Łowczy stwierdził, że zwierzę "do niczego się nie nadaje", mimo że jeszcze godzinę temu widzieliśmy sarnę, jak chodzi, przemieszcza się. Nie wezwano żadnego weterynarza, łowczy z nikim się nie konsultował. Sarna czekała na pomoc przez prawie trzy godziny, a potem ją zabito - opowiadają świadkowie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.