Sporo propozycji telewizyjnych przygotowałem dla Państwa na ten weekend. A kilka takich jak "Papillon" czy "Zaklęte rewiry" i tak musiałem usunąć, by nie było zbyt wiele. A zatem jeśli znów będzie padać i nikt nie wezwie Państwa do spaceru, zapraszam. Proszę kliknąć w zdjęcie
REKLAMA
2006
1 z 14
"Hi Way" czyli najbardziej wzruszają mnie filmy, w których ojciec ma syna (2006)
reżyseria: Jacek Borusiński
scenariusz: Jacek Borusiński
w rolach głównych: Jacek Borusiński, Dariusz Basiński, Jadwiga Basińska, Maciej Słota
Ustalmy najpierw jedną ważną rzeczy - czy lubią Państwo grupę Mumio? I ich humor? Bo to podstawa. Bez słabości do nich nie ma sensu oglądać tego filmu. Jeżeli jednak podobny absurd jest w Państwa stylu, wówczas ten film szybko awansuje do miana pozycji obowiązkowej.
To jest kino drogi, mój drogi. To znaczy w takim, którym nie dzieje się nic, poza absurdem. Są jedynie gagi. Kabaret Mumio był w stanie stworzyć pełnometrażowe dzieło złożone z szeregu skeczy i gagów, z których nie wszystkie są w pełni udane, za to kilka - doprawdy genialnych. Proszę zwrócić uwagę zwłaszcza na Dariusza Basińskiego jako Jedzera, na Jadwigę Basińską podczas sceny spotkania z lokatorami, wreszcie na scenę podrywu w parku (nie wiem, skąd Mumio ją wytrzasnęli, ale to majstersztyk) czy też poniższą perełkę - scenę z dziadkami zapodającymi młodzieżowe grypsy do sieci. Fe-no-me-nal-ne!
To jest rodzaj humoru absurdalnego, do którego zdolny był jedynie Kabaret Mumio. Złapanie kontekstu z powietrza, sytuacyjne gagi, bazujące na oparach komizmu, którego nigdy byśmy samy nie wyłapali. Ja uważam Mumio za geniuszy, a Państwo?
emisja: piątek godz. 16.55 (TVP Kultura)
1995
2 z 14
"Desperado" czyli rozwiany włos Salmy Hayek (1995)
reżyseria: Robert Rodriguez
scenariusz: Robert Rodriguez
w rolach głównych: Antonio Banderas, Salma Hayek, Joaquim de Almeida, CheechMarin
W filmie 'Desperado' dwa auta zderzają się na skrzyżowaniu z wrażenia, gdy przechodzi przez nie w ledwo zakrywającej ją bluzce i z rozwianymi włosami Salma Hayek. Ta tylko dyskretnie się uśmiecha.
Już za to pokochać można by ten film. Albo za dowcip opowiadany przez Quentina Tarantino w meksykańskiej spelunie. Jednakże 'Desperado' to nie tylko jedna czy dwie kultowe sceny. Kultowy jest cały film, który niszowego 'El Mariachi' Roberta Rodrigueza przesunął na pozycję, której tego typu kino nigdy nie zajmowało.
Duet Robert Rodriguez - Quentin Tarantino potrafił jednak nobilitować to, co było dotąd jedynie profanum. Uświęcać, kłaść na ołtarz sztuki i kazać widzom popadać w zachwyt. Zatem to robię.
emisja: piątek godz. 20 (TV Puls)
2009
3 z 14
"Zapowiedź" czyli co można znaleźć w butelce, poza... wiadomo (2009)
reżyseria: Alex Proyas
scenariusz: Ryne Douglas Pearson, Juliet Snowden, Stiles White
w rolach głównych: Nicholas Cage, Chandler Canterbury, Rose Byrne
Gdybym miał wybrać najbardziej porażającą i najlepiej zrealizowaną katastrofę lotniczą w filmach, to prawdopodobnie wskazałbym 'Zapowiedź'. I to mimo tego, że upadek samolotu jest tutaj zupełnie nierealistyczny, proszę zobaczyć ilu ludzi chodzi po nim na własnych nogach. A jednak robi ogromne wrażenie.
Ten thriller jest schyłkiem kina katastroficznego przełomu wieków, ale załapał się jeszcze na okres przed domniemanym końcem świata, przepowiedzianym przez Majów na grudzień 2012. Wieszczy, że wszystko zapisane mamy nie tyle w gwiazdach czy fusach kawy, ale na kartce. Ręką nawiedzonego dziecka, w butelce zakopanej dla potomności.
