Sporo bardzo interesujących propozycji znalazłem dla Państwa w programie telewizyjnym na ten weekend. Kilka z nich to wręcz pozycje obowiązkowe! Zapraszam na przegląd filmów ustawionych chronologicznie oraz zagadki, których rozwiązanie znajdziecie Państwo na końcu przeglądu.
REKLAMA
Kadr z filmu
1 z 15
"Kiedy Harry poznał Sally" czyli wzorzec z Sevres (1989)
reżyseria: Rob Reiner
scenariusz: Nora Ephron
w rolach głównych: Billy Crystal, Meg Ryan, Carrie Fisher, Bruno Kirby
Pierwsza pozycja obowiązkowa - już na początek. Bo o ile kiedyś telewizje pokazywały ten film często, o tyle ostatnio nie przychodzi im to tak chętnie. A "Kiedy Harry poznał Sally" to dla komromu wzorzec z Sevres, absolutny ideał. Film, który nie ma ani jednej fałszywej nuty, ani jednego słabszego momentu. Nie wiem czy jest drugi taki - chyba nawet "To właśnie miłość" nie spełnia wymagań aż tak wygórowanych.
Nie ukrywam, że mam fioła na punkcie tego filmu, który kojarzyć się nam będzie nie tylko ze słynną sceną udawanego orgazmu, ale także z kilkoma kultowymi stwierdzeniami. Np.:
"-Zdrada jeszcze nie rozbija związku. To tylko symptom, że coś jest nie tak.
- Ale ten symptom posuwa moją żonę"
albo
"- Miałem koszmarny sen. Śniło mi się, że startuję na igrzyskach w konkurencji seks, program obowiązkowy. Dostaję 10 punktów od sędziego z USA i 10 od sędziego z Kanady, a moja matka jako sędzia z NRD daje mi tylko 5,6 punkta.
- Też miałam erotyczny koszmar. Śniło mi się, że dobiera się do mnie jakiś przeciętniak."
czy wreszcie
"Nie ma przyjaźni między mężczyzną a kobietą. To po prostu niemożliwe."
PS
Ile lat upływa od pierwszego spotkania Harry'ego i Sally do ostatnich scen w filmie? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: piątek godz. 15.10 (Stopklatka)
2 z 15
"Kod nieśmiertelności" czyli intrygujące zabawy czasem (2011)
reżyseria: Duncan Jones
scenariusz: Ben Ripley
w rolach głównych: Jack Gyllenhaal, Michelle Monaghan, Vera Farmiga, Jeffrey Wright
"Kod nieśmiertelności" należy do tych filmów, które zostają w głowie jeszcze długo po obejrzeniu. Nie ze względu na jakieś nadzwyczajne treści, które przekazują, ale na nagromadzenie emocji. Pod tym względem film ten nieco przypomina "12 małp" albo nawet bardziej "Na skraju jutra". Tutaj bowiem nic nie jest przesądzone, możliwe są spekulacje i alternatywne rozwiązania. Jak w grze komputerowej, w której gracz ma do wyboru scenariusze, drzwi do otwarcia czy kilka żyć do wykorzystania. Tak naprawdę jednak głównym tematem filmu Duncana Jonesa (wcześniej zrealizował "Moon" z Samem Rockewellem) jest wiedza czy też jej brak. I otwarte w swej odpowiedzi pytanie o rzeczywistość - czym ona właściwie jest? Impulsem nerwowym czy też zgromadzoną w głowie wiedzą?
emisja: piątek godz. 21 (TVN Fabuła)
Fot. Warner Bros
3 z 15
"Gremliny rozrabiają" czyli grzechy wieku dziecięcego (1984)
reżyseria: Joe Dante
scenariusz: Chris Columbus
w rolach głównych: Zach Galligan, Phoebe Cates, Hoyt Axton
W latach osiemdziesiątych moją... naszą (że wypowiem się też w imieniu rówieśników) świadomość w zakresie kina kształtował Steven Spielberg. Po prostu. Niemal zmonopolizował tamte czasy, kładąc ręką na wszystkich, co się wyświetla. Nawet za takim gatunkiem jak horror także czaił się on, niczym strach w ciemnym zakamarku. "Gremliny" zostały zrobione przez Joe Dantego, który ze Stevenem Spielbergem stworzył przezabawny i w gruncie rzeczy znakomity "Interkosmos", jednakże mentor sprawował czujnie opiekę nad dziełem.
