunek.
Z Raciborza, Zielonej Góry, Katowic - stąd między innymi Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu musi sprowadzać ostatnio osocze ratujące życie chorym z COVID-19 z Wielkopolski.
Ministerstwo Zdrowia uruchomiło program leczenia zakażeń koronawirusem przy pomocy osocza osób wyleczonych. Tyle że na razie w całej Wielkopolsce jest ich tylko 19, a testów na obecność przeciwciał resort na razie nie planuje finansować.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.