Ta sama historia w dwóch różnych odsłonach, a także film, w którego fabułę aż trudno uwierzyć. Do tego rośliny, których naprawdę można się bać. Oto kilka propozycji telewizyjnych na najbliższy weekend
REKLAMA
materiały prasowe
1 z 13
"Żyć nie umierać" czyli życie też pisze kiepskie scenariusze (2015)
reżyseria: Maciej Migas
scenariusz: Cezary Harasimowicz
w rolach głównych: Tomasz Kot, Janusz Chabior, Ireneusz Czop, Paulina Gałązka, Marta Malikowska
Już kiedyś przyszedł mi do głowy wniosek, że co byśmy nie mówili, życie nie jest w stanie nadążyć za filmem. Prawdziwe życie nigdy nie nakreśli takich scenariuszy, jakie mogą pojawić się w głowach twórców. Nie jest w stanie dorównać potędze ludzkiej wyobraźni. Nie mam co do tego wątpliwości. Dlatego nie szukam w filmach "prawdziwego życia". To byłby zupełny nonsens, skoro mam je na co dzień. W filmach szukam tego, czego w życiu mi brakuje.
A jednak nawet biorąc to pod uwagę, Cezaremu Harasimowiczowi w hasło "scenariusz napisany przez życie" nie mogę uwierzyć. Nie jest bowiem możliwe, aby prawdziwe życie nakreśliły sceny i rozmowy tak drewniane i tak kołkowate, jakie znajdziemy w filmie "Żyć nie umierać".
Ten film ma wiele mocnych stron, bardzo poważnych atutów. Jednym z nich jest rzecz jasna Tomasz Kot. Napisałem "rzecz jasna", gdyż to aktor o talencie tego kalibru, że nie widzę za bardzo możliwości, aby położył jakikolwiek film, w którym się pojawi. Zwłaszcza film dla niego skrojony, dający mu ogromne pole do popisu, bo stawiający właśnie na możliwość wykazania talentu. Film stanowiący rodzaj rozbudowanego monodramatu. "Żyć nie umierać" jest takim filmem.
"Merida Waleczna" czyli rudowłosy feminizm z łukiem (2012)
reżyseria: Mark Andrews, Brenda Chapman
scenariusz: Brenda Chapman, Irene Mecchi, Mark Andrews, Steve Purcell
w polskiej wersji: Dominika Kluźniak, Andrzej Grabowski, Dorota Segda, Antonina Girycz
Wśród wielu filmów animowanych zrealizowanych przez wytwórnię Pixar (nie tylko zresztą przez nią) nie było takiego jak ten, w którym księżniczka nie czeka na księcia na białym koniu, lecz sama bierze życie w swoje ręce. W tym sensie "Merida Waleczna" jest filmem przełamującym konwencje nie tylko baśniowe, ale i fabularne podobnych historii. Jest w istocie uzbrojonym w łuk oraz przekonanie o własnej suwerenności feminizmem o rudych włosach, który dla oglądających ten film dziewczynek znaczenie może mieć niebagatelne. Na dodatek jest to feminizm dorastający, pozostający w konflikcie może nawet bardziej z matriarchatem niż patriarchatem.
Pixar sięgnął po baśń nie po raz pierwszy w niekonwencjonalny sposób, jednakże po raz pierwszy owa niekonwencjonalność przybrała taką właśnie formę.
emisja: piątek godz. 19 (Polsat Film)
materiały prasowe
3 z 13
"Miłość, szmaragd i krokodyl" czyli powieść najlepszym przyjacielem kobiety (1984)
reżyseria: Robert Zemeckis
scenariusz: Howard Franklin, Lem Dobbs, Treva Silverman, Diane Thomas
w rolach głównych: Michael Douglas, Kathleen Turner, Danny DeVito
Lata osiemdziesiąte uwielbiam właśnie za takie kino - bezpretensjonalne, łatwe, gładkie, przy tym zabawne i urocze. Kino, które wówczas nie wywoływało żadnych kontrowersji, jedynie wprawiało w dobry humor, a po którym dzisiaj został sentyment.
Zastanawiam się, czy tego rodzaju filmy wyprodukowane w drugim dziesięcioleciu XXI wieku spotkałyby się z ciepłym przyjęciem, czy też to specyfika jedynie tamtej, minionej dekady, balansującej cały czas na krawędzie kiczu i sztuki, rozrywki i wzruszenia. Epoki kreującej gwiazdy przy pomocy zaledwie kilku seansów i posterów w kolorowych pismach. Hołdującej twórcom, którzy do swych dzieł potrafili podejść bez zbędnego nadęcia, ze sporym dystansem i zarazem wprawą w kręceniu rozrywki, do której widz będzie chciał wracać wciąż i wciąż.
