Dziesiątki sklepów i lokali gastronomicznych upadają w centrum Kalisza z powodu podwyżek opłat za gaz, prąd i czynsz. Problemem są również pandemia, inflacja i ograniczona komunikacja. Przedsiębiorcy apelują o pomoc do władz miasta.
Jeżeli usłyszeliście w poniedziałek przed tygodniem coś jakby zbiorowe westchnienie ulgi, to zapewne byli pierwsi w koronawirusie goście knajpek i salonów fryzjerskich oraz ich właściciele. Szczęśliwi jak nigdy dotąd.
Wreszcie można umawiać się na wizyty do fryzjerów i kosmetyczek. - Telefony urywają się już od tygodnia, ale dotąd nie zapisywałam, bo otwarcie zakładów nie było pewne - mówi pani Katarzyna, która ma mały salonik na Wichrowym Wzgórzu. Ale ma też złą wiadomość: usługi podrożeją.
Według zapowiedzi wicepremier i minister rozwoju Jadwigi Emilewicz w poniedziałek 18 maja mają zostać częściowo otwarte bary, kawiarnie i restauracje - ale tylko w części ogródkowej i z wieloma ograniczeniami. Do pracy wrócą też fryzjerzy i kosmetyczki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.