To widać. "Gremliny" zostały zrobione po spielbergowemu. To znaczy, nawet horror potrafił on połączyć z dobrą rozrywką. Tak było przy "Duchu", tak stało się i tutaj, przy czym film o Gremlinach to jednak w przytłaczającym stopniu bardziej rozrywka i komedia niż jakikolwiek horror.
Żeby jednak nie było tak zabawnie, wsłuchajcie się Państwo w opowieść głównej bohaterki o świętach. Wsłuchajcie się uważnie.
Poza wszystkim jednak, "Gremliny" to wielki hit kinowy lat osiemdziesiątych. Film, na który biegało się po kilka razy i o którym dyskutowało się na przerwach w szkole. Obejrzenie go to nasz wspólny, sentymentalny obowiązek.
PS
Czy wiecie Państwo, kto i kiedy jako pierwszy użył sformułowanie "gremlin" na określenie złośliwych stworów powodujących wielkie straty? Odpowiedź na końcu przeglądu.
w rolach głównych: Gary Oldman, Winona Ryder, Keanu Reeves, Anthony Hopkins
Niekiedy zastanawiam się, co byłoby gdyby Francis Ford Coppola zekranizował "Drakulę" dzisiaj, a nie niemal ćwierć wieku temu? Czy także zostałaby okrzyknięta arcydziełem i obsypana trzema Oascarami? Trzy Oscary dla historii o wampirze - to już samo w sobie jest osobliwe.
Dzieło Coppoli nie jest jednak tylko jednym z wielu horrorów, nawet bardzo dobrym. Jego ponadczasowość bliska jest ponadczasowości księcia Transylwanii i jego historii. A bierze się ona z perfekcji. Jest bowiem "Drakula" pod każdym względem filmem perfekcyjnym. Zarówno obsada, jak i niesamowita i niezapomniana muzyka Wojciecha Kilara, zdjęcia oraz klimat tego filmu, jak też przepis, według którego został sporządzony - wszystko to zakrawa o geniusz. Przepis ów zakłada zespolenie romansu z horrorem nie tyle w odpowiednich dawkach, co w odpowiednich momentach. Co powoduje, że z filmu Francisa Forda Coppoli wyłania się Drakula niekoniecznie jako potwór, co jako istota ogarnięta niezaspokojoną żądzą. Krwi, ale nader wszystko miłości.
PS
Legendę o wstającym z grobu Drakuli wywołały przedziwne losy jego ciała. Co się z nim stało? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: piątek godz. 22 (Stopklatka)
materiały prasowe
5 z 15
"Mississippi w ogniu" czyli płonące krzyże Południa (1988)
reżyseria: Alan Parker
scenariusz: Chris Gerolmo
w rolach głównych: Gene Hackman, Willem Dafoe, Frances McDormand
W czasie, gdy Republika Południowej Afryki była wyrzucana ze Wspólnoty Brytyjskiej za rasizm i apartheid, gdy ONZ uchwała potępiające ją i jej politykę rezolucje, w Stanach Zjednoczonych odbywały się praktyki równie skandaliczne. O latach 60. mówi się, że stanowiły dopełnienie i zamknięcie uchwalonej w 1865 roku trzynastej poprawki do konstytucji. Wcielenie jej w życie.
"Mississippi w ogniu" jest filmem krytykowanym przez obie strony tego konfliktu. Także przez czarnych mieszkańców Ameryki, którzy uważali że ukazano ich tu jako bierne owieczki idące na rzeź. Ludzie, którzy bez pomocy życzliwych białych nie daliby sobie rady. Czyż nie ma w tym jednak sporo prawdy? Czy bez otwarcia się oczu białych mieszkańców Ameryki pełne równouprawnienie na tle rasowym miałoby jakiekolwiek szanse?
