- poniedziałek, 21 września 2015
-
To wszystko na dzisiaj, dziękujemy.
-
Dziękujemy za to, że byliście z nami podczas pierwszego dnia Pracowni Miast, podczas dnia warsztatowego. Jutro konferencja - otwarta dla wszystkich. Zapisy na pracowniamiastpoznan.evenea.pl/.
-
"Trzeba wspierać te imprezy, które integrują całe rodziny. Takie, gdzie rodzice mogą kibicować dzieciom, a za chwilę - dzieci rodzicom".
-
Logo powiatu powinno być i na małych i na dużych imprezach - tu wszyscy uczestnicy warsztatu są zgodni.
-
Adam Kompowski: Postawiłbym na to, co zawsze jest modne. Sport albo kultura.
-
"Musimy zmienić myślenie: wspólnie możemy razem niż pojedynczo".
-
Mariusz Siebert:
- Jeśli chcemy się pochwalić powiatem, musimy wyeksponować to, co jest najlepsze. Ale nic związanego z Poznaniem.
-
Włodzimierz Bogaczyk:
- Zamiast czekać na to, co wymyśli starosta czy rada powiatu, lepsze są inicjatywy oddolne.
-
Za chwilę kończymy przerwę, więc spójrzmy na naszą tablicę z atutami powiatu.
-
Mariusz Siebert:
- Poznań jest jak król. Ale król jest na tyle mocny, na ile mocnych ma książąt. A powiaty to właśnie książęta.
-
Andrzej Wróblewicz, dyrektor Wydziału Promocji i Aktywności Społecznej Starostwa Powiatowego:
- Może warto, zamiast pisać "w podpoznańskim Swarzędzu", "w podpoznańskiej Rokietnicy", trzymać się zwrotu "w Swarzędzu w powiecie poznańskim", "Rokietnicy w powiecie poznańskim". Każde dookreślanie tej "Powiatowej 17" jest dla nas dobre.
Powiatowa 17 to jest przynależność terytorialna, ale też mentalna.
-
Adam Kompowski:
- Dużym atutem jest duża sieć kolejowa w powiecie. Pociągi nie kursują tak często, ale sieć jest.
Anna Fiedler:
- To można zapisać i na plus, i na minus: że jest, ale jest niewykorzystana.
-
Włodzimierz Bogaczyk, regionalny wydawca Gazety Wyborczej:
- Jeśli chodzi o rodzinne firmy, które dają miejsca pracy, to w powiecie jest ich chyba jeszcze więcej niż w Poznaniu. Wszyscy się cieszymy, gdy inwestuje duży koncern jak Volkswagen, ale one jednego dnia są tu, a drugiego gdzie indziej. A rodzinne firmy zostają.
-
Do dyskusji dołącza Mariusz Siebert ze szkół karate Fighter w Suchym Lesie i Swarzędzu.
-
Kolejny atut - aktywność oddolna.
Adam Kompowski: - To jest to, o czym mówiła Marzena Bryk. Ludzie w Zalasewie potrzebowali lepszych dróg i skupili się wokół tego.
-
Andrzej Wróblewicz, dyrektor Wydziału Promocji i Aktywności Społecznej Starostwa Powiatowego:
- W sumie w roku jest ok. 350 imprez, które powiat wspiera, albo ma patronat, albo współpracujemy z mediami.
-
Marcin Bajerowicz, Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Filantrop":
- Kolejny atut - "zlot talentów" osób niepełnosprawnych w Luboniu. Zresztą, takich zlotów jest więcej.
-
Jan Grabkowski:
- Duża inwestycja na Słowacji Range Rovera - my też prowadziliśmy z nimi rozmowy, ale ostatecznie zainwestowali u sąsiadów.
-
Jan Kucharski, Biedrusko:
- Powiem o czymś, co mnie boli. Zorganizowaliśmy uroczystość z okazji 17 września. Nikogo z radnych nie było. Czasami boli, że jako właściciel prywatny odbijamy się, nie możemy się przebić.
-
Adam Kompowski:
- Kolejny atut: napływ młodych, dynamicznych ludzi. Potencjał ludzki, demograficzny.
-
Marcin Wesołek:
- To, co jeszcze jest w powiecie, to praca. To nie zawsze jest taka praca, o jakiej wszyscy marzymy, że wymienimy centrum Amazona w Sadach.
-
Marcin Bajerowicz, Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Filantrop":
- Kolejne ważne miejsce w powiecie to park orientacji przestrzennej w Owińskach.
-
Marcin Wesołek:
- Są miejsca w powiecie, do których jeżdżą mieszkańcy Poznania - Rogalin, Uzarzewo...
-
Jan Grabkowski:
- Przy drugiej edycji turnieju już łatwiej było pozyskać sponsorów, bo pierwsza edycja była udana. Co nie znaczy, że ten turniej nie kosztuje.
-
Marcin Wesołek (redaktor naczelny Gazety Wyborczej Poznań):
- Turniej tenisowy we wsi Sobota, na fantastycznym obiekcie obok fabryki Poz-Bruku, to jest naprawdę fajna impreza. Wydaje mi się - nie chcę skłamać - że to drugi pod względem rangi turniej tenisowy kobiecy w kraju. W Poznaniu takiego nie ma - tzn. jest turniej męski, ale niższej rangi. To jest też coś, co powiat daje Poznaniowi, bo na trybunach na pewno byli nie tylko mieszkańcy powiatu, ale też miasta.
-
Jan Grabkowski:
- Jak powiat powstał, wreszcie zaczęła się integracja gmin. Prezydent swoim głosem przyłączeniowym co do Lubonia, dał nam większą siłę, zupełnie inaczej teraz rozmawiamy. To zasługa powiedzenia przez niego czegoś niepopularnego.
-
Jan Grabkowski:
- Dlaczego powstała Powiatowa 17? Stwierdziliśmy, że musimy coś zrobić, by pokazać to, co robimy. Bo media jednak uważają, że pępek świata jest w Poznaniu. A program Powiatowa 17 jest po to, by pokazywać pozytywne rzeczy w powiecie, że żyjemy w fajnym miejscu. Nie mnie.
Oczywiście, czerpiemy z tego, jak jesteśmy położeni. Ale Poznań też czerpie z tego, że jest otoczony powiatem. To u nas są najlepsze miejsca do inwestowania. Jeśli prezydent Poznania nie zrozumie, że symbioza miasta z powiatem - a nie przyłączanie - jest najważniejsza, to byłoby niedobrze.
