Polskie paleontolożki ze zdumieniem wpatrywały się w skamieniałe kości, które odsłoniła mongolska pustynia Gobi. - Co to jest? - pytały i same sobie odpowiadały: "Bestia". 50 lat temu pochodząca z Poznania profesor Halszka Osmólska przedstawiła światu Strasznorękiego
- Mamo, mamo, popatrz, dinozaur! - woła mały chłopiec. - Gdzie? Tutaj? - matka ciut nie dowierza. - Tam! Tam! - krzyczy jednak dziecko. Rzeczywiście, w środku Al. Marcinkowskiego dwa prehistoryczne stwory zamarły w morderczej walce. A poznaniacy i przyjeżdżający turyści robią sobie przy nich zdjęcia.
Główka mewy na wielkiej łabędziej szyi wyglądałaby nawet ładnie i miło, gdyby nie te potężne, zabójcze szpony na łapach. Naukowcy nie wiedzą do końca, co właściwie wykopali w Mongolii. Nazwali to coś halszkaraptor - na cześć Halszki Osmólskiej, paleontolożki z Poznania.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.