Z programu telewizyjnego na ten weekend wybrałem dla Państwa kilka propozycji z różnych gatunków filmowych. Nie wszystkie są samymi perłami - trudno takowych byłoby się spodziewać w jeden weekend. Ale każdemu z tych filmów warto poświęcić uwagę. Dlaczego? Spróbuję objaśnić. Proszę dać mi szansę.
Oceny w skali szkolnej (1-6), mam także nadzieję, że interesujące wydadzą się Państwu zagadki.
REKLAMA
Fot. YouTube
1 z 14
''Exodus. Bogowie i królowie'' czyli jedenasta plaga egipska **
reżyseria: Ridley Scott
scenariusz: Adam Cooper, Steven Zaillian, Bill Collage, Jeffrey Caine
w rolach głównych: Christian Bale, Joel Edgerton, John Turturro, Sigourney Weaver, Maria Valverde, Ben Kingsley
Nie da się tak po prostu opowiedzieć biblijnej historii Mojżesza. Nie da się, gdyż po pierwsze czas monumentalnych produkcji w stylu "Ben Hura" minął. Robienie na ten temat filmu, który miałby trwać od czterech godzin do czterdziestu lat mija się z celem. Po drugie - za dobrze ją znamy.
No chyba, że zapragniemy zobaczyć w jaki sposób współczesna technika pozwala pokazać plagi egipskie i rozstąpienie Morza Czerwonego. Wszak historia Mojżesza ma w sobie także tę niezwykłość - od dwóch i pół tysiąca lat zapowiada wspaniałe efekty specjalne.
Tak, nie będę się kreował na Bóg wie jakiego (złamałem chyba drugie przykazanie) konesera, który gardzi efektami specjalnymi i nie wie jak bardzo rozstąpienie Morza Czerwonego potrzebuje współczesnych komputerów oraz zdjęć Dariusza Wolskiego (to miło, że nasz rodak wziął w tym udział). Nie gardzę, czekam na nie. Czekam na "Armageddon" połączony z "Dniem zagłady".
Każdy z wątków tej opowieści nadaje się na film, pod warunkiem że się na coś zdecydujemy. Problem w tym, że Księga Wyjścia ma sens jedynie wtedy, gdy opowie się ją całą i nie pominie żadnego z tych wątków. A opowiedzenie jej całej doprowadziłoby do powstania nie filmu, a celuloidowego monstrum. Na dodatek powszechnie znanego.
U Ridleya Scotta Księga Wyjścia zagląda do okien każdej z jej interpretacyjnych komnat jak oddech śmierci podczas dziesiątej plagi. Można jednak odnieść wrażenie, że każdy z tych wątków zostaje naznaczony jagnięcą krwią i pozostaje nietknięty. A "Exodus" staje się jedynie kolejną, jedenastą plagą.
PS
A która plaga egipska nadeszła na ziemie faraona jako pierwsza? Odpowiedź na końcu przeglądu
''Czerwony smok'' czyli głos nim pojawiło się milczenie ***
reżyseria: Brett Ratner
scenariusz: Ted Tally
w rolach głównych: Edward Norton, Anthony Hopkins, Ralph Fiennes, Emily Watson
Niezwykłe jest to, że Thomas Harris napisał "Czerwonego smoka" jako pierwszą swoją powieść, w której pojawił się Hannibal "Kanibal" Lecter. Na wiele lat przed powstaniem "Milczenia owiec". Co więcej, stowarzyszenie Mystery Writers of America notuje tę książkę z 1981 roku na bardzo wysokiej, 26. pozycji, zatem tuż za "Imieniem róży" oraz "Zbrodnią i karą".
W kinie koleje zostały odwrócone. W 1991 roku Jonathan Demme sfilmował "Milczenie owiec", film stał się światowym przebojem, a Hannibal Lecter z twarzą Anthony Hopkinsa - jednym z najbardziej rozpoznawalnych przestępców i psychopatów tego świata. Diabłem wcielonym w ciało wrażliwe na piękno, kulturę, sztukę, no i kuchnię z ludzkim mięsem, rzecz jasna. I to pod wpływem sukcesu "Milczenia owiec" na ekran trafił także poprzedzający je "Czerwony smok".