PS
Czy wiecie Państwo, jaki procent społeczeństwa USA to ludzie pochodzenia afrykańskiego? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: piątek godz. 22.25 (Ale Kino+)
Fot. Filmoteka Narodowa/Kino Polska
6 z 15
"Czy Lucyna to dziewczyna" czyli sex apeal to nasza broń chłopięca (1934)
reżyseria: Juliusz Gardan
scenariusz: Konrad Tom
w rolach głównych: Eugeniusz Bodo, Jadwiga Smosarska, Mieczysława Ćwiklińska
TVP1 właśnie puszcza w niedziele serial "Bodo" o najpopularniejszym aktorze polskiego kina przedwojennego, który - tak się złożyło - karierę rozpoczynał u nas, w Poznaniu jako bileter, a potem aktor kinoteatru Apollo. Ten film to jedna z perełek Starego Kina, kiedyś tak chętnie oglądanego przez widzów w cyklu prezentowanym przez Stanisława Janickiego. Pamiętacie go? "W Starym Kinie" było najdłuższym cyklicznym programem polskiej telewizji, ukazywał się od 1967 do 1999 roku.
"Czy Lucyna to dziewczyna" przypomina o tym, że przedwojenne kino nie miało większych problemów z realizowaniem komedii, opierających się łatwo na qui pro quo. Bo qui pro quo wymaga dobrego aktorstwa, a to było do dyspozycji. Eugeniusz Bodo potrafił pokazać swą wszechstronność, którą przebijał chociażby Adolfa Dymszę, Jadwiga Smosarska również, ja jednak śmiem twierdzić, że prawdziwą królową polskiego kina przedwojennego była Mieczysława Ćwiklińska (w czasie wojny kelnerka w "Cafe Bodo") i jej fenomenalne doprawdy poczucie humoru.
Eugeniusz Bodo nie przeżył wojny. Jak wszyscy już teraz wiedzą, zmarł w 1943 roku w łagrze pod Archangielskiem. Nie przeżył jej również reżyser tego filmu, niezrównany Juliusz Gardan - filmowiec dokumentujący potem oblężenie Warszawy w 1939 roku. Jego grób znajduje się w dalekim Turkmenistanie.
PS
Bodo to nie imię, a pseudonim. Skąd się wziął? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: sobota godz. 9.35 (TVP1)
materiały prasowe
7 z 15
"Dzień świstaka" czyli nikogo gorszego nie można spotkać (1993)
reżyseria: Harold Ramis
scenariusz: Harold Ramis, Danny Rubin
w rolach głównych: Bill Murray, Andie MacDowell, Chris Elliott
Okazuje się, że czasami najlepszym pomysłem na komedię jest ... koszmar. Taki, jaki przeżywa Bill Murray, który w "Dniu świstaka" budzi się codziennie tego samego dnia, 2 lutego, by przeżyć go raz jeszcze. Tym razem inaczej. Zanim to jednak zrobi, zanim cokolwiek zmieni, przychodzi mu się skonfrontować z najgorszą osobą, jaką może spotkać na swojej drodze - samym sobą.
Jest w Billu Murrayu coś w stylu gorzkiej satyry, co zresztą wykorzystywał wielokrotnie - wspomnijmy chociażby "Między słowami". Dzięki niemu "Dzień świstaka" nie stał się durną komedyjką, ale filmem refleksyjnym i całkiem pouczającym.
PS
A wiecie Państwo, że w Dniu Świstaka nie uczestniczy bynajmniej żaden świstak? Byłoby to niemożliwe, gdyż te zwierzęta nie występują w Ameryce. Jaki to zatem gryzoń - wiecie Państwo?
emisja: sobota godz. 11.20 (HBO)
materiały prasowe
8 z 15
"Poszukiwacze zaginionej Arki" czyli ahoj, przygodo! (1981)
reżyseria: Steven Spielberg
scenariusz: Lawrence Kasna
w rolach głównych: Harrison Ford, Karen Allen, Paul Freeman, John Rhys-Davies
Tyle lat, a ja wciąż czekam na emisję tego filmu w telewizji. Odkąd jako dziecko zobaczyłem go w kinie i nie mogłem zasnąć na myśl o wielkich przygodach. teraz też czekam. Tysiąc pewnie pięćsetny raz będą to oglądał, ale podarować sobie nie mogę.
