Zadzwonił telefon: - Mamy dla was milion dolarów - powiedziała fundatorka.
O godz. 0.15 jeden z poznańskich gangów podłożył ładunek wybuchowy pod naszym klubem "Cafe Gazeta". Prawdopodobnie jest to odwet za akcję "Przełamać strach" skierowaną przeciwko przestępcom pobierającym haracze - pisaliśmy 22 sierpnia 1994 roku
Z Katynia Władysław Herz wrócił wstrząśnięty. Nie chciał o tym rozmawiać, a już zwłaszcza podczas hitlerowskich wieców propagandowych. Zapłacił za to życiem*
Na Cytadelę poszliśmy czwórkami przez Garbary. Rosjanie po bokach, z przodu i z tyłu, z pepeszami zwieszonymi przez rękę. Czuliśmy się trochę jak niewolnicy - wspominał uczestnik walk o Cytadelę Zygmunt Busz.
Wziąłem ją na stronę i mówię: Pani Jadziu, pani dusza i tak pójdzie do nieba, bo jest pani bardzo przyzwoitym człowiekiem. Kości w proch się obrócą. No chyba że odda nam pani swój kręgosłup do celów naukowych. No i zapisała mi go w testamencie
W centrum Poznania chaos, zamieszanie. Niemieccy żołnierze zrywają z okien i balkonów polskie flagi, wywieszone na powitanie Ignacego Jana Paderewskiego. Do mieszkania Andrzejewskich wpada sąsiad. - Niemcy biją Polaków na placu Wolności! - krzyczy.
Cóż może być fajniejszego niż nasze lasy - pyta Jacob Darga, najlepszy poseński bejsbolista. - I polowanie na nasze zwierzęta - dodaje Elias Taratuta, poseński myśliwy.
Z akt sprawy wynikało, że ze szpitala MSW na Dojeździe do szpitala przy Lutyckiej nieprzytomnego Jana Ziółkowskiego wieziono ponad trzy godziny. Oba szpitale dzieli trzysta metrów.
W 1945 r. powszechna świadomość Wielkopolan była taka: armia sowiecka wyzwoli Polskę i sobie pójdzie. Powstanie niewielkich, mobilnych, sowieckich grup szturmowych to był poznański wynalazek Armii Czerwonej. Rosjanie eksperymentowali na żywym organizmie miasta.
Gdyby Franciszek Moszka nie zakochał się w Niemce, być może nie trafiłby do Luftschutzu, na Cytadelę, a potem do sowieckiej niewoli. Być może dożyłby spokojnej starości na poznańskiej Wildzie, otoczony gromadką wnucząt.
Pierwszą noc przespałem w krzakach. Następnego dnia poznałem Polaka - ukradł mi telefon i resztę funtów. Chciałem wrócić od razu, ale wstydziłem się.
Z medalem, kilkoma książkami o Poznańskim Czerwcu, złotą statuetką i dyplomem zakończyła wczoraj swój pierwszy dzień wizyty w Poznaniu lady Margaret Thatcher.
Z wykształcenia jest lekarzem. Od kilku lat organizuje jeden z najlepszych w Polsce festiwali jazzowych Poznań Jazz Fair. Szefuje prężnemu klubowi Akademii Medycznej [klub Eskulap]. Kilka dni temu został dyrektorem redakcji muzyki, rozrywki i widowisk w Pierwszym Programie TV.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.