-
Jan Grabkowski:
- Cały czas walczymy, by ten powiat tkwił w ludzkich głowach. Co do mieszkańców Poznania - badaliśmy liczby parę lat temu. Z Poznania ubyło 3,5 tys., a nam przybyło 23 tys., więc to nie jest tak, że tylko ludzie z tego miasta przenieśli się do powiatu. Pamiętajmy, że u nas są tańsze działki, pewne sprawy w urzędzie łatwiej załatwić.
-
Jan Grabkowski:
- Drażni mnie, że na balach charytatywnych zbieramy na domy dziecka, bo to jest nasz obowiązek, taka zbiórka oznacza, że gdzieś popełniony został błąd.
-
Jan Grabkowski:
- Kolejna sprawa: zdrowie. Przejmowaliśmy szpital w stanie katastrofy. Spłaciliśmy długi, poprawiamy infrastrukturę.
-
Jan Grabkowski:
- Wspólny urząd pracy to jest nasza umowa, nie musieliśmy tego robić. Orzekanie o niepełnosprawności wzięliśmy na siebie.
Moja pozycja w mieście jest inna niż kolegów starostów w innych miastach. Prowadzimy ciężką pracę u podstaw. Trudno konkurować staroście z prezydentem miasta, który jest jednocześnie starostą. Musimy być naprawdę dobrzy, by nas doceniano. Musimy być najlepsi, by nas zauważono. Mówimy sobie: oświata na najwyższym poziomie. Nauczania dualne u nas jest od zawsze. Powiedzieliśmy sobie, że jeśli mamy mieć gorsze liceum, to lepiej mieć najlepszą szkołę w uczeniu zawodu.
-
Jan Grabkowski, Starosta Poznański:
- Wszelkie tego typu dyskusje warto zacząć od tego, czym jest powiat. Te dwa szczeble samorządu miały powstać już w 1990 roku, ale państwo nie było na to przygotowane. Mówiono: województwa jest potrzebne, by dawać pieniądze, ale po co powiat?
Kiedy zostałem starostą, uznałem, że musimy funkcjonować z miastem - w tym przypadku Poznaniem - razem.
-
Co macie dzięki temu, że jesteście w powiecie?
Marcin Bajerowicz, Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Filantrop":
- Nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o wsparcie, pozytywne sygnały, docenienie.
-
Wśród uczestników warsztatu są m.in.:
Barbara Turowska, Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Komornickiej
Marzena Bryk, Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Zalasewa
Marcin Bajerowicz, Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym ?Filantrop?
Anna Jaworska, Starostwo Powiatowe, Wydział Promocji i Aktywności Społecznej Starostwa Powiatowego
Andrzej Wróblewicz, dyrektor Wydziału Promocji i Aktywności Społecznej Starostwa Powiatowego
Jan Grabkowski, Starosta Poznański
Jan Kucharski, Biedrusko
Anna Fiedler, Fundacja Fiedlerów
-
Głos przejmuje Adam Bojakowski (Yes Consensus), który tak jak w poprzednich dwóch warsztatach, postara się moderować dyskusję.
-
Adam Kompowski:
- Powiatowa 17 stara się integrować mieszkańców. Jest program w telewizji, który pokazuje inicjatywy, też te oddolne. Ci mieszkańcy nie muszą się aż tak mocno identyfikować tylko ze swoją gminą, ale mogą też z innymi, z powiatem.
-
Dyskusję współprowadzi Adam Kompowski (szef działu miejskiego Gazety Wyborczej Poznań):
- Powiat poznański jest wart dyskusji, bo jak mało który w Polsce przybiera na liczbie ludności. Przybywa tak naprawdę ludności miejskiej, o innym niż wcześniej stylu bycia. Mają inne zapotrzebowanie jeśli chodzi o kulturę czy sport.
-
Zebranych, w tym starostę Jana Grabkowskiego, wita Iwona Pawluk, koordynator akcji społecznych.
-
Zaczynamy trzeci warsztat: Jak zbudować markę w oparciu o aktywność społeczną (na przykładzie Powiatowej 17)?
-
To by było na tyle, jeśli chodzi o ten warsztat. Podczas trzeciego warsztatu Pracowni Miast porozmawiamy o tym, jak zbudować markę w oparciu o aktywność społeczną (na przykładzie Powiatowej 17).
-
mec. Drozdowicz:
- Stanowisko Kościoła ws. uchodźców jest jednoznaczne, a że się ludzie boją tej sytuacji, to jasna sprawa.
-
Jako dobry przykład otwartości na działania wskazany jest ksiądz z Jeżyc, który organizuje pomoc dla uchodźców.
mec. Drozdowicz:
- Co do uchodźców, to arcybiskup obawiał się, że politycy będą mieli zakus, by Kościołem wyręczyć się ws. rozwiązywania problemów.
Ks. Radosław z Jeżyc przywraca wiarę w Kościół [KOMENTARZ TYGODNIA]
Czasami na łamach ?Wyborczej? piszę o tym, jak Kościół zajmuje się nie tym, czym powinien. Wspomnę choćby o tym, jak ambona w kościele przy ul. Fredry przy okazji marszów smoleńskich zamienia się w polityczną trybunę PiS. Albo jak duchowni biorą udział w manifestacjach pod urzędem miasta, które organizuje Klub ?Gazety Polskiej?. Ale od kilku dni jestem pod olbrzymim wrażeniem tego, co dzieje się w parafii pw. Najświętszego Serca Jezusa na poznańskich Jeżycach. Młody ks. Radosław Rakowski porywa parafian i na przekór internetowej wojnie, organizuje pomoc na rzecz uchodźców. Staje się pozytywnym bohaterem ogólnopolskich mediów, choć oczywiście najbardziej prawicowe portale i magazyny temat przemilczają, bo przecież w Poznaniu na Jeżycach nic dobrego się nie wydarzyło...
-
Katarzyna Kretkowska:
- Są salki katechetyczne, które często stoją puste. A wiele kobiet samotnych i opuszczonych potrzebuje czasami miejsca schronienia na kilka dni.
mec. Drozdowicz:
- To w części salek już działa.
-
Agnieszka Glapa, radna osiedlowa:
- Ludzie z Łazarza nie wybaczą tego, co się stało z VIII LO. Ale możemy urządzić w szkole przy Głogowskiej jakieś konsultacje społeczne, tak, by zasymilować mieszkańców z nową szkołą.
Okazuje się, że okazja będzie już w ten weekend, gdy szkoła dla mieszkańców robi "drzwi otwarte" na zwiedzanie.