Mało kto wie, że ta książka została sfilmowana już w 1986 roku. Powstał wtedy film noszący tytuł "Łowca". Stworzył go nie byle kto, bo Michael Mann ("Ostatni Mohikanin"), a Hannibal Kanibal jest tu nazywany Hannibalem Lectorem zamiast Lecterem. Zagrał go Brian Cox, ale tak, że nikt nie zwrócił na tę rolę uwagi. Musiał dopiero nadejść Anthony Hopkins...
W "Czerwonym smoku" stworzył on parę już nie a agentką, ale agentem - w tej roli Edward Norton. I nie jest on słabością Hannibala Lectera, jak Jodie Foster, a wręcz przeciwnie.
Anthony Hopkins w tym filmie miał zadanie łatwe - musiał być dalej sobą... to znaczy, przepraszam, Hannibalem Kanibalem, oczywiście. Edward Norton musiał się zmierzyć z całą mocą "Milczenia owiec" i obrazu mrocznej, sięgającej głębin gore przestępczości, który ono wykreowało. Poradził sobie. Umówmy się jednak, Edward Norton radzi sobie niemal w każdej sytuacji.
PS
Swoją drogą, wiecie Państwo która powieść kryminalna zajmuje pierwsze miejsce we wspomnianym rankingu Mystery Writers of America? Odpowiedź na końcu przeglądu.
Ocena: 3+
emisja: sobota godz. 22.30 (TVP2)
poznan.sport.pl
3 z 14
''Pijany mistrz'' czyli pokolenie klasztoru Shaolin ***
w rolach głównych: Jackie Chan, Su Hua Chi, Shun-Yee Yuen, Dean Shek
Jak ten film przeszedł przez sito społecznej poprawności? W latach 70. i 80. nie było to trudne. Mało tego, przeszedł i stał się kultowy - zaświadczam to osobiście, jako pokolenie już nie tyle Bruce'a Lee (choć miałem jego plakat), ale klasztoru Shaolin. "Pijany mistrz" (znany w mojej podstawówce pod nazwą "Uczeń pijanego mistrza") był swego czasu jednym z częściej analizowanych filmów. Zwłaszcza wtedy, gdy ćwiczyliśmy na drzewkach, murkach i sobie wschodnie style walki. Udawaliśmy przy tym pijanych, bo przecież mistrz Siu Tin Yuen (jeden z najbardziej czerwonych nosów w dziejach kina; kiedyś w innym chińskim filmie zagrał ślepego mistrza kung-fu) tylko wtedy był skuteczny. A pijackiego stylu uczył swego mistrza, którego grał młody wtedy Jackie Chan.
Bójki po spożyciu - dzisiaj symbol zła wszelkiego, wtedy stanowiły rodzaj kunsztu i natchnionego chińskiego stylu, przed którym nie było siły. W Polsce początku lat 80., gdzie wypijało się średnio 9 litrów czystego spirytusu na głowę każdego mieszkańca, także niemowlaka czy ucznia podstawówki, ten styl mógł znaleźć wielu naśladowców.
"Pijany mistrz" to jednak nie kult alkoholizmu. To sentymentalna podróż do czasów, gdy każdy dzieciak idący do szkoły niósł w tornistrze wraz z drugim śniadaniem wielką słabość do wschodnich walk, wyobrażając sobie, że przy jego pomocy rozłoży każdego i zdobędzie serce tej z warkoczykami dwie ławki dalej.
PS
Jackie Chan już jako dziesięcioletnie dziecko zagrał w filmie ze wschodnimi sztukami walki, którego tytuł także trącił kieliszeczkiem. Pamiętacie Państwo ten tytuł?
Ocena: 3+
emisja: sobota godz. 23 (Polsat)
poznan.sport.pl
4 z 14
''Znaki'' czyli Night Shyamalan czai się w kukurydzy ****
reżyseria: M. Night Shyamalan
scenariusz: M. Night Shyamalan
w rolach głównych: Mel Gibson, Joaquin Phoenix, Abigail Breslin
Uwielbiam M. Nighta Shyamalana. Uwielbiam go za to, że jest mistrzem suspensu. Nie... źle napisałem... Nie o suspens tu chodzi. Uwielbiam go za to, jak definiuje i pokazuje w swoich filmach zło. Niezwykle okrutne, wręcz bezwzględne, a jednak w tym okrucieństwie i bezwzględności subtelne. Szalenie mi to imponuje, bo takiego zła jak u M. Nighta Shyamalana nie znalazłem nigdzie indziej.