Lubię lata osiemdziesiąte po prostu za Roberta Zemeckisa.
emisja: piątek godz. 20 (TVN7)
materiały prasowe
4 z 13
"Sprawa Kramerów" czyli zimna wojna o dziecko (1979)
reżyseria: Robert Benton
scenariusz: Robert Benton
w rolach głównych:Dustin Hoffman, Meryl Streep, Jane Alexander, Justin Henry
Obsypana Oscarami "Sprawa Kramerów" dotyka w istocie kwestii, o których dzisiaj robi się filmów na pęczki, aczkolwiek w latach siedemdziesiątych tego rodzaju kino nie było zbyt popularne i częste. Nawet jeśli jednak dzisiaj kręci się filmy o takich historiach rodzinnych, to nie trafiają się aż takie rarytasy, jak arcydzieło Roberta Bentona.
Rodzinna zimna wojna, w której kartą przetargową jest dziecko to historia, w której Dustin Hoffman i Meryl Streep mogli w pełni rozwinąć skrzydła. To także jeden z pierwszych filmów, który pokazał rodzinne starcie z punktu widzenia ojca. Kobieta, która oświadcza że opuszcza rodzinę i ceduję opiekę nad dzieckiem mężczyźnie, w tamtych czasach była rodzajem filmowej prowokacji i ekstrawagancji.
emisja: piątek godz. 20 (Stopklatka)
materiały prasowe
5 z 13
"Konsul" czyli toast za wiktorię wiedeńską (1989)
reżyseria: Mirosław Bork
scenariusz: Mirosław Bork
w rolach głównych:Piotr Fronczewski, Maria Pakulnis, Krzysztof Zaleski, Jerzy Bończak
Ten oparty na faktach z lat sześćdziesiątych film stanowi w istocie zapis ostatnich podrygów PRL - kraju, z którego nawet oszustom nie chciało się wyjeżdżać, bo tylko tutaj mogli największe numery świata. Podrygi kraju opartego na nepotyzmie, korupcji, znajomościach i wici-rozumicie, dzięki czemu współczesny, peerelowski Nikodem Dyzma mógł zrobić co chciał, z założeniem konsulatu austriackiego włącznie.
Fabuła tego filmu oparta jest na życiorysie Czesława Śliwy - hochsztaplera, który w 1969 roku rzeczywiście dopuścił się podobnych oszustw na terenie Wrocławia. Wpadł po jakimś czasie, ale rozmach z jakim działał skłania do refleksji - kariera Dyzm całego świata zawsze jest możliwa.
emisja: piątek godz. 20 (Kino Polska)
materiały prasowe
6 z 13
"Coś" czyli wierna kopia sprzed wielu, wielu lat (2011)
reżyseria: Matthijs van Heijningen Jr
scenariusz: Eric Heisserer
w rolach głównych:Mary Elizabeth Winstead, Joel Edgerton, Ulrich Thomsen
Za tę muzykę, której możecie Państwo posłuchać w tym slajdzie, Ennio Morricone w 1982 roku dostał Złotą Malinę jako nagrodę za najgorszą ścieżkę dźwiękową roku. Sam film "Coś" Johna Carpentera przeszedł niemal niezauważony, jego drugie życie rozpoczęło się długo później, wraz z erą kaset VHS. Wtedy stał się kultowy. Nawet wówczas jednak mało kto wiedział, że - zgodnie z tematyką - stanowi jedynie kopię oryginalnego filmu grozy "The Thing from Another World" z 1951 roku.
Po niemal 30 latach powstała kopia kopii - nowe "Coś", którego akcja dzieje się na norweskiej stacji antarktycznej. tej stacji, od której zaczyna się film Johna Carpentera. Pamiętam, jak wówczas pracowała mi wyobraźnia - wiedziałem, że Norwegów spotkało coś strasznego, ale owo niedopowiedzenie, co dokładnie tworzyło klimat filmu.
w rolach głównych:Mark Wahlberg, Zooey Deschanel, John Leguizamo
Przyznawałem się już kiedyś Państwu, że jestem fanem M. Nighta Shyamalana - człowieka, który potrafi wydobyć grozę niemal ze wszystkiego, po czym pokazać ją w takim kontekście, w jakim nie spodziewalibyśmy się jej zobaczyć. W wypadku "Zdarzenia" groza tkwi w wietrze.
Spodziewalibyście jej tam, Drodzy Państwo? Wiatr powoduje szum, szum sprawia grozę. Można bez kozery powiedzieć, że w filmie hinduskiego reżysera "wieje grozą".