Mec. Drozdowicz:
-
Mikołaj Jan Kosicki:
- Co możemy zrobić razem? Czy szkoła katolicka byłaby otwarta na spotkań rad osiedli?
mec. Drozdowicz:
- Oczywiście, przekażemy taką uwagę.
-
mec. Drozdowicz:
- Nie chcę demonizować nagłówków Wyborczej, ale skoro tyle o tym rozmawiamy, to może coś w tym musi być.
Może faktycznie na tym poziomie lokalnym należy bardziej współpracować. Ale też nie generalizujmy - są miejsca, gdzie ta współpraca jest.
-
Ola Przybylska (Gazeta Wyborcza Poznań):
- Wydaje mi się, że dużo czasu państwo zmarnowali kręcąc się dookoła naszych nagłówków. Co do Adama Suwarta - to była duża rozmowa, to była rozmowa bardziej o jego historii, rzeczy dotyczące Kościoła były jednym z wątków.
Z mojego punktu widzenia ważną rzecz powiedział Michał - komunikacja mogłaby zejść niżej, do rozmów parafia-rada osiedla, bez względu na to, "z której strony" ta rada jest.
Powiem coś okropnego z punktu widzenia Gazety - my jako medium w ogóle nie jesteśmy wam potrzebni, by się komunikować. Media naprawdę nie są do tego potrzebne.
-
Łukasz Ferchmin, Klub Inteligencji Katolickiej:
- Gazeta Wyborcza nie jest do końca wiarygodna.
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Część księży zniechęciła do przyjścia tu osoba pana Suwarta, który był zapowiadany na tym spotkaniu.
-
Łukasz Ferchmin (Klub Inteligencji Katolickiej), podkreśla, że katolicy stanowią ok. 1/3 mieszkańców Poznania. Zadaje też pytanie, czy te osoby mogą liczyć na głos w mediach takich jak Gazeta Wyborcza.
Włodzimierz Bogaczyk:
- Serdecznie zachęcam do napisania, do zabrania głosu, nie ocenzurujemy tego.
Tomasz Cylka:
- Problem polega na tym, że zdecydowana większość nie chce się wypowiadać.
-
Mec. Mikołaj Drozdowicz apeluje, by pisać rzetelnie o sprawach majątku kościelnego i by pamiętać, na co te pieniądze są przeznaczane.
-
Magdalena Albińska, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, Urząd Miasta Poznania:
- Uderza mnie konfrontacyjny styl obu stron, niezależny od tego, kto je reprezentuje.
Musimy sobie zdawać sprawę, że samorząd ma różne cele, nie tylko biznesowe. Czasami są tzw. zaszłości rodzaju ścieżka rowerowa przebiega przez grunt, który okazuje się być z czasem cudzy. Trudno, byśmy tę ścieżkę rozbierali. Chodzi o to, by te "bezumowne" były jak najmniej dolegliwe.
-
Spójrzmy na tablicę i to, co udało się w toku dyskusji zebrać, by dalej porozmawiać o tym w podgrupach
- komunikacja,
- sprawy nieruchomości,
- finansowanie szkół.
-
Tomasz Cylka:
- Państwo mówią, że komunikacja ze strony kościelnej jest niedoskonała. To mało powiedziane. Kuria ma wydelegowanego rzecznika, który nie odbiera telefonu, nie chce się wypowiadać. Może nie lubić Gazety Wyborczej czy Tomasza Cylki, ale to dotyczy każdej redakcji w Poznaniu, za wyjątkiem Radia Merkury, które sprzedaje serwisy Radiu Emaus. Kuria wydaje komunikaty, które np. ojciec Jan Góra musi tłumaczyć na język ludzki. Tak się nie można komunikować w tych czasach.
mec. Drozdowicz:
- Tu jest dużo do nadrobienia. Ale ja sam telefony od państwa zawsze odbieram.
-
Anna Wachowska-Kucharska:
- To, czego nam najbardziej brakuje, to chyba dbałość o przestrzeń publiczną, w tym o szkoły. Brakuje nam też publicznych dyskusji na temat wspólnej przestrzeni. Co do tego, że przedstawiciele samorządu, bojąc się publicznych połanajek, nie mediują z Kościołem: rady osiedli to jednostki pomocnicze. Gdy upominaliśmy prezydenta Ryszarda Grobelnego, by walczył o grunt na os. Łokietka, usłyszeliśmy, że szkoda powoływać reprezentacji prawnej, bo Kościół i tak wygra sprawę, bo takie są prawne zapisy. Może zbyt często reprezentacja samorządu oddaje pole Kościołowi.
mec. Drozdowicz:
- Kategorycznie się nie zgadzam z zarzutem, że ktoś po stronie publicznej oddaje majątek Kościołowi lekką ręką.
Magdalena Albińska, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, Urząd Miasta Poznania:
- Co do ziemi przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej, tę sprawę w sądzie ostatecznie udało się wygrać.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Wiecie, kiedy najłatwiej było odzyskiwać nieruchomości kościelne? Wtedy, gdy rządziło SLD.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Symetria była, ona była wyrażona w wysokości stawek czynszowych.
(dezaprobata drugiej strony)
-
Marek Drozdowski, kierownik Oddziału Regulacji Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, Urząd Miasta Poznania:
- Jestem zobowiązany do przestrzegania przepisów. Co do wydźwięku społecznego - nie jestem od jego kreowania.
-
Łukasz Ferchmin, Klub Inteligencji Katolickiej:
- Co do procesów ws. odzyskiwania nieruchomości, w których były szkoły. Mogę sobie wyobrazić sytuację menedżera, że jego jednostka korzysta z nieruchomości, do których nie ma prawa. Taki menedżer wylatuje z pracy.
-
Michał Jan Kosicki, radny osiedlowy:
- Był apel, by traktować Kościół jak dużą organizację pozarządową. Dobrym przykładem jest Caritas, który umie pozyskać środki i dotrzeć do najbardziej potrzebujących.
-
Michał Jan Kosicki, radny osiedlowy:
- Dostaję też sygnały, że jest wywierany wpływ na dyrektorów szkół, by w ogóle nie pytali rodziców, jakiego typu zajęcia - religia, etyka, czy jedno i drugie - się odbywały.
-
Michał Jan Kosicki, radny osiedlowy:
- Wiem o tym, że jest zapotrzebowanie na szkoły o wysokim poziomie. Wiem też o osobach, które zostały z nich wykluczone, bo są mniej związane z Kościołem czy są jawnymi ateistami. To jest legalne ze strony szkoły.
