Za Sethem Rogenem idę jak w dym. Jest wulgarny, jedzie po bandzie, w swoich filmach nie bierze jeńców. A jednak podążam za nim, bo jest w tym przezabawny i trafny. W wypadku "Grzecznych chłopców" żałuję wręcz, że nie pojechał po bandzie bardziej. Może dlatego, że tym razem chodzi o dzieci...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.