Warzywniak pani Iwony i jej męża stoi na rogu ul. Kraszewskiego i Sienkiewicza. To granica strefy zero, którą wyznaczono po tragicznym pożarze kamienicy na poznańskich Jeżycach. Zła strona tej granicy. Sklep został zamknięty i rodzina z dnia na dzień została bez dochodów.
- W pewnym momencie mieliśmy 600 kg pomidorów w magazynie. Klienci i przyjaciele kupowali, ile mogli, a mąż rozwoził. Ale ja marzyłam tylko o tym, by wrócić do pracy - opowiada Iwona Rosiejka.
Jej historia to kolejna odsłona dramatu związanego z pożarem kamienicy przy ul. Kraszewskiego 12, który wybuchł w nocy z 24 na 25 sierpnia. Na miejscu zginęło dwóch strażaków, w akcji rannych zostało kilkunastu innych, a także trzech cywilów. Jedna osoba jest w stanie krytycznym i walczy o życie. Dwóch najciężej rannych strażaków, z licznymi oparzeniami, wciąż przebywa w szpitalu w Siemianowicach Śląskich.
Wszystkie komentarze
No właśnie.
kaskę miło było przytulać, a ubezpieczenie takiej kamienicy n 1,5 miliona to jakiś żart....
Wiecej takich.