-
Katarzyna Kretkowska:
- Przywilejem, o którym mówię, jest uznanie szkoły za publiczną, bo wtedy dotacja jest wyższa.
-
Szymon Szynkowski vel Sęk:
- Prezydent rozpoczął dyskusję na ten temat umieszczając piosenkę "Bankierzy" i zastanawiając się, czemu są pobierane pieniądze za przejazd kolejki. Wydaje mi się, że powinien panować nad emocjami, a rozpoczął dyskusję w konfrontacyjnym stylu.
-
Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS:
- Jeśli gmina oddaje obowiązek prowadzenia szkoły innym podmiotom, np. Kościołowi, to potem okazuje się - według obiektywnych wskaźników - poziom jest wyższy, a chętnych jest więcej niż miejsc. Sam mam dziecko w takiej szkole. Nie bardzo rozumiem, dlaczego skoro jest tylu zainteresowanych tymi szkołami, chcemy odbierać im to prawo. Nie widzę tu tego przywileju, jaki samorząd daje Kościołowi.
-
Włodzimierz Bogaczyk, wydawca regionalny Gazety Wyborczej:
- Nie chcę bronić wszystkich tytułów na naszych łamach. Ale wydaje mi się, że piszemy też o mnóstwie dobrych rzeczy, które Kościół robi.
-
Katarzyna Kretkowska:
- VIII LO straciło siedzibę, a w zamian miasto musiało wyremontować za kilkanaście milionów inny budynek.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Chodzi o to, że to nie jest jedyny przypadek. Szkoła katedralna na Śródce, w miejscu, gdzie było kino, przychodziły do niego trzy osoby na krzyż...
Inne osoby pozwalają sobie wyrazić dezaprobatę wobec tego stwierdzenia. Chodzi oczywiście o poprzednią siedzibę kina Malta.
-
Jan Filip Libicki:
- Rozmawiamy nie o stronie prawnej, a o komunikacji, a o społecznym oddźwięku. Do mnie fora internetowe nie przemawiają, gdybym czytał to, co mam pod swoim blogiem, to bym do końca wyłysiał.
Jestem absolwentem VIII LO, kiedy sprawa budynku się działa, miałem wrażenie, że strona kościelna chce go odzyskać i już. A teraz, kiedy oglądam tę szkołę z zewnątrz i widzę w Gazecie Wyborczej zdjęcia ze środka - jak widzę jak jest wyremontowana - to uważam, że to jest dla dzielnicy Łazarz zysk.
Ale zgadzam się z radną Kretkowską, że Kościół jako hierarchia potraktował sprawę prestiżowo. Wiem, jak wyglądała ta szkoła na 90-lecie VIII LO i wiem jak wygląda teraz. Mam nadzieję, że będzie takie podejście do następnych budynków.
-
Katarzyna Kretkowska:
- Jest oczekiwanie, że nieruchomości kościelne będą służyły społeczności, to jest dysonans związany ze sprawą szkoły baletowej i też VIII LO.
-
Katarzyna Kretkowska:
- Jest oczekiwanie społeczne, by podatnik nie musiał płacić za to, że kolejka Maltanka z dziećmi jeździ po ziemi należącej do Kościoła.
-
Katarzyna Kretkowska:
- Wydaje mi się, że jest dysonans między oczekiwaniami społecznymi wobec roli i funkcji Kościoła, a faktami.
-
Anna Wachowska-Kucharska:
- Myślmy o tym, co możemy zrobić wspólnie, jako samorząd i Kościół.
Katarzyna Kretkowska:
- Najczęściej się zgadzam z Anią, ale myślę jednak, że nie spotkaliśmy się, by pudrować pewne sprawy.
-
Emocje rosną, więc może w ramach ich delikatnego ostudzenia - przynajmniej tu w relacji - zdjęcia z warsztatów dziecięcych.
-
Anna Wachowska-Kucharska:
- Nie można użyć takiego sformułowania, jakiego użył pan mecenas. Ten zwrot, że jeśli się pani nie podoba, nie musi pani dziecka do takiej szkoły wysyłać. Szkoła publiczna, nawet jeśli katolicka, jest utrzymywana z pieniędzy publicznych.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Mówiono, że w miejscu VIII LO będzie bank. Od 1 września jest tam szkoła, bezpłatna szkoła. Nikt nikogo nie zmusza, by wysyłać tam dziecko. Ale są tacy, którzy chcą to robić.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Z jednej strony mówi się złe rzeczy o Kościele, ale to często wiąże się z konsekwencjami wyroków sądowych. Przedstawia się główny motyw narracji: "kościół-pieniądz". Nie ma w poznańskim Kościele przypadków, by korzyści, które Kościół uzyskuje czy odzyskuje, by były przeznaczane na osobiste cele księży czy biskupów. To idzie na cele społecznie użyteczne. Może komuś się nie podobać, że Kościół prowadzi szkołę. Ale tu już trudno dyskutować.
-
Magdalena Albińska, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, Urząd Miasta Poznania:
- Kościół traktujemy jak każdą inną osobę, która do nas przychodzi. Czasami przepisy prawa w tych rozmowach interpretujemy w odniesieniu do poniesionych w przeszłości krzywd. Ich w przeszłości na pewno było sporo. Ale jeśli nie umiemy ich udokumentować i odnosimy się tylko do kwestii moralnych, to w granicach prawa, zwrot nieruchomości jest często niemożliwy. Nie zawsze te oczekiwania możemy spełnić.
-
Łukasz Ferchmin (Klub Inteligencji Katolickiej):
- Dodajmy jeszcze ogrzewalnię dla bezdomnych, której prowadzenie wygrał Caritas.
Komunikacja. Z jednej strony mamy "milczenie owiec", gdy coś się dzieje - Kościół ogranicza się do oficjalnych oświadczeń. Z drugiej - mamy hejt, nie tylko na forach, ale też w relacjonowaniu pewnych spraw.
-
Łukasz Ferchmin (Klub Inteligencji Katolickiej) czyta tytuły tekstów Gazety Wyborczej, zwraca uwagę na ich konfrontacyjny charakter.
- Ale zwrócę też uwagę na pozytywne sprawy. Współpraca samorządu z Caritasem. Przekazanie dwóch budynków na cele szpitalne, czego nie przeczytamy w raporcie prezydenta Jaśkowiaka. Współpraca ws. prowadzenia szkół, poza Kościołem są może dwa inne podmioty.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Ludzie postrzegają te relacje tak, jak one są przedstawiane - w mediach i przez obie strony.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- Mam wrażenie i mówię to jako praktyk: problem się bierze stąd, że Kościół niedostatecznie jasno się komunikuje, ale z drugiej: kwestia nieprawdopodobnej manipulacji. Jedni nie lubią Kościoła, inni robią to dlatego, że to modne.