A to już jest gorsza sprawa, bo jak zapobiec katastrofie, która się już wydarzyła? Zapowiedzieć 'Zapowiedź'
emisja: piątek godz. 20 (TVN)
2012
4 z 14
"Byzantium" czyli matka, ten prawdziwy wampir (2012)
reżyseria: Neil Jordan
scenariusz: Moira Buffini
w rolach głównych: Saoirse Ronan, Gemma Arterton, Caleb Landry Jones
Ponieważ horror jest tak konserwatywny, że trudno rozepchać się w jego zwapniałych ścianach, pozostaje bawić się w wariacje. Oswajać go tak jak oswaja się strach - żartem, zabawą, mrugnięcie oka. Niczym innym nie jest wszak wplecenie horroru do popkultury, zrobienie z wampirów tematu kina familijnego.
A od czasu 'Zmierzchu' - Justina Bieber światowego kina - nawet to okazuje się już ścieżką mocno wydeptaną. Popkultura przegryzła się przez filmy grozy jak wampir przez cienką skórę na szyi. Wyssała z niego wszystko, co się dało - seks, miłość, przygodę, alternatywne światy i postapokaliptyczne krajobrazy. Wszelkie możliwe wariacje.
Zadanie, jakie postawił sobie irlandzki reżyser Neil Jordan było zatem jeszcze trudniejsze od Jamesa Wana w 'Obecności'. Zrobić klasyczny horror, który postraszy to znaczy znaleźć klucz do scen, które walą w dekiel jak drzwi skrzypiącej szafy, otwierającej się pod wpływem metafizycznej siły. Zrobić wariację na temat horroru, na dodatek wariację obyczajową - to jak zrobić dzisiaj western, w którym dobro zwycięży zło i jakimś cudem to nie nudzi.
A zrobić obyczajowy horror, który zabrzmi z ekranu jak poezja, chociaż już się raz taki zrobiło - to właściwie niewykonalne. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, choćby była to rzeka pełna krwi jak w egipskiej pladze.
Jego 'Byzantium' to opowieść niezwykle liryczna, przepojona obsesjami, strachem nie tyle przed wampirami co lękami wampirzymi, tęsknotą za prawdą u tych, którzy muszą ją ukrywać i bólem jaki powoduje przygniatające do gleby kłamstwo. Z miłością tą zwykłą, banalną i nudną - mężczyzny do kobiety oraz tą doskonalszą, metafizyczną i nieśmiertelną jak wampiry. Bo matczyną.
Z jednymi z najpiękniejszych oczu, jakie kiedykolwiek spoglądały na mnie z ekranu kinowego. Oczami młodziutkiej Saoirse Ronan. Że o innych atrakcjach nie wspomnę.
Nadstawiam zatem szyję, Neilu Jordanie i drogie panie - jest wasza!
"Ojciec chrzestny" czyli mafia jako kamień milowy (1972)
reżyseria: Francis Ford Coppola
scenariusz: Mario Puzo, Francis Ford Coppola
w rolach głównych: Marlon Brando, Al Pacino, Richard Castellano, Robert Duvall
Rolę Vito Corleone, która przyniosła sławę Marlonowi Brando, początkowo otrzymać miał brytyjski aktor szekspirowski Laurence Olivier. Na przeszkodzie stanęły względy zdrowotne. Trzeba było znaleźć zastępcę. Coppola bez wahania wybrał Brando, ale wytwórnia Paramount Pictures za nic nie chciała się na to zgodzić. Szef wytwórni stwierdził wręcz, że Brando zagra w 'Ojcu chrzestnym' po jego trupie. Wysiłek, jaki wykonał Coppola, by nakłonić mocodawców do zmiany zdania, był ogromny. Ostatecznie postawił na swoim, za cenę ograniczenia gaży Brando i wzięcia na siebie odpowiedzialności za tego niepokornego aktora.
Spore boje toczył też Coppola o Ala Pacino, obsadzonego w roli Michaela Corleone. Tu ryzyko było jeszcze większe, bowiem Al Pacino był wówczas aktorem niemal kompletnie nieznanym. Wytwórnia kwestionowała także jego . zbyt niski wzrost. Coppola propozycje wytwórni, by w tej roli obsadzić Ryana O'Neala, czy też Roberta Redforda, kategorycznie odrzucał. Użył argumentu, iż aktorzy ci nie wyglądają 'dość włosko'. Al Pacino natomiast - owszem. Coppola uparł się i położył na szali nawet swój dalszy udział w przedsięwzięciu. Dziś wiemy, że miał nosa. Tego, jak w Ojcu chrzestnym zaprezentowaliby się O'Neal, Redford, a także inni aktorzy - nie dowiemy się nigdy. A przecież w castingu do filmu uczestniczyli także Warren Beatty, Jack Nicholson, Dustin Hoffmann, Sylvester Stallone, a także - o czym mało kto wie - Elvis Presley.
