- Ludzie, którzy zjeżdżali na festiwal, mieli mało pieniędzy. Zazwyczaj starczało im na jakąś bułkę i mleko. Ale wszyscy się wspieraliśmy. Przybysze czuli się w Jarocinie dobrze - wspomina pierwsze edycje festiwalu jeden z uczestników. Dodaje, że dziś jest dużo wygodniej. Ale atmosfera braterstwa i siostrzeństwa pozostała.
- Mój wujek jest starym metalowcem. Jeździ tu co roku i mnie tym zaraził - mówi 21-letnia Daria, która na Festiwal w Jarocinie przyjechała aż z Katowic. Drugiego dnia koncertów na boisku przy ul. Maratońskiej zgromadziły się tłumy miłośników mocnego brzmienia
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.