-
mec. Mikołaj Drozdowicz:
- To nie jest tak, że ktoś ucieka od dyskusji. Jeśli się zastanowimy jak wyglądają relację państwo-Kościół, to one są wyznaczane w granicach prawa.
Ktoś powie "moralność", ale między prawem a moralnością nie powinno być konfliktu.
Jeśli będziemy się stosowali do prawa, to kwestią konfliktu będą tylko te przypadki, gdy są różne wykładnie prawne. Na to są procedury: postępowania sądu, postępowania ugodowe.
A co jest problemem? Jako prawnik odnoszę wrażenie, że problemem nie są same relacje, a sposób, w jaki o nich się rozmawia.
-
Jan Filip Libicki:
- Może być tak, że ktoś po stronie kościelnej powie: staramy się o zwrot 10 nieruchomości. Ale w ramach gestu dobrej woli, rezygnujemy z trzech i będą one wykorzystywany na taki cel publiczny, który nie będzie się kłócił z nauczaniem Kościoła, a jednocześnie będzie na cele społeczne. Czegoś takiego mi brakuje.
Myślę, że ułatwiłoby dyskusję powiedzenie: spróbujmy spojrzeć na Kościół nie tylko od strony religijnej, ale jak na dużą organizację pozarządową. To może by zdjęło trochę emocji.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Chcemy wzmocnić te obchody dodatkowymi uroczystościami, które przyciągną młodych. To rodzaj uzupełnienia, podkreślenie wpływu na państwowość.
-
Jan Filip Libicki:
- Gdy zobaczyłem spis osób, ucieszyłem się, że są na niej osoby duchowne. Księża ostatecznie nie przyszli, uważam to za błąd.
Nie przyszliśmy tu chyba rozmawiać o aspektach prawnych sporów o nieruchomości, a o wydźwięku społecznym i pewnej atmosferze, która wokół nich powstaje. I teraz kamyczek do miasta i do Kościoła hierarchicznego. Jeśli jest po stronie miejskiej pomysł, by 1050. rocznicę chrztu Polski obchodzić oddzielnie...
Jacek Jaśkowiak:
- Nie ma takiego pomysłu.
-
Szukamy obszarów trudnych między Poznaniem a Kościołem, ale wypisujemy też przykłady współpracy.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Szczera rozmowa, takie "zrzucenie z wątroby", oczyszcza atmosferę.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Jednocześnie podkreślam, że dużo działań prowadzimy wspólnie z Kościołem. Rozmawialiśmy np. o pomocy potrzebującym, razem dopiero co wspieraliśmy bieg charytatywny.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Chodzi o transparentność, by nie było niedomówień. Bo gdy one są, pojawiają się emocje.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Chciałbym, by to była konstruktywna rozmowa, bez agresji. Rozmowa o pieniądzach to rozmowa o różnych interesów, ale to może być dialog.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Chcę porozmawiać na temat lekcji religii w szkołach i tego ile tych lekcji jest. Wszystko wiąże się z kosztami.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Niepokoi mnie, że gdy zacząłem dyskusję na pewne tematy, dowiedziałem się, że jestem wrogiem Kościoła, że to atak na arcybiskupa. Podczas kazania biskupa Balcerka padło zdanie, że obecne władze walczą z Chrystusem. A chodziło o pomnik Wdzięczności. Dla mnie to anachronizm. I tu już samo rozpoczęcie dyskusji powoduje agresję typu "to walka z Chrystusem". Nie ma chłodnej analizy typu "pomnik musi stanąć w zgodzie z planem zagospodarowania przestrzennego".
-
Jacek Jaśkowiak:
- Interesuje mnie, jak powinien wyglądać rozdział państwa i Kościoła, czy powinna nastąpić korekta czy kontynuacja. Samorząd a kościół - rozumiem tu zarówno kwestie finansowe (jeśli miasto udostępnia instytucjom kościelnym nieruchomości po cenach innych niż rynkowe, to czy powinno oczekiwać symetrii), jak i np. jak powinny wyglądać uroczystości samorządowe. Pytałem np. burmistrza Dublina i paru innych miast katolickich, jak to wygląda u nich. Tam co do zasady nie ma kazań podczas uroczystości samorządowych, pytałem jak wygląda przy okazji oddawania budynków samorządowych. Kolejna kwestia - symbole religijne w budynkach samorządowych.
-
Stronę kościelną podczas warsztatu reprezentuje mec. Mikołaj Drozdowicz, prawnik Archidiecezji Poznańskiej.
Wśród obecnych jest też senator Jan Filip Libicki.
-
Lada moment zaczniemy drugi warsztat.
- Nie czuję się osaczony - mówi prezydent Jacek Jaśkowiak, siadając między Katarzyną Kretkowską a Anną Wachowską-Kucharską.
-
I jeszcze jedno zdjęcie z pierwszego warsztatu.
-
O 12 zaczynamy drugi warsztat - samorząd a Kościół.
Poznań jest pierwszym miastem w Polsce, które przy otwartej kurtynie normalizuje stosunki z Kościołem.
-
-
Czas pierwszego warsztatu powoli dobiega końca.
-
"Można na nas liczyć" - przedstawia Ola Przybylska.
- Musimy poznać potrzeby - mieszkańców, turystów. Chyba chodzi nam o otwartość - dzielenie się wiedzą, pieniędzmi. Pomagać. A nie tylko mówić, że coś umiemy.
Po czym poznać, że się udaje? To takie "miękkie" - zwłaszcza jak słucham pani doktor, która mówi o badaniach - mam wpisane, że chodzi o to, by ludzie się do siebie uśmiechali. Większa kreatywność, większy luz. Można na nas liczyć, bo jesteśmy fajni, kreatywni, jesteśmy dobrzy w start-upach, otwarci na oddolne inicjatywy. Coś jeszcze bardziej ogólnego - mniej procedur, więcej człowieka.
-
Następne hasło: "miasto inicjatyw lokalnych".
Dla kogo? Mieszkańców, ale też turystów.
Co zrobić? Dotrzeć z informacją. Potrzebna jest platforma wymiany inicjatyw. Zwiększyć środki. Stworzyć program wspierania liderów.
Po czym poznać, że się udaje? Pojawienie się większej tożsamości dzielnicowej.