Kolejnym problemem, z jakim borykali się twórcy filmu, był atak ze strony mafii. Cosa nostra w trakcie kręcenia filmu robiła wszystko, aby prace storpedować. Legalnie, szykując pozwy o zniesławienie oraz nielegalnie, sabotując prace na planie. Ostatecznie pod wpływem nacisków włoskiego lobby dokonano pewnych modyfikacji w scenariuszu, usuwając np. określenie 'mafia'.
Kto wie, czy największa bolączką, jaką Paramount Pictures dostarczył Coppola podczas kręcenia 'Ojca chrzestnego' nie była jego znana maniera całkowitego nietrzymania się planu i budżetu. Doprowadzał do wzrostu kosztów, które z 2 mln dolarów planowanych na ten film rozrosły się do 6 mln. Dodajmy, że w trzy miesiące po premierze w samych tylko Stanach Zjednoczonych film zarobił przeszło 150 mln dolarów.
Film Coppoli hipnotyzował niemal wszystkich i pod każdym względem, nawet językowym. To dzięki niemu upowszechniły się w potocznym języku choćby takie zwroty jak 'propozycja nie do odrzucenia'.
'Ojciec chrzestny' był filmem, który uświadomił Amerykanom, że zorganizowana przestępczość to równoprawny element amerykańskiej tradycji jak parada 4 lipca czy mit pucybuta milionera. - Zawsze chciałem pokazać mafię jako metaforę Ameryki. I mafia, i Ameryka mają swe korzenie w Europie - powiedział sam Coppola. Film zyskał ogromne uznanie, przyniósł wiele nagród, wszedł na stałe do kanonu kina, ale i wzbudził mnóstwo kontrowersji. Pytano, czy Coppola aby nie mitologizuje mafijnych bossów, nie marginalizuje przemocy i przestępczości, którą się posługują. Bali się tego, że mafijni bosowie z 'Ojca chrzestnego' zdobywają momentami wręcz sympatię widzów, którzy zaczynają im kibicować. Z drugiej strony zarzucano filmowi nadmiar przemocy - spory, jak na tamte czasy. Obrońcy Coppoli dowodzili z kolei, że reżyser niczego nie zmarginalizował - przeciwnie, zdecydowanie uciekł od schematu. Pokazał mafię od wewnątrz, w cieple życia rodzinnego, i z zewnątrz, poprzez ich chciwość, żądzę władzy i przemoc. Nieszablonowo i kompletnie, oceniając bohaterów wedle kryteriów obowiązujących w ich wewnętrznym świecie. A to pozwala jeszcze dogłębniej go poznać.
emisja: piątek godz. 22.40 (TVN)
2000
6 z 14
"Niezniszczalny" czyli swoje miejsce na kartach komiksu (2000)
reżyseria: M. Night Shyamalan
scenariusz: M. Night Shyamalan
w rolach głównych: Bruce Willis, Samuel L. Jackson, Joseph Dunn, Chance Kelly
Rok po 'Szóstym zmyśle' pomyślałem: M. Night Shyamalan znów zrobi film, co się zowie! Poszedłem na 'Niezniszczalnego' podniecony, aby opuścić salę kinową z wielkim rozczarowaniem. I poczuciem, że to już nie to.
Dopiero, kiedy ten film pokazano w telewizji, i znów, i znów, po kilkukrotnym obejrzeniu doceniłem go. Dostrzegłem w jak niezwykły sposób hinduski reżyser nadal pokazuje zło. Potrafi je odnaleźć w miejscach, gdzie nigdzie byśmy nie zajrzeli. I wyeksponować tak, jak nigdy byśmy nie pomyśleli. Jest w tym mistrzem.