"Zdarzenie" jest jednak czymś więcej niż tylko filmem grozy, w którym pojawia się ona w zaskakujących miejscach i niecodziennym kontekście. To także rodzaj ostrzeżenia. Przed tym, że niszczona przez ludzi Ziemia zacznie się przed nimi bronić? Raczej przed tym, że do końca nie pojmujemy tego, co się wokół nas dzieje. Nie wiemy, jak działają mechanizmy, z którymi przychodzi dzielić nam życie. Nie zdajemy sobie po prostu sprawy z grozy sytuacji.
emisja: sobota godz. 0.50 (Polsat)
materiały prasowe
8 z 13
''11 minut'' czyli żegnaj za parę chwil (2015)
reżyseria: Jerzy Skolimowski
scenariusz: Jerzy Skolimowski
w rolach głównych: Wojciech Mecwaldowski, Paulina Chapko, Richard Dormer, Dawid Ogrodnik, Andrzej Chyra, Piotr Głowacki, Agata Buzek
Woody Allen powiedział niegdyś: "If you want to make God laugh, tell him about your plans". Jeżeli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach. Jerzy Skolimowski robi właśnie film o rozśmieszaniu Boga. O suwerenności każdych 11 minut naszego życia.
Wgryza się w te minuty, celebruje każdą z nich z namaszczeniem, jakby specjalnie sprawdza co chwilę zegarek. Już dwie po, już pięć po, już siedem po... Miałaś być za piętnaście... O kwadrans przecież nie chodzi... Chodzi, chodzi...
Nie doceniamy upływu czasu. Właściwie w ogóle nie doceniamy czasu. Przecieka przez palce, umyka, pędzi. "To już siedemnasta?" - pytamy zaskoczeni tym, co stało się z całym dniem. "Jak ten czas leci". Dopiero było rano. Jakże cholernie leci... Z niczym nie zdążę.
Jerzy Skolimowski bodaj umyślnie czyni ze swych splątanych wątków historie niezwykle banalne. Tak banalne, że na dobrą sprawę można by w miejsce każdej z tych poszczególnych opowieści wstawić dowolną inną. Chociaż rozumiem, dlaczego tak robi, to jednak niezmiernie mnie to irytuje.
"Pamięć absolutna" czyli coś się jakby przypomina (1990, 2012)
reżyseria: Paul Verhoeven (1990), Len Wiseman (2012)
scenariusz: Dan O'Bannon, Gary Goldman, Ronald Shusett (1990)
Kurt Wimmer, Mark Bomback (2012)
w rolach głównych:Arnoled Schwarzenegger, Sharon Stone, Rachel Ticotin (1990)
Colin Farrell, Kate Beckinsale, Jessica Biel (2012)
Zamach na klasykę kina s-f często kończy się smutno. Z tego zapewne powodu nowa wersja "Pamięci absolutnej" z 2012 roku została przyjęta chłodno. Widzowie za bardzo pamiętali wersję starszą, z 1990 roku, której wyjątkowość podkreślała obecność Arnolda Schwarzeneggera. Ikona kina akcji tamtej epoki samą swa obecnością sprawiała, że film stawał się hitem. "Pamięć absolutna" Paula Verhoevena z 1990 roku była jednak filmem innego rodzaju niż większość produkcji, w których występował kulturysta z Grazu. Ona czyniła z niego banitę, który wyjścia z zaistniałej sytuacji musi poszukać we własnej głowie. Mówiono nawet, że to pierwsza rola, w której Arnold Schwarzenegger pokazał, że potrafi grać.
Kilka zasadniczych zmian wprowadzonych w nowej wersji z 2012 roku istotnie zmieniło charakter opowieści. Mało kto pamięta występ Sharon Stone, która u Paula Verhoevena zagrała żonę głównego bohatera, a jej gra ograniczyła się raptem do kilku minut. Żona bohatera filmu Lena Wisemana nie została już zmarginalizowana. Ona stanowi kluczową postać tej historii. Zmianie uległo też tło - to już nie kolonia na Marsie, ale zniszczona przyszła Ziemia.
W ten weekend mamy unikalną okazję obejrzeć i porównać obie wersje.
"Habemus papam" czyli zanim zrezygnował Benedykt XVI (2011)
reżyseria: Nanni Moretti
scenariusz: Nanni Moretti, Francesco Piccolo, Federica Pontremoli
w rolach głównych:Michel Piccoli, Jerzy Stuhr, Nanni Moretti
Włoski reżyser Nanni Moretti - laureat Złote Palmy w Cannes za "Pokój syna" - bardzo chętnie podejmował tematy na styku Kościoła i otaczającej go rzeczywistości. Ten film jest jednak doprawdy niezwykły, nie tylko dlatego że wyprzedził decyzję papieża Benedykta XVI o rezygnacji ze sprawowania roli głowy Kościoła. Także, że to ujęcia historii zagubionego w świecie papieża jest szalenie uniwersalne.
Kiedyś Nanni Moretti grał w piłkę wodną w klubie AS Roma. Zacięcie sportowe zostało mu także w kinie. Ze sportu zrobił w "Habemus papam" przykład tych sfer życia poza watykańskiego, o których współczesny Kościół nie ma pojęcia. A może powinien mieć.