-
dr Magdalena Florek:
- Wybraliśmy "miasto do rozwoju". Rozumiemy to nie tylko jako rozwój ekonomiczny. Interesariusze to młodzi ludzie, studenci, też organizacje non-profit, ośrodki naukowe, ludzie kreatywni plus ludzie, którzy chcą tu zapuścić korzenie.
Musi być przychylność dla różnych, nawet małych pomysłów - systemy motywacyjne, by ludzie czuli, że miasto ich docenia. To chyba duży problem Poznania. Edukacja mieszkańców - wiele osób nie docenia tego, co się dzieje.
Można zrobić badanie opinii, czy ludzie czują, że się poprawia sytuacja. Liczba inkubatorów, stypendiów, to też będzie pewien miernik.
-
Pierwsze hasło, "kreatywność". Prezentuje Jakub Eichelberger, brand innovation director, agencja DDB:
- Interesariusze to artyści i ludzie kultury, ale też uczelnie i biznes, ten kreatywny i technologiczny. Plus młodzi-nowocześni rodzice.
Co możemy zrobić? Artystom - nie przeszkadzać i stworzyć platformę porozumienia, pewną grupę. Stworzyć przestrzeń i być otwartym na kontrowersję, bardziej niż teraz. Platforma łączenia start-upów z inwestorami. Grażyna Kulczyk jako taki symbol wspierania tych start-upów.
Po czym poznamy, że się udaje? Po nowych inicjatywach kulturalnych, start-upach, w tym jakimś jednym, flagowym.
-
-
Kartki już prawie zapełnione, a została jeszcze ostatnia kwestia: po czym poznamy, że cel został osiągnięty?
-
Przesiadka i odpowiadamy na kolejne pytanie: co należy zrobić, by te cechy stały się cechami Poznania.
-
I jeszcze zaglądamy na warsztaty dziecięce...
-
Uczestnicy warsztatu zastanawiają się, kogo można włączyć w realizację haseł:
- "można na nas liczyć"
- "inicjatywy oddolne"
- "kreatywność"
- "miasto do rozwoju".
-
Wracamy do "dorosłego" warsztatu. Uczestnicy są teraz podzieleni na podgrupy.
-
Uff, sala obok wypełniona jest dziecięcymi pomysłami. Dzieciaki z trzeciej klasy podstawówki wypisują na planszach, z czym kojarzy im się Poznań, a potem będą myślały, jak będzie wygląda miasto-przyszłości (ale takie bez statków kosmicznych).
Na razie na planszach dostrzegliśmy m.in. takie tradycyjne hasła jak "koziołki", "nowe zoo", "pyry z gzikiem", ale też "lody Kościelna", "Browar" czy "Brama Poznania". W sali dostrzegliśmy plecaki z herbami Realu Madryt i FC Barcelona, ale na planszach królował też Lech Poznań, Dawid Kownacki, a nawet Maciej Skorża.
-
Krótka przerwa w warsztacie, ale nie dla prowadzących relację. Razem z Piotrem Skórnickim, który robi zdjęcia, zajrzymy na warsztaty z udziałem dzieci.
-
"Może naszemu bohaterowi-Poznaniowi brakuje trochę odwagi i poczucia humoru?".
Ola Przybylska: - Ale niech to będzie odwaga, ale nie brawura.
Chciałabym, by to było miasto do rozwoju. By nie trzeba było wyjeżdżać gdzieś na dłużej niż tylko na stypendium.
-
dr Magdalena Florek:
- Chciałabym, by Poznań miał szerokie horyzonty.
-
Franciszek Sterczewski:
- Poznaniacy umieją współpracować, umieli od zawsze. A od pewnego czasu jesteśmy miastem najsilniejszych ruchów miejskich.
-
Jan Mazurczak, Poznańska Lokalna Organizacja Turystyczna:
- Dla mnie cała turystyka to jest rywalizacja na preteksty. One mogą być różne. Chodzi o to, by je wyeksportować i znaleźć takie, których nie ma gdzie indziej. Niech to będzie jedna, dwie, trzy rzeczy.
-
Adam Czepanis:
- Jeden pójdzie na stadion, a inny sobie znajdzie jakieś zabytki historyczne. Tak jak mój kolega, który pojechał ze mną do Sewilli, bo Krychowiak grał.
-
Aleksandra Przybylska (Gazeta Wyborcza Poznań):
- To, co dla mnie jest wartościowe przy okazji Bramy Poznania, to działania, z którymi wychodzi na zewnątrz. Co nie zmienia faktu, że rewitalizacja Śródki zaczęła się już wcześniej.
-
dr Magdalena Florek:
- Z drugiej strony, Brama Poznania była megainwestycją. Nikt z zagranicy nie przyjedzie do fajnej kafejki. Potrzebne są duże wydarzenia i duże inwestycje. Potrzebny jest balans. Dlatego też żałuję, że nie będzie Transatlantyku.
-
Krzysztof Kaczanowski, Urząd Miasta Poznania:
- Gdy przyjechałem do Poznania, to widzę, jak miasto się zmienia dzięki oddolnym inicjatywom. Poznań staje się miastem do życia. Można iść z dzieckiem do parku, rynek się zmienia.
-
Jakub Eichelberger, brand innovation director, agencja DDB:
- Jeden ze sposobów myślenia o marce jest taki: każda marka ma swoją historię. A każda historia ma swojego bohatera, którego pokonuje. Co jest historią marki Poznań, przeciw czemu się przeciwstawia, jak wygrywa? Poznań może być miastem, które walczy z bylejakością. A te wszystkie pozostałe rzeczy to już poziom operacyjny. Pytanie, gdzie jest rdzeń marki Poznań. Osobiście mi się wydaje, że nie jest to daleko od tego "know-how", pytanie czy to hasło samo w sobie jest najlepsze.
Mam poczucie, że Warszawa jest sterowana coraz bardziej z dołu, pytanie, czy w Poznaniu się to też rozwija.
-
dr Magdalena Florek:
- Zobaczcie, jak wygląda marka James Bond: ma inny zegarek, inny samochód, inną dziewczynę. Ale rdzeń marki jest zawsze ten sam. Idźmy w Poznaniu w kierunku modyfikacji, ale rdzeń powinniśmy zostawić stabilny.
-
Jakub Eichelberger, brand innovation director, agencja DDB:
- Wydaje mi się, że marki starają się wydobywać to, co najlepsze. Możemy mówić, że jesteśmy "zabawowi", ale to się może nie zmienić jeszcze przez 100 lat. Krok po kroku ulepszałbym to, co jest.