Uwielbiam go także za to, że potrafi wydobyć grozę w takich miejsc, w których nigdy nie spodziewalibyśmy się jej znaleźć. Nie z ciemnego zakamarka pokoju, z piwnicy czy strychu, nie ze starej szafy albo spod łóżka - bo to oczywiste i zgrane. Shyamalan znajduje grozę w codzienności. W sytuacjach i przedmiotach, w ludziach czy nawet zwierzętach i roślinach widywanych przez nas każdego dnia. Bezpiecznych, niegroźnych, oswojonych tak bardzo, że groza nie miałyby co w nich szukać.
"Znaki" są chwilami bardziej filmem Mela Gibsona niż Nighta Shyamalana - nie wiem, czy się Państwo zgodzicie - jednakże w tych miejscach, gdzie geniusz Indii dochodzi do głosu, wyzwala grozę istną. A wykorzystuje do niej najbardziej klasyczną codzienność amerykańskich thrillerów - pola kukurydzy. Plus zaułki ulic, bo ozdobą "Znaków" jest scena z nagraniem wideo zrobionym gdzieś w Brazylii. Zwróćcie Państwo na nią uwagę, bo to jest właśnie cały Night Shyamalan! Jakże ja go lubię...
''Ojciech chrzestny III'' czyli sufit będący podłogą ***
reżyseria: Francis Ford Coppola
scenariusz: Francis Ford Coppola, Mario Puso, Dean Riesner
w rolach głównych: Al Pacino, Andy Garcia, Joe Mantegna, Diane Keaton
Ocena: 4+
emisja: niedziela godz. 22.50 (TVN7)
"Ojciec chrzestny" był filmem, który uświadomił Amerykanom, że zorganizowana przestępczość to równoprawny element amerykańskiej tradycji jak parada 4 lipca czy mit pucybuta milionera. - Zawsze chciałem pokazać mafię jako metaforę Ameryki. I mafia, i Ameryka mają swe korzenie w Europie - powiedział sam Coppola. Film zyskał ogromne uznanie, przyniósł wiele nagród, wszedł na stałe do kanonu kina, ale i wzbudził mnóstwo kontrowersji. Pytano, czy Coppola aby nie mitologizuje mafijnych bossów, nie marginalizuje przemocy i przestępczości, którą się posługują. Bali się tego, że mafijni bosowie z "Ojca chrzestnego" zdobywają momentami wręcz sympatię widzów, którzy zaczynają im kibicować. Z drugiej strony zarzucano filmowi nadmiar przemocy ? spory, jak na tamte czasy. Obrońcy Coppoli dowodzili z kolei, że reżyser niczego nie zmarginalizował - przeciwnie, zdecydowanie uciekł od schematu. Pokazał mafię od wewnątrz, w cieple życia rodzinnego, i z zewnątrz, poprzez ich chciwość, żądzę władzy i przemoc. Nieszablonowo i kompletnie, oceniając bohaterów wedle kryteriów obowiązujących w ich wewnętrznym świecie. A to pozwala jeszcze dogłębniej go poznać.
"Ojciec chrzestny III" to najsłabsza z trzech części trylogii. Najsłabsza nie znaczy jednak zła. Co dla Francisa Forda Coppoli było bowiem podłogą, dla wielu jest sufitem.
poznan.sport.pl
6 z 14
''Maverick'' czyli Dziki Zachód jako lewa biorąca ****
reżyseria: Richard Donner
scenariusz: William Goldman
w rolach głównych: Mel Gibson, Jodie Foster, James Garner, Graham Greene
Zanim Mel Gibson stał się jednym z najbardziej brutalnych reżyserów współczesnych czasów i zaczął kręcić filmy naprawdę z grubej rury, bywał też zabawnych i niezwykle czarującym aktorem w niezwykle lekkich produkcjach. Takich jak "Maverick", jedna z najlepszych komedii westernowych, której humor zasadza się na pojedynku dwóch wyrazistych postaci - Mela Gibsona i Jodie Foster. Nie, nie, nie spotykają się na udeptanej ziemi w samo południe, mierząc się wzrokiem, z rączkami muskającymi kabury... To znaczy, wzrokiem się mierzą, ale w zupełnie innym celu. Chemia między tym dwojgiem opiera się na pierwiastkach zdrady i karcianego oszustwa, ale oszustwa fair, w białych rękawiczkach, stanowiącego raczej rodzaj sportu i rywalizacji niż draństwa. Na dodatek podszytego fascynacją, by nie powiedzieć więcej. Wszystko w myśl zasady - oszukam cię, by cię zdobyć. Oszukam cię, bo mi się podobasz.