Co za tą magią stoi? Steven Spielberg i jego charakterystyczny styl? Harrison Ford i jego niewątpliwa charyzma? Wojna, Niemcy, Afrika Korps (tak, wiem że tu się nic nie zgadza - Rommel nie doszedł do Kairu)? Zapach egzotyki połączony ze stęchlizną przeszłych artefaktów? Wszystko po trochu, ale najważniejsza jest przygoda. Indiana Jones to bowiem kwintesencja kina przygodowego. Optimum tego, co widz może przeżyć w kinie.
PS
W jednej ze scen "Poszukiwaczy zaginionej Arki" drogocenny ładunek zostaje przejęty na Morzu Śródziemnym przez niemiecki okręt podwodny i przewieziony na grecką wyspę. Spielberg wykorzystał tego U-boota w filmie, gdyż nadarzyła się ku temu rzadka okazja. Jaka? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: sobota godz. 16.35 (TVN Fabuła)
w niedzielę o godz. 21 także "Indiana Jones i świątynia zagłady"
<>
materiały prasowe
9 z 15
"Skrzydlate świnie" czyli pikniki i ultrasi (2010)
reżyseria: Anna Kazejak
scenariusz: Anna Kazejak, Doman Nowakowski
w rolach głównych: Paweł Małaszyński, Olga Bołądź, Piotr Rogucki, Cezary Pazura
Tematyka kibicowska - czymkolwiek ona jest... Nikt nie zdołał zanurzyć się w nią na tyle, by zrobić o niej ciekawy film. Taki, który wykraczałby poziomem poza ziny czy kloaczne teledyski na youtube. "Skrzydlate świnie" miały taką ambicję. Choć pierwsza scena starcia kibiców została uznana za "całkiem realistyczną", to jednak cały film raczej skręca w stronę ... nazwijmy to kina piknikowego, oddzielonego od tajemniczego świata ultrasów granicą niezrozumienia.
Czarni Grodzisk, których tu obserwujemy to fikcyjny klub teoretycznie z Mazowsza, co sugeruje Grodzisk Mazowiecki. Zdjęcia kręcono jednak w naszym Grodzisku Wielkopolskim, a cała historia nader mocno przypomina relacje między Dyskobolią-Groclin a Lechem Poznań z przełomu wieków - gdy bogaty klub z prowincji bez kibiców stanął do zmagań z ubogim potentatem kibicowskim. Nawet Cezary Pazura, który gra w tym filmie prezesa z Grodziska, wskazuje przecież na zapis wideo dopingu ze stadionu przy Bułgarskiej i mówi: "Tego chcę".
"Skrzydlate świnie" to historia całkiem ciekawa, choć niezwalająca z nóg, gdyż chwilami jest przerysowana i akademicko zagrana. W jej skład wchodzą jednak pojedyncze sceny doprawdy fantastyczne, że wspomnę choćby otwierający monolog Andrzeja Grabowskiego z giętą stadionową na widelcu (uwaga, wulgarny!) czy wreszcie tę scenę, którą przytaczam poniżej w materiale wideo - rewelacyjną rozmową naszego poznańskiego aktora Witolda Dębickiego z Pawłem Małaszyńskim o "martwym sezonie" w 1977 roku. Polecam!
emisja: sobota godz. 20 (Kino Polska)
WARNER
10 z 15
"Interstellar" czyli zagina się zdolność postrzegania (2014)
reżyseria: Christopher Nolan
scenariusz: Christopher Nolan, Jonathan Nolan (to brat, gdyby ktoś nie kojarzył)
w rolach głównych: Matthew McConaughey, Anne Hatheway, Jessica Chastain, Michael Caine, Matt Damon, John Lithgow
Motto:
''Bo chociaż był władcą świata, nie był pewien, co robić dalej. Jednak z pewnością coś wymyśli''
(2001 Odyseja kosmiczna)
Napiszę teraz: ?ten film przekracza wszelkie granice? - co wtedy pomyślicie? Stwierdzenie, iż coś przekracza wszelkie granice nie kojarzy się chyba zbyt dobrze, ma pejoratywny wydźwięk. Czyż nie?