-
Jan Mazurczak:
- Osoby, które robiły mistrzostwa świata 2006 w Niemczech tłumaczyli mi, że robią ten turniej m.in. po to, by pokazać, że Niemcy są fajni, że umieją się bawić. W tamtym roku Berlin był na 5-6. miejscu jeśli chodzi o sprzedaż noclegów w Europie, teraz jest na 3. miejscu.
-
dr Magdalena Florek:
- Jest różnica między "wiemy jak", a "miasto know-how". Czy ktoś ma problem ze zdaniem "wiemy jak robić teatr uliczny"? Tylko teraz to "wiemy jak" potrzebuje wypełnienia treścią, dowodów na wyciągnięcie ręki.
-
Michał Kucharski:
- Może powinniśmy być takim dobrym przystankiem - na 5-10-15 lat. Niekoniecznie między Warszawą a Berlinem.
-
dr Magdalena Florek:
- W strategii mamy zdanie, że mamy być kontrapunktem dla Warszawy. To wcale nie znaczy, że mamy być lepsi. To znaczy, że mamy być alternatywą
-
Ola Przybylska:
- Chciałabym, by ten "prymus" został od nas odczepiony. Nie chodzi o to, by się coś nie udało. Chodzi o to, by nie być spiętym.
-
dr Magdalena Florek:
- Poznań staje się międzynarodowy. W tej chwili na uczelni mam zajęcia tylko w języku angielskim.
-
Adam Czepanis:
- Gdy 11 listopada kupowałem rogala świętomarcińskiego w Warszawie i osoba obok też to robiła, czułem poczucie pewnej wspólnoty.
Franciszek Sterczewski:
- 11 listopada to najfajniejszy dzień w roku w Poznaniu. Popatrzmy co się wtedy dzieje w Warszawie i Krakowie, na te palone wozy transmisyjne, a na to święto, które jest u nas.
-
Ola Przybylska:
- Gdy myślę "kultura" - myślę "Kraków". Pytanie, czy postawienie na kulturę może dać jakieś korzyści promocyjne.
Adam Czepanis:
- W latach 90. nasza kultura przyciągała ludzi z innych miast.
Michał Kucharski:
- Lubię to, że Poznań przyciąga młode teatry alternatywne, które mogą tu zaistnieć, a potem pójść w świat. Tego powinno być jeszcze więcej.
dr Magdalena Florek:
- Nigdy nie będziemy Krakowem czy Warszawą. Poznań powinien się otworzyć bardziej do ludzi. Mamy mural na Śródce i wszyscy są zachwyceni. To pokazuje głód tego typu inicjatyw.
-
Paweł Sowa:
- Nie wiem, czy to wszystko nie ma związku z tutejszą klasą polityczną, z - przepraszam za określenie - dinozaurami. Był jeden prezydent przez 16 lat. Nie będę się ośmielał oceniać poznańskiej kultury.
Małgorzata Grupińska-Bis:
- Nam jako Teatrowi Ósmego Dnia jest łatwiej grać duże spektakle plenerowe poza Poznaniem niż tutaj.
-
Franciszek Sterczewski:
- Poznań jest drobnomieszczański, to koniecznie bym dopisał.
-
Michał Kucharski, stowarzyszenie "Poznaniacy":
- W Poznaniu łatwo jest o pracę, ale niekoniecznie o taką pracę, jaką by się chciało.
-
Adam Czepanis, dyrektor sprzedaży GW Poznań:
- Nie doceniamy tego, że jest tu przestrzeń do życia, jaka jest oferta rekreacyjna.
dr Magdalena Florek:
- Mam 15 minut pieszo do pracy i nie zamienię tego na stanie w korkach w Warszawie, choć miałam propozycję pracy w stolicy.
-
Adam Bojanowski:
- Na tablicy mamy hasła, co się myśli o Poznaniu, a teraz zastanówmy się, co byśmy chcieli, by ludzie myśleli o mieście.
-
Jan Mazurczak, PLOT:
- Czym innym jest postrzeganie, a czym innym tego przyczyny. Poznań to według mnie jedyne miasto poza Krakowem, które praktycznie nie wymieniło swojej ludności. Znaleźć tu kogoś od dziada-pradziada to nie jest wielki problem. Ta grupa dobrze czuje się u siebie, ale może trochę się odgradza. A Warszawa zmienia się niewiarygodnie.
Franciszek Sterczewski:
- Wszystkie najciekawsze inicjatywy, knajpy na Jeżycach, to są sprawy prowadzone przez osoby spoza Poznania. Wydaje mi się, że Poznań jest lepiej postrzegany przez ludzi z innych miast niż przez poznaniaków.
dr Magdalena Florek:
- To jest akurat dość stała zasada. Gdy ktoś przyjeżdża, widzi te najładniejsze kawałki, na tej podstawie sobie ten wizerunek buduje. Mam wrażenie, że Poznań nie dostarcza wystarczających warunków do rozwoju - nie tylko wyjeżdżają do Warszawy, ale też poza Polskę.
-
dr Magdalena Florek:
- Kiedyś Wyborcza chyba robiła takie badanie, że z poznaniakiem najmniej chętnie by się poszło na piwo. To jak z Niemcem - mówi się, że dobrze się pracuje, ale na piwo już gorzej.
-
Jan Mazurczak, szef PLOT:
- Poznań w ogóle jest postrzegany, już nie jest mylony z Poczdamem. Słowo-klucz, z którym się spotykam w kontekście Poznania, to słowo "prymus". Jest najlepszy, ale nikt go nie lubi. Ma same piątki, ale nikt nie przychodzi do niego na imieniny. Mamy z tym trochę problem, to powoduje złe emocje. Trochę brakuje luzu.
-
Paweł Sowa:
- Naprawdę mam kontakt i z osobami, które w Poznaniu są na chwilę i z osobami, które chcą tu wrócić. I z tą nudą się nie zgadzam.
-
Franciszek Sterczewski, społecznik:
- Poznań to miasto, którym się kojarzy z rodzicami, ze świętami, tzw. diaspora warszawska to takie miejsce-gniazdo.
Adam Bojanowski, moderator:
- Czyli tutaj są te słoiki wypełniane i zakręcane?
Franciszek Sterczewski:
- Trochę tak. Trochę kojarzy się z miłą starszą panią, do której chcemy przyjechać. Ale nie z młodą dziewczyną, jak Warszawa czy Berlin.
-
Adam Bojanowski:
- Właśnie, co w Poznaniu jest takiego, że nie wszyscy chcą tu zostać i żyć?