Śmiem twierdzić, że ani Jodie Foster, ani Mel Gibson nigdy nie osiągnęli w żadnym filmie lepszego efektu komediowego niż tutaj. A przecież "Maverick" to również kilka wyśmienitych wątków i postaci epizodycznych, ze znakomitym i zabawnym występem Grahama Greene'a - indiańskiego aktora z irokeskiego plemienia Oneidów, jednego z najbardziej znanych Indian w Hollywood, którego kojarzymy zwłaszcza z roli Kopiącego Ptaka w "Tańczącym z Wilkami" albo z "Przystanku Alaska"
''Wyspa dinozaura'' czyli pingwin, który nie mówi spółgłosek ****
reżyseria: Reinhard Klooss, Holger Tappe
scenariusz: Reinhard Klooss, Oliver Huzly, Sven Severin
w polskim dubbingu: Justyna Bojczuk, Joanna Jabłczyńska, Edyta Herbuś, Wojciech Paszkowski
A my co? Co dla nas? - wołają dzieci. Wybrałem dla nich zatem przeuroczy film "Wyspa dinozaura", który nie został zrealizowany przez żadną z wielkich wytwórni amerykańskich, ale przez ... Niemców. W zupełnie innym stylu niż to, co dostajemy z Pixara czy DreamWorks.
W "Wyspie dinozaura" mamy naukowca wygnanego na odludną wulkaniczną wyspę przez wrednego króla, mamy jego adoptowanego syna, mamy pingwina Fraczka, który nie umie prawidłowo wymawiać spółgłosek, mamy także jaszczura Mundka, spędzającego czas na rozmyślaniach, melancholijnego słonia morskiego imieniem Cienki i niezwykle zorganizowaną świnkę Franię. Mamy też przybysza - pradawnego smoka o sympatycznej mordce.
Jeżeli ten film się dzieciom nie spodoba, to ja się nie znam.
PS
Dlaczego bohater tego filmu jest smokiem, a nie dinozaurem? Odpowiedź na końcu przeglądu
Ocena: 4+
emisja: niedziela godz. 9.40 (Polsat)
Fot. Angelo Turetta/Materiały prasowe
8 z 14
''Dziewczynka z kotem'' czyli dorośli cuchną kiczem ****
reżyseria: Asia Argento
scenariusz: Asia Aegento, Barbara
w rolach głównych: Giulia Salerno, Charlotte Gainsbourg, Gabriel Garko, Carolina Poccioni
Asia Argento to specjalistka od horrorów i thrillerów. Ba, mało tego - cała rodzina Argento się w tym specjalizuje. Teraz kręci film o dziewięcioletniej dziewczynce wychowanej w psychodelicznym domu, w której wszyscy nadają się do natychmiastowego leczenia farmakologicznego.
''Dziewczynka z kotem'' - to polski tytuł. Włoski ''Incompresa'' czy angielski ''Misunderstood'' (pod takim film startował na festiwalu w Cannes) są o tyle lepsze, że bardziej wgryzają się w głowę dziewięciolatki. Niezrozumiana, niechciana... po polsku brzmiałoby to pretensjonalnie, więc został ów kot w tytule.
''Dziewczynka z kotem'' - bo to czarny kot jest tutaj postacią kanalizującą wszystko to, czego dziewczynka nie dostaje od świata. Miłość to chyba byłoby za dużo powiedziane, tu w gruncie rzecz idzie głównie o zainteresowanie. - Nikogo nie obchodzę - mówi mała Aria (w tej roli mała Giulia Salerno, oklaski!), włócząc się z kotem po ulicach Rzymu niczym nieletnia kloszardka, ale jeszcze bardziej włócząc się po peryferiach ludzkiej uwagi. Niezauważona, w gruncie rzeczy niczyja, taka do bólu nieważna, chociaż przecież to ona dostaje najlepsze oceny w klasie i to jej wypracowania (bardzo dobre, przyznaję; krótkie, ale naprawdę dobre) otrzymują wyróżnienia kuratorium czy jak tam się ta włoska komórka oświatowa nazywa.