''Interstellar'' Christophera Nolana przekracza wszelkie granice, ale w żadnym wypadku nie jest to zarzut ani nic złego. Co najwyżej - olbrzymie ryzyko. Ono zawsze wiąże się z wkraczaniem na tereny, na które nikt dotąd nie dotarł. Matthew McConaughey (gdyby nie było okazji - nie gra źle, ale widziałem już jego lepsze występy na ekranie, to w końcu aktor o potencjale jak stąd do najbliższej galaktyki) powiada: - Nie jestem farmerem, jestem odkrywcą.
Co jak ulał pasuje do całego filmu Christophera Nolana, który pozostawia za sobą całą tę dotychczasową farmerską kinematografię i próbuje coś odkryć. Nie do końca wiemy jeszcze co, a mimo to rusza na taką wyprawę w ciemno.
Przypomniała mi się jedna z wypowiedzi tego reżysera podczas któregoś z wywiadów. Brzmiała ona: ''W dzisiejszych czasach widzowie są zbyt oswojeni z tym, co przynosi kino. A ja lubię zamieszać im w głowach.''
Wkleił Christopher Nolan w kosmiczną pustkę fragmenty jakby do siebie niepasujące, racjonalnie niespójne. Połączył pole kukurydzy z tunelem czasoprzestrzennym, piaskową burzę z gigantycznym tsunami, pokój dziewczynki z transcendencją i przód półki z książkami z siłami nadprzyrodzonymi z jego tyłu, wreszcie miesza w jednym kotle kosmiczną odyseję z rodzinnym melodramatem. Do skomplikowanych wzorów objaśniających możliwości ściągnięcia statku z innej galaktyki czy wręcz innego wymiaru dodał pean na cześć miłości, która jako jedyna w świecie jest w stanie pokonać czas i przestrzeń, pokonując rozum.
To wszystko spowodowało jedynie, że nie uzyskał ani naukowego traktatu, w którym widzowie zgubiliby się po godzinie (zaledwie jednej trzeciej tego filmu), ani paraintelektualnych bajdurzeń w stylu rodzeństwa Wachowskich, maskujących nimi to, że nie mają w gruncie rzeczy niczego sensownego do powiedzenia. Nie stworzył wreszcie kosmicznego dreszczowca i drugiego ''Apollo 13'', ani nie poprzestał na rozkoszowaniu się tym, co przestrzenne jak w ''Grawitacji''. Stworzył coś, co wielu nazwie niespójnym i niekonsekwentnym pomieszaniem stylów, dla mnie natomiast jest to jedyny sposób, aby przeprowadzić widza przez intelektualną czarną dziurę i wrócić stamtąd w jednym kawałku.
"Życie za życie" czyli jeśli to zrobił, jest święty (1991)
reżyseria: Krzysztof Zanussi
scenariusz: Jan Józef Szczepański, Krzysztof Zanussi
w rolach głównych: Edward Żentara, Christoph Waltz, Krzysztof Zaleski, Artur Barciś
Krzysztof Zanussi jaki jest, taki jest - niekiedy niestrawny. Trzeba mu jednak oddać, że kilka filmów zrobił z prawdziwie mistrzowska klasą. Ten o Maksymilianie Kolbe nie tylko do nich należy. Śmiem twierdzić, że "Życie za życie" to najlepszy jego film, lepszy nawet od "Barw ochronnych" czy "Życia jako śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową". Krzysztof Zanussi mistrzowsko porusza się tu bowiem na granicy fabuły i paradokumentu, łączy wątki znane z dorozumianymi, pokazuje mit z wielu płaszczyzn w sposób nad wyraz ciekawy. Padając na kolana przed świętym, nie robi hagiografii. Kręci wartościowy dramat, w którym nie ojciec Kolbe jest na pierwszym planie, ale ludzie, na których wywarł skutek. Tu historia ojca Kolbe pokazana jest niemal z drugiego rzędu obozowego apelu.