'Niezniszczalny' jest filmem, w którym zło przyjmuje niecodzienną formę. To nadal dzieło, które potrafi je odnaleźć wszędzie, choćby przy pomocy wystawionych szeroko rąk, o które obijają się przechodnie. To nadal jest to.
emisja: sobota godz. 13.25 (HBO2)
1988
7 z 14
"Obywatel PiszczyK" czyli jakie zezowate to szczęście (1988)
reżyseria: Andrzej Kotkowski
scenariusz: Andrzej Kotkowski, Jerzy Stefan Stawiński
w rolach głównych: Jerzy Stuhr, Maria Pakulnis, Kazimierz Kaczor, Krystyna Tkacz
Obyś żył w ciekawych czasach... Ha, Jan Piszczyk zapewne by się uśmiał, gdyby to usłyszał. 'Przesrane macie życie' - mówi mu w końcu śledczy w areszcie właśnie dlatego, że Obywatelowi Piszczykowi przyszło żyć w tak ciekawych czasach. Czasach, które dla niego - życiowego pechowca - są jak wyrok.
Jerzy Stuhr zastąpił w roli Piszczyka niezapomnianego Bogumiła Kobielę. Zmieniły się też czasy, ale tylko pozornie. Nadal człowiek, który chce tylko przetrwać w świętym spokoju, dostosować się jakoś do rzeczywistości, obrywa. Czy dzisiaj na przykład można być neutralnym?
Kiedy zastanawiam się nad 'Zezowatym szczęściem' czy 'Obywatelem Piszczykiem', to do głowy nie przychodzą mi jedynie świetne role Bogumiła Kobieli czy samego Jerzego Stuhra w tych filmach. Przypominam sobie także znakomity drugi plan, chociażby z brawurową rolą Marii Pakulnis jako aktywistki Naty, która córce daje imię Marlena - nie z powodu Marleny Dietrich, ale dlatego, że jest to skrótem od Marksa i Lenina.
Przypominam sobie 'Zezowate szczęście' i 'Obywatela Piszczyka' przez pryzmat znakomicie wyreżyserowanych scen, choćby najdrobniejszych jak chociażby ta, gdy za protekcją Marii Pakulnis u rzeźnika Jerzy Stuhr jako żywa ofiara błędów i wypaczeń kupuje kilo zwyczajnej.
"Piąta fala" czyli wzdrygam ramionami, bo nadciąga apokalipsa (2016)
reżyseria: J. Blakeson
scenariusz: Susannah Grant, Akiva Goldsman, Jeff Pinkner
w rolach głównych: Chloë Grace Moretz, Alex Roe, Nick Robinson, Liev Schreiber
Wszystkie filmy czy książki - bo przecież 'Piąta fala' to ekranizacja książki, którą napisał Rick Yancey - dotyczące apokalipsy czy też tego, jak skończy ludzkość, mają pewien wspólny mianownik. No może nie wszystkie, ale większość. Niezależnie od tego, czy zagładę ma przynieść straszliwy wirus, zamiana ludzi w zombie albo wampiry, czy też ma to być uderzenie asteroidy, zawalenie się płyt kontynentalnych, bunt sztucznej inteligencji czy też inwazja kosmitów, wspólny mianownik zostaje ten sam.
Jest nim optymizm.
Z tego można wysnuć wniosek, że gdy siadamy w kinie do apokaliptycznego filmu, nie ma powodu do strachu. Wszystko ostatecznie się dobrze kończy, ludzie przetrwają i to jeszcze z jakimś fajnym przesłaniem, że ludzkość ogólnie jest super i właściwie to przetrwać powinna.
Mam wrażenie, że niewiele jest w kinie gatunków tak optymistycznych jak kino katastroficzne.
Czasy Wellsa i Wellesa bowiem minęły. Gdyby dzisiaj doszło do inwazji kosmitów, pierwsze poinformowałyby o tym media społecznościowe i dostalibyśmy pikanie na iPhony, komórki i co tam kto ma (to zresztą najlepsza i najciekawsza scena w 'Piątej fali'). Bądźmy jednak poważni - apokalipsa na ekranie nigdy nie jest poważna.
Mimo tego pewnych spraw nie możemy przeginać.
A 'Piąta fala' to film, który przegiął. I to przegiął bardzo. Zaproponowano bowiem widzom dzieło nader kameralne, co w wypadku filmów katastroficznych jest pomysłem dość dyskusyjnym. Owszem, jest tsunami, ale to właściwie wszystko. Cała reszta przypomina raczej obóz harcerski albo filmy Paula Verhoevena w stylu 'Żołnierzy kosmosu'. Tam jednak była kupa śmiechu, tutaj raczej nadmiar zażenowani
w rolach głównych: James Franco, Amber Tamblyn, Kate Mara
Prawdziwa historia oparta na dziejach alpinisty Arona Ralstona, człowieka uzależnionego od adrenaliny napędzającej jego życie. Aż do momentu, gdy zatrzymał je głaz przygniatający mu rękę. Amputacja przedramienia scyzorykiem, do której musiał się posunąć, by się uwolnić, stała się tematem o skali światowej. Ten człowiek musiał to zrobić, gdyż - jak sam mówił:
- Nikomu nie powiedziałeś, dokąd się udajesz, ważniaku.