Żeby być jednak uczciwym, musiałbym dodać, że jest to brak uwagi w rozumieniu owej dziewczynki. W istocie samej nieprawdziwy, bo zauważana dziewięcioletnia Aria jest, i to bardzo.
Dopiero teraz się nad tym zastanowiłem i doszedłem do wniosku, że rzeczywiście, w czasach podstawówkowych wszystkim nam chodziło właśnie o to - by zwrócić na siebie uwagę.
No i muzyka, mili Państwo! Obejrzyjcie ten film chociażby ze względu na muzykę. Zwłaszcza ci, którzy zawsze cenili sobie punka i garaż lat 80.
''Pod Mocnym Aniołem'' czyli najstraszliwszy z horrorów - wódka *****
reżyseria: Wojciech Smarzowski
scenariusz: Wojciech Smarzowski
w rolach głównych: Robert Więckiewicz, Julia Kijowska, Andrzej Grabowski, Kinga Preis, Jacek Braciak
Gdy po kilku kadrach Robert Więckiewicz (pisarz Jerzy) zaczyna uroczo bełkotać, a Arkadiusz Jakubik (kierowca tira w przezabawnej fryzurze na czeskiego skoczka narciarskiego) puszcza jakże sympatyczne bąki,
kino rechocze.
Gdy Kinga Preis (bodaj najlepsza w tym filmie rola Mani) mówi z przejęciem: ''Bo ty k... musisz odnaleźć motywację w sobie, rozumiesz?", a pensjonariusz odwyku Marcin Dorociński (reżyser filmowy Borys, który pijany jak bela zsikał się w spodnie w samym środku rozmowy z hollywoodzkim producentem) ma 1,3 w wydychanym powietrzu, co kwituje stwierdzeniem: "No i ch.... Jakie są teraz procedury?"
kino boki zrywa.
Facet koło mnie aż pocorn rozsypał. Zachłystuje się śmiechem z bąków i wymiocin, klepiąc kinową towarzyszkę, bo przecież ona też się dobrze bawi.
Zupełnie jak ja na ostatnim spotkaniu ze znajomymi z dawnych czasów, gdy wspominaliśmy stare, dawne chwile, kiedyśmy sobie pochlali...
Nagle film się rzeczywiście urywa.
Film przestaje mieć linearną strukturę. Zmienia się w witraż scenek, co do których nie można być pewnym, czy są jawą czy pijackim snem.
Skoro pijesz i na jawie, i we śnie, nie odróżnisz jednego od drugiego
Śmiechy milkną. Popcorn stygnie rozsypany. Nikt już nikogo nie poklepuje. Martwa cisza. Komedia okazuje się horrorem, co za zaskoczenie...
Tym razem jednak z wódki robi nie tylko tło czy krwioobieg swego filmu. Tym razem jest ona u Wojciecha Smarzowskiego tematem. Ktoś napisał, że ten film to historia o wszelkim uzależnieniu, ale myślę, że to nieprawda. To film konkretnie i bezpośrednio o alkoholu i tym, co za nim podąża - zniewoleniu, bezsilności, braku kontroli, bełkocie, który nakazuje wciąż i wciąż powtarzać historyjkę z "Moskwa - Pietuszki" Wieniedikta Jerofiejewa.
Cała pijacka literatura stoi za tym filmem. Całe 125 kilometrów z Pietuszek na Dworzec Kurski. Pół litra premium, żołądkowa gorzka i cztery piwa. Nasz bohater Jerzy pije z Jerofiejewem, pije z Kafką, ze wszystkimi, którzy byli, są i będą. W końcu czy to przypadek, że szklanka, z której pija się wódkę nazywa się literatka?
''Zaginiona dziewczyna'' czyli nigdy nie nakręcony Hitchcock *****
reżyseria: David Fincher
scenariusz: Gillian Flynn
w rolach głównych: Ben Affleck, Rosamund Pike, Neil Patrick Harris, Carrie Coon
Być może Alfred Hitchock zamierzał nakręcić film o toksycznym, rozkładającym się małżeństwie w formie thrillera i z punktu widzenia uprowadzonej córki. Nigdy tego nie zrobił. Ten film naznaczony jest jednak hitchcockowskim stylem, ale jednocześnie ma w sobie ślad kina Davida Finchera, zwłaszcza "Zodiaka", stanowiącego dla mnie majstersztyk z pogranicza dreszczowca i opowieści kryminalnej. Podlegający skażeniu rutyną, jak każdy związek i każda ludzka sprawa.