Już dla samego Christopha Waltza - dzisiaj austriackiej gwiazdy Hollywood, która tu stawia pierwsze kroki - warto ten film obejrzeć. Nie uwierzę, że scena spowiedzi w bunkrze głodowym z niesamowitą, doprawdy zwalającą z nóg muzyką Wojciecha Kilara pozostawi Państwa obojętnymi. Jest to bowiem scena sięgająca niebios, a jednocześnie niebywale przyziemna.
PS
Pamiętacie Państwo, jak nazywał się człowiek, za którego dobrowolnie poszedł na śmierć w Auschwitz ojciec Maksymilian Kolbe? Odpowiedź na końcu przeglądu.
w rolach głównych: William H. Macy, Steve Buscemi, Peter Stormare, Frances McDormand
Mam wrażenie, że na pewne pomysły mogą wpaść tylko bracia Coen. Na to, jak zrobić film, by stał się kultowy - również. Co o tym decyduje? Zdaje mi się, że detale. Może nawet w większej mierze niż sam główny trzon filmu. Detale i klimat, a także sposób opowiadania. U Coenów wszystko to jest może nie perfekcyjne, ale unikalne. I w owej unikalności absolutnie nowatorskie i pasjonujące.
Na dźwięk "Fargo" przychodzi mi do głowy wielki śnieg i trzaskający mróz. Powiedzcie Państwo, kto wpadłby na pomysł, by akcję filmu umieścić w takich okolicznościach? Myślę o Frances McDormand (żonie Joela Coena) w roli policjantki w zaawansowanej ciąży. Kto wpadłby na pomysł, by ciężarną uczynić bohaterką takiego filmu?
Bracia Coenowie mają cudowny dar do tworzenia czegoś więcej niż tylko film. To wręcz rodzaj ekranowej poetyki, takiego mikro świata właściwego tylko im. I ich wyznawcom.
emisja: sobota godz. 23.50 (HBO2)
materiały prasowe
13 z 15
"Rocky Balboa" czyli pierwszy filar emerytalny (2006)
reżyseria: Sylvester Stallone
scenariusz: Sylvester Stallone
w rolach głównych: Sylvester Stallone, Antonio Tarver, Burt Young
Rocky jest symbolem kina. I Sylvester Stallone także nim jest. Czasami zastanawiam się, jakim cudem udawało się w tamtej epoce wykreować takich bohaterów popkultury, jakich grał on. Odpowiedzią jest wideo, przekazywane z rąk do rąk jak pałeczka sztafety, jak święty ogień kasety VHS. To jednak odpowiedź niepełna. Nie same okoliczności oglądania kina popularnego budowały mit Rambo czy Rocky'ego.
To po prostu było bardzo dobre kino popularne. Spełniające właściwie wszystkie postawione przed tego typu kinem warunki.
Myślę, że podobnie jest z boksem. On też - jak mało która dyscyplina sportu - opiera się na mitach i owe mity tworzy. Na wpół legendarne historie, pełne problemów do przezwyciężania, ponure u zarania, z niesamowitym niekiedy końcem. Happy endem godnym Hollywood.
To dlatego Hollywood i kino zawsze lubiły boks. Jak żaden chyba inny sport na świecie.
Pojedynki, jakie Rocky Balboa stoczył z Apollo Creedem (w tej roli Carl Weathers, znany także z "Komandosów z Nawarony" oraz "Predatora", gdzie z kolei partnerował drugiemu herosowi, Arnoldowi Schwarzeneggerowi), czy też z Jamesem "Maczugą" Langiem (w tej roli Mr. T znany z "Drużyny A"), wreszcie ze słynnym radzieckim czempionem Iwanem Drago (w tej roli szwedzki aktor kina akcji Dolph Lundgren) stały się niemniej sławne niż prawdziwe walki bokserskie o mistrzostwo świata, w których brali udział Muhammad Ali, George Foreman, Lennox Lewis czy Mike Tyson. To też o czymś świadczy.
