Chłopiec był agresywny. Lekarze przywiązali go więc pasami na czas terapii. W szpitalu nie ma izolatki, więc położyli go na szpitalnym korytarzu. Spędził tak dwa miesiące.
Brutalny morderca z Poznania przekonał psychiatrów, że nie jest groźny. Potem wyszedł do sklepu i niezatrzymywany zniknął - twierdzą nasi informatorzy.
Od kilku miesięcy szpital psychiatryczny w Gnieźnie nie jest w stanie znaleźć lekarzy do pracy na oddziale dziecięcym. Na leczenie czeka się tu nawet pół roku.
Na oddziale w Kaliszu wykryto koronawirusa u jednej osoby. Kwarantanną objęto łącznie dziewięć osób.
Oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży w Poznaniu są przepełnione. Dzieci leżą znów na korytarzach, dostawkach i w salach razem z dorosłymi. Przepełnione oddziały to już "standard" w polskiej psychiatrii.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.