Michał Sikorski wkracza w świat filmowy z przytupem, ale i w świecie teatralnym trudno go, delikatnie mówiąc, nie zauważyć. Prymatu nie uda mu się chyba tylko zdobyć w jednym, nigdy nie będzie najsłynniejszą osobą z Wadowic.
Jesteśmy w ostatnich tygodniach świadkami rozmaitych awantur, negocjacji i decyzji dotyczących poznańskiej kultury, które mogą wprawić w osłupienie niejedną osobę kulturę wielką miłością darzącą.
Ta informacja musiała zaskoczyć niejedną osobę, szczególnie tę zaliczającą się do elitarnego w Polsce grona czytaczy. Otóż według doniesień Biblioteki Raczyńskich, najważniejszej książnicy w naszym mieście i regionie, najczęściej wypożyczaną przez dorosłych niebeletrystyczną książką minionego roku była "Mitologia" Jana Parandowskiego.
Z tym kalendarzem to mamy prawdziwe utrapienie, odkąd sięgnąć pamięcią. Mierzyły się z nim wszystkie cywilizacje, od Majów do Chińczyków, i wszystkie ostatecznie stworzyły własną rachubę czasu.
Kiedy eminencja zaczął się udawać z ostatnim namaszczeniem do umierających, aktywiści ogłosili, że "Kardynał O'Connor kocha gejów, kiedy umierają na AIDS". Tak samo, jak dzisiaj polscy biskupi kochają z pewnością wszystkie kobiety, które umierają na oddziałach ginekologiczno-położniczych.
Facebook nie znosi niuansów, zbalansowanych opinii, nie rozumie ironii i sztuki. To masowe ogłupianie ludności, promowanie niewyobrażalnego wręcz narcyzmu, polowanie na lajki i wazeliniarstwo w ramach tworzonych pieczołowicie "baniek" klakierów przynosi opłakane efekty w naszym zupełnie realnym życiu
Świetna wystawa "Kongijczyków portret własny" w Centrum Kultury Zamek to rzadka u nas okazja do spojrzenia na Kongo i generalnie Afrykę okiem jego mieszkańców.
Otwarte niedawno w Poznaniu Centrum Szyfrów Enigma nie jest na szczęście nacjonalistyczną opowieścią o trzech wybitnych Polakach, lecz tak naprawdę historią międzynarodowej ludzkiej pomysłowości, która w XX wieku pomogła zakończyć wojnę światową.
Pojąć nie mogę, dlaczego tak atrakcyjne i ciekawe miasto jak Poznań pozwala sobie ciągle na to, by jego nazwę kwitowano w Europie po prostu wzruszeniem ramion.
Trudno znaleźć bardziej różniące się od siebie osoby niż Franek Sterczewski i Piotr Bernatowicz. Obaj wybyli z Poznania do Warszawy i szybko stało się o nich głośno w całej Polsce z zupełnie innych powodów.
W wypowiedzi ministra Przemysława Czarnka brakowało już tylko zdania, że na polskich uczelniach powinny być globusy Polski, ale pewnie na to zabrakło już czasu antenowego w reżimowym radiowęźle.
Przekonanie o tym, że państwowy przymus spowoduje, że ludzie będą masowo czytać dzieła Jana Pawła (o tym przekonany jest minister Czarnek) i od Helu po Podhale obchodzić powstanie wielkopolskie (o tym przekonani są poznańscy radni), jest delikatnie mówiąc naiwnością.
Już za nami, zdaje się, kolejna fala korony, a przed nami kolejne otwarcia instytucji kultury, które przez rządzących zostały podzielone przez cały czas trwania pandemii na dwie grupy: muzea i galerie znalazły się w jednej z centrami handlowymi, a teatry, filharmonie i kina z siłowniami, co ma oczywiście sens znany tylko umysłowości Zjednoczonej Prawicy.
Wyludniające się i półmartwe wieczorem ścisłe centrum Poznania zyskuje teraz intensywnie żyjącą, przyciągającą ludzi miejscówkę. Adres: Taczaka 8
Michał Głowiński przez większość swojego życia siedział w nie byle jakiej szafie - na salonach polskiej inteligencji. Monodram o profesorze, wielkiej postaci polskiego literaturoznawstwa, wyreżyserował w Scenie Roboczej Mike Urbaniak
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.