"Rocky Balboa" to pierwsza próba powrotu mistrza ringu, mistrza kina - po latach, już w wieku emerytalnym. Próba skazana na porażkę, gdyby Sylvester Stallone nie nabrał do niej i do siebie samego dystansu. Na szczęście nabrał. Po kilku latach przyszedł czas na następny taki film - pokazywanego niedawno w kinach "Creeda".
Który bokser jako pierwszy stanął w ringu do walki z Rocky Balboą? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: sobota godz. 23.30 (TVP1)
materiały prasowe
14 z 15
"Raport mniejszości" czyli lepiej zapobiegać niż gasić (2002)
reżyseria: Steven Spielberg
scenariusz: Scott Frank, Jon Coen
w rolach głównych: Tom Cruise, Colin Farrell, Samantha Morton, Max von Sydow
Spośród wszystkich utopii, jakie pokazywano w kinie, ta jest chyba jednocześnie najbardziej niepokojąca i kusząca. Pokusa, by wyeliminować sprawców wszelkich przestępstw zanim jeszcze ich dokonają pociąga, ale za nią idzie niepokój - na jakiej podstawie?
Determinizmu. Przeznaczenia, którego nie da się oszukać. To właśnie ono bardziej odbiera człowiekowi wolną wolę niż jakiekolwiek więzienie. Dlatego, jeśli mamy pozostawać w zgodzie z teorią człowieka wolnego, nie może istnieć.
Steven Spielberg bardziej niż napięcie potrafi budować akcję. Jest w tym niezrównany. Tutaj również zazębia ją z chirurgiczną precyzją, sięgając tam, gdzie w żadnym innym swoim filmie nie sięgał - do klasyki czarnego kryminału. Bo w świecie fantastyki już bywał. Bywał nader często.
PS
Akcja "Raportu mniejszości" rozgrywa się w roku 2054. Dziesięć lat po wydarzeniach w innym, dobrze znanym nam filmie. Jakim? Odpowiedź na końcu przeglądu.
emisja: niedziela godz. 20 (TVN7)
znak zapytania
15 z 15
Czas na odpowiedzi na zagadki
1. Od pierwszego spotkania Harry'ego i Sally do ostatnich scen minęło 10 lat. Pierwsze spotkanie miało miejsce, gdy Harry podwoził ją na studia do Nowego Jorku w 1979 roku.
2. Terminu "gremlin" jako pierwsi użyli piloci brytyjskiego lotnictwa RAF, prawdopodobnie w czasie I wojny światowej. Nazywali tak niewidzialne, acz wredne stwory, które psują im zaparkowane samoloty.
3. Ciało hospodara wołoskiego Vlada Tepesa, zwanego Drakulem (czyli Smokiem) zostało przewiezione przez Turków na wyspę Snagov. Zniknęło stamtąd w niewyjaśnionych okolicznościach. Powstały legendy, choć sprawcami tego zaginięcia byli prawdopodobnie plądrujący grób złodzieje. Nigdy jednak nie wiadomo...
4. W społeczeństwie Stanów Zjednoczonych 13 procent ludzi ma pochodzenie afrykańskie.
5. Eugeniusz Bodo naprawdę nazywał się Bogdan Junod. Bodo to skrót od jego imienia oraz imienia jego matki, Doroty.
6. Zwierzęciem obwieszczającym nadejście wiosny w USA jest świszcz (Marmota monax), bliski krewny świstaka, nazywany od niedawna świstakiem amerykańskim.
7. Steven Spielberg skorzystał z U-boota, który był wykorzystywany do kręcenia powstającego w tym samym czasie filmu "Das Boot" Wolfganga Petersena. To ten sam okręt.
8. Człowiek uratowany przez ojca Maksymiliana Kolbe nazywał się Franciszek Gajowniczek. Był więźniem Auschwitz od września 1940 roku. Przeżył wojnę, został przetransportowany do Sachsenhausen i tam wyzwolili go Amerykanie. Zmarł w 1995 roku.
9. Pierwszym rywalem był późniejszy przyjaciel Rocky'ego - mistrz Apollo Creed (w tej roli Carl Weathers). Wygrał z pretendentem na punkty i po walce zaczął go głęboko szanować.
10. W roku 44... 2044 rozgrywa się akcja "Seksmisji"
Wszystkie komentarze