Siłą filmy, który nakręcił Danny Boyle, są właśnie te rozmowy Jamesa Franco ze sobą. Nikogo innego do rozmowy nie ma, więc sam sobie nakreśla sytuację. A to pozwala mu uświadomić sobie jej grozę.
emisja: sobota godz. 20 (Canal+ Film)
2005
10 z 14
"Skazany na bluesa" czyli whisky, moja żono (2005)
reżyseria: Jan Kidawa-Błoński
scenariusz: Przemysław Angerman, Jan Kidawa-Błoński
w rolach głównych: Tomasz Kot, Jolanta Fraszyńska, Maciej Balcar, Anna Dymna
Tomasz Kot jest mistrzem wcielania się w czyjąś skórę, Jan Kidawa-Błoński jest fanem Dżemu i kego epoki. Złożone to razem doprowadziło do powstania jednej z bardziej intrygujących biografii filmowych w polskich kinie - Ryszarda Riedla, zmarłego w 1994 roku wokalisty grupy Dżem.
Spośród wszystkich biografii, w których pojawił się Tomasz Kot, najbardziej cenię tę o Zbigniewie Relidze - 'Bogów'. Jednakże Ryszard Riedel był bodaj trudniejszy do zagrania. Nie tylko ze względu na to, jaką rolę odegrał w polskiej muzyce.
Jan Kidawa-Błoński ma umiejętność wydobywania naprawdę mocnych historii filmowych z prawdziwych losów ludzkich. Tak było z Ryszardem Riedlem, Zbigniewem Religą, tak jest ostatnio w 'Gwiazdach' z Janem Banasiem.
emisja: sobota godz. 22.10 (TVP2)
1986
11 z 14
"Cobra" czyli zagryź zapałkę, a problem zniknie (1986)
reżyseria: George P. Cosmatos
scenariusz: Sylvester Stallone
w rolach głównych: Sylvester Stallone, Brigitte Nielsen, Reni Santoni
W połowie lat osiemdziesiątych Sylvester Stallone i Arnold Schwarzenegger rywalizowali ze sobą zawzięcie. Nie tylko o miano ikony popkultury, ale także o długonogą duńską modelkę Brigitte Nielsen. Debiutowała u boku Arnolda Schwarzeneggera w filmie 'Czerwona Sonja' (dostała za to Złotą Malinę), potem była bohaterką takich filmów jak 'Cobra', 'Rocky' czy 'Gliniarz z Beverly Hills'. Przy czym w 'Cobrze' była ona - nazwijmy to - najbardziej niewinna.
Do 'Cobry' i 'Rocky'ego' Sylvester Stallone zaangażował go jako swoją żonę, a Brigitte Nielsen za oba te filmy została również nagrodzona... Złotymi Malinami, czyli nagrodami za najgorszy występ roku. Potem zniknęła, pojawiała się jednak sporadycznie m.in. w teledysku Michaela Jacksona 'Liberian Girl', w filmie 'Dzień zagłady', a także jako głos w kreskówce 'Roman barbarzyńca'.
'Cobra' to film, który swym wymiarem, wydźwiękiem, sposobem przedstawienia tematu, bohaterów, a nawet tą piosenką, którą pokazuję poniżej, jest kwintesencją lat osiemdziesiątych. Jeśli je Państwo lubicie, obejrzyjcie.
emisja: sobota godz. 23.15 (TVN7)
materiały prasowe
12 z 14
"Piramida strachu" czyli dlaczego Sherlock Holmes został kawalerem (1985)
reżyseria: Barry Levinson
scenariusz: Chris Columbus
w rolach głównych: Nicholas Rowe, Sophie Ward, Roger Ashton-Griffiths
Opowiedziana w iście spielbergowskim stylu historia młodego Sherlocka Holmesa i równie młodego Johna Watsona, zrealizowana przez mistrzów Barry'ego Levinsona (twórcę późniejszego 'Rainman') oraz Chrisa Columbusa (to on stworzył 'Kevina samego w domu'), to dla mnie perełka pierwszego dnia świąt. Uwielbiam ten film, jego klimat osadzony w rzadkiej epoce lat 20. XIX wieku. Uwielbiam jego antycypację losów Holmesa i klimat ogromnej przygody połączonej z thrillerem, który tworzy sekta czcicieli egipskich bóstw. To ona posługuje się trucizną, której wstrzyknięcie ofiarom powoduje niebywałe halucynacje.