Takich sfer i spraw jest wiele. Kościół i Watykan jako nieżyciowe i niewspółczesne relikty są u Morettiego skonfrontowane z uciekającym papieżem, który woli przejść się uliczkami Rzymu niż ogrodami Castel Gandolfo.
"Kowboje i obcy" czyli pomieszanie z poplątaniem (2011)
reżyseria: Jon Favreau
scenariusz: Mark Fergus, Hawk Ostby, Roberto Orci, Alex Kurtzman, Damon Lindelof
w rolach głównych:Daniel Craig, Harrison Ford, Olivia Wilde, Sam Rockwell
Mało kto już pamięta, że Daniel Craig przerwę na kręcenie kolejnych części przygód agenta Jamesa Bonda spędził na udział w tym filmie Jona Favreau. Filmie pozornie kiczowatym, ale w całej swojej oryginalności i awangardowości stojącym jednak na całkiem nienajgorszym poziomie. Niewątpliwie udział w tym przedsięwzięciu Daniela Craiga i Harrisona Forda sprzyja uznaniu owej historii z pogranicza westernu i s-f za warto obejrzenia.
To niezłe kino rozrywkowe, zrealizowane z pewnym przymrużeniem oka, ale nie w kontekście dawki humoru, ale podejścia do tematu. Kto bowiem powiedział, że kosmici muszą atakować Ziemię w czasach nam współczesnych, a nie w XIX wieku na Dzikim Zachodzie?
emisja: niedziela godz. 14.20 (TVN7)
materiały prasowe
12 z 13
"Tańczący z Wilkami" czyli tam, gdzie się kończy preria (1990)
reżyseria: Kevin Costner
scenariusz: Michael Blake
w rolach głównych: Kevin Costner, Mary McDonnell, Graham Greene, Rodney A. Grant
"Tańczący z Wilkami" nie jest pierwszym filmem, który w ten sposób podchodzi do Indian i Dzikiego Zachodu jak dzieło Kevina Costnera, ale pierwszym, który zrobił to z takim rozmachem. Nie da się tego filmu oglądać bez żalu i tęsknoty za tym, co ludzie Zachodu stracili, zanim jeszcze poznali. Jak potraktowali indiańską Amerykę. Nie jest też chyba celem tego filmu oglądanie go bez podobnych uczuć.
"Tańczący z Wilkami" to film amerykański, a jednak indiański. Ameryka, którą pokazuje, ma zupełnie inny charakter niż ta, którą znamy z dotychczasowych westernów. To jest Ameryka pakująca w szybkim tempie swoje tipi i przemieszczająca się za wielkimi stadami bizonów, Ameryka związana z naturą i jej rytmem, wierna przyrodniczemu cyklowi, w tym sensie pełna szacunku i naturalnego spełnienia.
Taka Ameryka po prostu nie mogła istnieć zbyt długo.
Film Costnera to wreszcie okazja do przyjrzenia się licznemu gronu indiańskich aktorów, które otwiera Graham Greene - znakomity aktor z plemienia Oneidów, należącego do Ligi Irokezów. On za rolę Kopiącego Ptaka nominowany został do Oscara. Rodney A. Grant z kolei, jako Wiatr we Włosach, pochodzący z rezerwatu Indian Omaha i Winnebago, to postać o wielkiej charyzmie. Kto wie jednak, czy jak zwykle największego wrażenia nie robi bodaj najbardziej znany aktor indiański, którym jest Wes Studi - znany z ról Maguy z "Ostatniego Mohikanina" czy Geronimo, który tu pokazał się jako widoczny na zdjęciu wojownik pauniski o fantastycznej prezencji i efektownym czubie. On z kolei jest przedstawicielem szczepu Czirokezów.
emisja: niedziela godz. 16.20 (TV Puls)
materiały prasowe
13 z 13
"O północy w Paryżu" czyli w dobrym miejscu, ale w złym czasie (2011)
reżyseria: Woody Allen
scenariusz: Woody Allen
w rolach głównych:Owen Wilson, Marion Cotillard, Rachel McAdams
Pewnie miałbym więcej serca do tego filmu, gdyby nie fakt że Woody Allen umieścił go na półeczce z innymi przewodnikami po innych miastach Europy. Tych, które miały dość środków, by ściągnąć go do siebie i nakłonić ortodoksyjnego nowojoryczyka do udowadniania, że to one są najwspanialsze.
Wśród tej jego seryjnej produkcji na zamówienie "O północy w Paryżu" wyróżnia się jakością i pomysłem. Balans Woody Allena między różnymi epokami, w których francuska stolica szczyciła się świetnością sprawia wrażenie autentycznej nostalgii człowieka, który chwilami naprawdę chciałby się urodzić kiedy indziej.
Wszystkie komentarze