Sylwia odeszła w szpitalu w Puszczykowie. W swoich pracach zachwycała kolorami. I choć sama była osobą z niepełnosprawnościami, pomagała innym.
Nie zostawiła po sobie za dużo słów, listów, notatek. Chodziła własnymi artystycznymi ścieżkami. Dobiega końca wystawa poświęcona Marii Nicz-Borowiakowej - artystce równie wybitnej, co tajemniczej.
Mimo pandemii i sanitarnego reżimu ponad 9 tys. osób obejrzało już wystawę obrazów Vilhelma Hammershoia w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
To jest naprawdę uderzające, kiedy staje się przed obrazami Hammershoia. Jest w nich coś hipnotyzującego, spowalniającego, intymnego, relaksującego, wręcz egzystencjalnego. Jakaś tęsknota się w człowieku rodzi za ciszą, za spokojem, za odłączeniem od świata, do którego podłączeni jesteśmy dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Gdy Bogusława Omelczuk słyszy "artystka", kręci nieśmiało głową. Jej mąż był znanym artystą - malował, trzymając pędzel w ustach. Oboje od dziecka na wózkach inwalidzkich. Po śmierci męża postanowiła pokazać ludziom swoje obrazy.
- Miejsce to powstało z myślą o prowadzeniu pasjonujących rozmów o sztuce, prezentacji, wykładów i wyjątkowych spotkań - mówi Monika Pietrzak, marszandka, właścicielka Vinci Art Gallery działającej przy Rynku Śródeckim.
Ta bogata kolekcja to efekt nie tylko fascynacji sztuką, ale też wieloletnich przyjaźni z ważnymi twórcami. Muzeum Narodowe pokaże fragment zbiorów polsko-amerykańskiego artysty Tadeusza Mysłowskiego i jego żony, Ireny Hochman.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.