Rynek jest nowoczesny, estetyczny, ale jego największy grzech to brak zieleni, zarówno niskiej, jak i wysokiej. Poznańscy urzędnicy uspokajają, że myślą o rozwiązaniach "mobilnych" - czyli np. o drzewach w donicach.
"To nie park, by były drzewa i trawa. To jest reprezentacyjny punkt miasta" - tłumaczyli przez lata włodarze, tnąc drzewa i lejąc w ich miejsce beton, a zamiast trawy, kładąc kostkę. I tak polskie rynki, ryneczki, place zamieniły się w betonowe pustynie, a my sami wyrządziliśmy sobie krzywdę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.