Przyszłość nie jest określona i można ją zmieniać. Okazuje się, że przeszłość też. Twórcy "Mrocznego przeznaczenia" skasowali ostatnie, dość nieudane części "Terminatora", uznali je za niebyłe i wrócili do korzeni oryginału. Pytanie tylko, po co?
Ta kolejna już część tej opowieści znakomicie nadawałaby się do tego, by znów poutyskiwać na dzisiejszą kinematografię, tak bardzo wtórną i goniącą własny ogon. Zawołać głośno: wymyślcie wreszcie coś nowego! Coś, co będzie stanowiło taki kamień milowy w dziejach rozrywkowego kina akcji, jak kiedyś "Terminator".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.