Hitchcockowski styl tego filmu sprowadza się do nadzwyczajnej maestrii w stopniowaniu napięcia, które tym nieuchronnie narastającym tempem ze spraw codziennych czyni kwestie trudne nie do wytrzymania. To trzeba umieć pokazać. To oddziela reżyserów, którzy straszą od tych, którzy przerażają. U Davida Finchera kluczem jest zaburzenie jasnych kryteriów, według których da się oddzielić prawdę od tego, co za prawdę się uważa. Subiektywizm od obiektywizmu. Z nadzwyczajną dwutorową narracją.
Ocena: 5
emisja: sobota godz. 0.15 (Canal+)
/ EAST NEWS
11 z 14
''Dzięcioł'' czyli odsuńmy się od drzwi, bo koniec miesiąca ******
reżyseria: Jerzy Gruza
scenariusz: Jerzy Gruza, Krzysztof Teodor Toeplitz
w rolach głównych: Wiesław Gołas, Violetta Vilas, Alina Janowska, Edward Dziewoński, Zdzisław Maklakiewicz, Ryszard Pietruski
Jerzy Gruza i jego wyborny talent reżysera komedii objawił się nam w pełnej krasie przy okazji "Czterdziestolatka", serialu tyleż kultowego i zabawnego, co stanowiącego też o wyśmienitym zmyśle obserwacyjnym i socjologicznym Jerzego Gruzy. One właśnie, te ludzkie zachowania są podstawą jego humoru.
Zanim jednak powstał "Czterdziestolatek" (a miało to miejsce w środkowym Gierku, w 1974 roku), powstał "Dzięcioł" - film znacznie mniej znany i popularny, wręcz zapomniany. Niesłusznie! W wielu fragmentach przebija on "Czterdziestolatka", jest bardziej nasycony gagami, z których niektóre są wręcz fenomenalne. Polecam imprezę typu perpetuum mobile w jednym z blokowiskowych mieszkań, którą nie wiadomo kto i kiedy rozpoczął. Ludzie przychodzą, bawią się, jedynie na koniec miesiąca trzeba się odsuwać od drzwi. Dlaczego? Sami Państwo zobaczycie. Bez "Dzięcioła" nie byłoby "Czterdziestolatka", nie byłoby wiele z jego postaci, chociażby Kobiety Pracującej. Bez "Dzięcioła" nie byłoby tych popisów Wiesława Gołasa, Zdzisława Maklakiewicza ("powiem krótko, jestem bratem..."), Kaliny Jędrusik, Ryszarda Pietruskiego ("nitrogliceryna!"), epizodu Bohdana Łazuki (mistrza epizodów) ani pamiętnego występu Violetty Vilas.
Znam wielu ludzi, którzy twierdzą, że uwielbiają polskie komedie epoki PRL, a nigdy nie widzieli "Dzięcioła". To tak jakby historię Lecha Poznań rozważać bez meczu z Athletic Bilbao. Pozycja obowiązkowa! I znakomita.
PS
Irena Kwiatkowska w roli Kobiety Pracującej pojawia się po raz pierwszy de facto w "Dzięciole". Jakiej pracy nie boi się w tym filmie? Odpowiedź na końcu przeglądu.
Zresztą zamiast Państwa zachęcać, wystarczy że wkleję tę scenę, jedną z najbardziej adekwatnych a propos telewizji w dziejach polskiego kina. Marian Kociniak, Wiesław Gołas i wybitny Wiesław Michnikowski na drugim planie. Sami Państwo zobaczcie!
poznan.sport.pl
12 z 14
''Przepraszam, czy tu biją'' czyli lewy prosty milicji obywatelskiej ******
reżyseria: Marek Piwowski
scenariusz: Marek Piwowski
w rolach głównych: Zdzisław Rychter, Ryszard Falon, Jerzy Kulej, Jan Szczepański, Zbigniew Buczkowski, Jan Himilsbach
Kolejny niedoceniany i wciąż zbyt mało znany film z lat 70., będący w istocie arcydziełem polskiego kina komediowo-sensacyjnego. Dzieło Marka Piwowskiego wchodzi tam, gdzie właściwie nikogo dotąd z kamera nie było - świat przestępczy (chwilami całkiem brutalny) gierkowskiej Warszawy. W podziemie czołowej gospodarki świata. To także film pokazujący milicję obywatelską od kuchni (oczywiście także "z ludzką twarzą") zanim zrobił to "07, zgłoś się". Przede wszystkim jednak "Przepraszam, czy to biją" to kopalnia niezrównanych, iście kabaretowych tekstów z pogranicza półświatka. Jest ich tu tak wiele, że właściwie trudno znaleźć jakikolwiek fragment filmu ich pozbawiony. Nawet u Stanisława Barei nie ma ich tak wiele.