Kto wie czy te halucynacje właśnie nie są w 'Piramidzie strachu' ciekawsze niż samo rozwiązanie zagadki przed przenikliwego Sherlocka Holmesa.
- Idę na ten film, bo w nim się wyjaśni, dlaczego Sherlock Holmes został kawalerem - powiedziała moja znajoma, gdy 'Piramida strachu' wchodziła na ekrany kin. Nie są Państwo ciekawi?
emisja: niedziela godz. 15.35 (TVN)
1984
13 z 14
"Vabank 2" czyli ostatni raz żem robił za Niemca! (1984)
reżyseria: Juliusz Machulski
scenariusz: Juliusz Machulski
w rolach głównych: Jan Machulski, Leonard Pietraszak, Witold Pyrkosz, Jacek Chmielnik, Krzysztof Kiersznowski
Potężna wykidajło wyrzuca klienta baru przez balustradę, ten spada z piętra.
- Zapraszamy uprzejmię - mówi wykidajło do kolejnego klienta.
Tak naprawdę spośród wszystkich tekstów i cytatów, które padły podczas 'Vabank II' najbardziej pamiętany jest ten z granicy niemiecko-polskiej.
- Nie interesuję się polityką.
- Ale polityka interesuje się panem.
Chociaż akurat on nie został wymyślony na potrzeby tego filmu, który jako część kultowego debiutu Juliusza Machulskiego w pełni spełnił pokładane w nim nadzieje. Stał się dość równą kontynuacją pierwowzoru, na bynajmniej nie niższym poziomie. A to się już rzadko zdarza.
emisja: niedziela godz. 20 (Stopklatka)
2013
14 z 14
"Metro" czyli rosyjska trauma w podziemnym tunelu (2013)
reżyseria: Anton Miegierdiczew
scenariusz: Wiktoria Jewsiejewa, Denis Kuryszew
w rolach głównych: Siergiej Puskepalis, Anatolij Biełyj, Swietłana Chodczenkowa, Aleksandr Bardukow, Katerina Szpica
Swietłanę Chodczenkową widzieliśmy i słyszeliśmy w ''Małej Moskwie''. Teraz widzimy ją w Moskwie dużej. Wręcz gigantycznej.
Kino radzieckie czy rosyjskie dostarczało nam wielu filmów, ale akurat nie katastroficznych. A 'Metro' to film właśnie tego rodzaju.
Anton Miegierdiczew (nie znam człowieka, pardon) skroił go według w miarę klasycznych szablonów kina, w którym wali się świat, ale jednocześnie i odszedł od hollywoodzkich standardów. Odszedł w taki sposób, w jaki Rosja różni się od Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i właśnie obserwacja tego odejścia jest najciekawsza.
Otóż Amerykanie czczą jednostkę i święcie wierzą w jej wielką moc sprawczą, która potrafi zmienić koleje choćby i apokalipsy. W amerykańskich filmach katastroficznych na wysokości zadania stają nie tyle instytucje (no może po za prezydentem, bo on jest zawsze święty), co poszczególni ludzie. To oni są bohaterami, niekiedy przypadkowymi. To oni ratują świat, wybijają się na plan pierwszy. Amerykańskie kino katastroficzne służy temu, by uwypuklić człowieka i jego zmagania z tym, co najstraszliwsze.
W zupełnie dotąd mi nie znanym rosyjskim kinie katastroficznym mamy zupełnie inny punkt widzenia. Tutaj pojedynczy ludzie są nijacy-tacy. Nic specjalnego, żadni tam bohaterowie. No, może trochę... Ale nie oni są tu najważniejsi w walce z klęską. Kluczowe są właśnie instytucje. Społeczności stojące poza nimi.
Gdy do tunelu moskiewskiego tunelu wdziera się woda rzeki Moskwa, zalewa go i doprowadza do katastrofy pociągu, zbiera się antykryzysowe plenum i to ono bierze na siebie ciężar walki o to, żeby jednak jakoś to było.
Wszystkie komentarze