-
dr Magdalena Florek: - Nie powiedziałabym, że poznaniacy są nudni, ostatnio jest wiele ciekawych inicjatyw.
Michał Kucharski: - Tak, ale często bywało tak, że to są inicjatywy do pewnej ograniczonej grupy odbiorców. Mam takie wrażenie, że na dłuższą metę nie jesteśmy tak otwarci jak ludzie w Warszawie.
Od osób, z które spotkałem na studiach wiem, że jest dużo wątpliwości co do tego, czy zostać w Poznaniu, czy znajdą tu taką pracę, jaką chcą.
-
Paweł Sowa: - Gdy przyjeżdżają do Poznania Włosi, to nie mogą się nadziwić, że w ich kraju jest taki syf, a tu jest tak czysto. Ale my wiemy, że na Starym Rynku po sobotniej nocy nie jest czysto. Tym niemniej, na pewno moim skojarzeniem nie jest "nuda".
-
Adam Bojanowski dodaje kolejne hasła na tablicy:
- czysto
- zachowawczość
- zielono
- biznes...
-
dr Magdalena Florek: - 99 proc. wrażeń turystów, o których wiem, to jest właśnie to: nie wiedzą nic o Poznaniu i dziwią się, że jest tu tyle się dzieje.
-
Paweł Sowa: - Osoby z zewnątrz są zaskoczone, że w Poznaniu się tyle dzieje. Przyjeżdżają na 2-3 godziny i dziwią się, że zaplanowano dla nich tak mało czasu w Poznaniu. To wrażenie wielu turystów zagranicznych. Bo na ogół jeśli coś wiedzą o Polsce - to o Warszawie i Krakowie.
-
Małgorzata Grupińska-Bis: - Poznań to zachowawczość.
-
"Poznań - najbardziej niemieckie hasło w Polsce".
-
Adam Czepanis: - Poznań to miasto akademickie, gdzie są studia i praca.
-
Ola Przybylska: - Skojarzenie do Poznania? Nuda, nic się nie dzieje.
-
Zaczynamy od stworzenia hasłowego portretu Poznania.
-
Moderator, Adam Bojakowski (Yes Consensus):
- Zastanówmy się, jak Poznań jest postrzegany i jak byśmy chcieli, by ta marka wyglądała za jakiś czas.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Jeśli chcemy odrzucać wcześniejszą koncepcję, to musimy mieć do tego uzasadnienie.
-
Aleksandra Przybylska (zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Poznań): - Chciałabym, byśmy patrzyli do przodu, zastanowili się, co nowego chcemy wprowadzić. Mniej analizowania dochodów z PIT i CIT, bo tych liczb - jak tu siedzimy - za dobrze nie znamy.
-
- Bardzo chciałbym dostawać kontrargumenty, bardzo chciałbym nawet sprowokować do tego, by je usłyszeć - kończy Jacek Jaśkowiak.
-
Prezydent Jacek Jaśkowiak:
- Ostatnia sprawa: hasła promocyjne miast. Teraz pytanie, na ile poszczególne są dopasowane do produktu. Na ile "Poznań know-how" pasowało. Mam pewne przemyślenia, przygotowujemy korektę strategii miasta i teraz - na ile kontynuujemy to, co było, a na ile dokonujemy korekty.
-
Jacek Jaśkowiak:
- Odpowiedzmy sobie na pytanie, na ile hasło i logotyp miasta są potrzebne, a jeśli są, to czy powinny ulegać ewolucji, tak jak w przypadku biznesowych organizacji, tak jak Google. Czy to powinno być zamknięte jak sprawa typu godło czy herb.
-
Prezydent Jacek Jaśkowiak:
- Cieszę się, że mamy tu fachowca z zewnątrz. Nurtuje mnie szereg pytań: co było celem istniejącej polityki promocji i czy po siedmiu latach możemy powiedzieć, czy te cele zostały zrealizowane. Druga sprawa: jak powinna wyglądać promocja turystyczna miasta i regionu w oparciu o doświadczenia innych miast jak St. Moritz - czy tu rozdzielamy promocję turystyczną (patrząc na hotele, restauracje)? Chciałbym wzmocnienia Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej - by oddzielić promocję turystyczną od kreowania wizerunku miasta. Po trzecie: czy w budowie strategii promocji była uwzględniona struktura przychodów Poznania i innych miast? Czy ktoś odniósł to do tego, jak to wyglądało 15 lat temu.
-
Ostatnie chwile w kuluarach i już po chwili wszyscy siadamy do jednego, warsztatowego stołu.
-
Iwona Pawluk, koordynator "Pracowni Miast", wita uczestników:
- Ten projekt rodził się z myślenia o przyszłości miast, ale okazało się, że to też projekt o dialogu społecznym, o tym, co zrobić, by ludziom w miastach żyło się lepiej.
-
Uczestnikiem pierwszego warsztatu będzie m.in. prezydent Jacek Jaśkowiak. Miasto jest jednym z partnerów "Pracowni Miast" (inni to powiat poznański i Concordia Design).
-
Na początek porozmawiamy o promocji Poznania.
Niebieska gwiazdka i strategia "Poznan* - miasto know-how" to oś sporu pomiędzy obecną ekipą rządzącą na placu Kolegiackim i byłymi władzami miasta. Ale to już przeszłość, nie chcemy się nad tą strategią pochylać. Chcemy natomiast - w ramach naszej Pracowni Miast - porozmawiać o tym, jak Poznań powinien się dalej promować.
-
Dzień dobry, zapraszamy na relację z "Pracowni Miast", którą - dzięki swej uprzejmości - gości Concordia Design.
"Pracownia miast" to akcja społeczna "Gazety Wyborczej", którą prowadzimy od 2014 roku. To miejsce dialogu i wymiany opinii między samorządowcami, mieszkańcami oraz ekspertami, społecznikami, przedstawicielami rządu, świata biznesu i kultury. Organizujemy je w formie dwudniowych wydarzeń. Podczas warsztatów skupiamy się na wyzwaniach, przed którymi stoi miasto oraz jego problemach i szukamy sposobów ich rozwiązania. Na konferencji dyskutujemy o pomysłach, pokazujemy dobre praktyki, proponujemy działania.
Przed nami dzień pierwszy - dzień warsztatów.
Pracownia Miast. Promocja Poznania, relacje samorząd-Kościół, marka w oparciu o aktywność społeczność - Powiatowa 17 [zapis relacji]
Bartosz Nosal
Inne
Więcej na ten temat:
Pracownia Miast