Plus ozdoby, jakimi są czy to Jan Himilsbach w przebraniu białego misia, czy wielki gierkowski dom handlowy Sezam, czy muzyka z epoki, czy też brawurowy wręcz występ dwóch polskich mistrzów olimpijskich w boksie - Jerzego Kuleja (1964, 1968) i Jana Szczepańskiego (1972), którzy toczą tu nawet krótki sparing na ekranie. Niebywałe, że Markowi Piwowskiemu udało się wydobyć z tych dwóch pięściarzy nie tylko zdolność do zagrania epizodów, ale kawał solidnego aktorskiego talentu, który uniósł ten film.
PS
Jerzy Kulej i Jan Szczepański to nie jedyni mistrzowie polskiego sportu z lat 70., którzy pojawili się w tym filmie. Jest jeszcze jeden i to nie byle jaki. O kim mowa? Odpowiedź na końcu przeglądu.
I coś dla miłośników kina klasy B - ''Rekin widmo'' *
reżyseria: Griff Furst
scenariusz: Paul Birkett, Griff Furst
w rolach głównych: Mackenzie Rosman, Dave Davis, Sloane Coe
W każdym przeglądzie propozycji telewizyjnych staram się znaleźć coś dla miłośników kina klasy (a niekiedy nawet C). Tym razem propozycja jest szczególnie interesująca, bo będziemy mieli do czynienia nie tyle z morderczym rekinem zabójcą, co z jego ... duchem.
Zupełnie jakby żarłacz biały zabijany w kolejnych "Szczękach" wracał i mścił się za swoją śmierć. Dla miłośników gatunku - delicje.
PS
A swoją drogą, wiecie Państwo jak długo potrafią żyć rekiny, zanim ktoś nie zamieni ich w mordercze duchy albo mściwe zombie? Odpowiedź na końcu przeglądu.
Ocena: 1+
emisja: sobota godz. 21.40 (TV6)
14 z 14
Czas na odpowiedzi na postawione zagadki
- Pierwszą była zamiana wód Nilu w krew (Księga Wyjścia 7,14-25)
- To pierwsze miejsce wśród powieści kryminalnych zajmuje seria przygód Sherlocka Holmesa pióra sir Arthura Conan Doyle'a.
- Jackie Chan w 1964 roku zagrał w filmie "Napij się ze mną", pokazywanym zdaje się swego czasu w Polsce. Córka generała odbija swego brata z rąk gangu, a pomaga jej pijany żebrak, skuteczny w walce wręcz. Grał tam epizod dziecka.
- Dinozaur z "Wyspy dinozaura" nie jest dinozaurem, gdyż ma skrzydełka. Żaden dinozaur ich nie miał - były to wyłącznie zwierzęta lądowe.
- Irena Kwiatkowska w "Dzięciole" pracuje jako sanitariuszka w służbie zdrowia. Wchodzi w żyłę, jednym słowem.
- W filmie "Przepraszam, czy tu biją" znajdą Państwo także Bogdana Kowalczyka - wyśmienitego bramkarza reprezentacji Polski w piłce ręcznej z igrzysk w Monachium w 1972 roku. Gra tutaj niejakiego "Małolata". Cztery lata później, gdy Polska sięgnęła po medal igrzysk w Montrealu już w niej nie grał, polskiej bramki strzegł wówczas poznaniak Henryk Rozmiarek.
- Rekiny to jedne z najbardziej długowiecznych ryb, a wśród nich rekordzistą jest koleń pospolity (Squalus acanthias) - ten nieduży, półtorametrowy rekin potrafi dożyć 75 lat. Żarłacze białe prawdopodobnie osiągają wiek 60 lat. Mogą, bo ich zęby odrastają po zużyciu, więc nie grozi im z tego powodu śmierć głodowa w podeszłym wieku.
Wszystkie komentarze