Ewa Zgrabczyńska w życiu nie dopasuje się do trybów funkcjonowania magistratu. Zagwozdkę mają urzędnicy przy pl. Kolegiackim. Czas odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcą (może nie tylko w zoo) więcej wizjonerów, czy widzą Poznań jako miasto gryzipiórków.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak docenia akcję ratowania tygrysów i przyznaje 10 tys. zł nagrody dyrektorce zoo Ewie Zgrabczyńskiej. Ale dyrektorka nie chce tej nagrody. Kilka dni wcześniej podwładny Jaśkowiaka obciął jej premię.
W sobotę wieczorem udało się uśpić i przenieść do klatek pięć tygrysów uratowanych przez poznańskie zoo z polsko-białoruskiej granicy. Zwierzęta jadą do azylu w Hiszpanii. Wcześniej pracownicy zoo przeżyli chwile grozy.
W sobotę po południu w poznańskim zoo zaczęły się przygotowania do transportu pięciu uratowanych tygrysów do transportu w Hiszpanii. To skomplikowana operacja, pracownikom asystują uzbrojeni policjanci.
Pięć z siedmiu tygrysów uratowanych z transportu, który utknął na granicy polsko-białoruskiej, wyruszy w sobotę do azylu w Hiszpanii. Z tego powodu ogrodu zoologicznego nie można w sobotę zwiedzać.
To będzie jeden z najcięższych dni w zawodowej drodze weterynarza Jarosława Przybylskiego. W sobotę wyceluje i strzeli po kolei do pięciu tygrysów uratowanych na polsko-białoruskiej granicy. Potem podejdzie do nich ze szczotką.
Troje wiceprezydentów Poznania przyjechało w piątek do zoo, by pożegnać tygrysy uratowane z polsko-białoruskiej granicy. W weekend zwierzęta wyruszą do azylu w Hiszpanii.
- Uratowaliśmy tygrysy, zrobiliśmy miastu wielką promocję. To, co robią miejscy urzędnicy, to czysta złośliwość - mówi dyrektorka poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska. Władze Poznania właśnie obcięły jej o 30 proc. premię.
Tym razem tygrysy będą podróżować pod opieką weterynarza w normalnych, a nie koszmarnych warunkach. - Żadnemu nie stanie się krzywda - zapewnia poznańskie zoo.
Piątka uratowanych przez poznańskie zoo tygrysów pojedzie do swego azylu w Hiszpanii, gdyż udało się to załatwić decyzjami administracyjnymi. Tymczasem prokuratura w Lublinie postawiła zarzuty lekarzowi weterynarii, który na granicy nie pomógł wycieńczonym zwierzętom.
- Pomoc w transporcie zadeklarował wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski, sprawą zainteresowała się minister Jadwiga Emilewicz, posłowie i senatorowie wszystkich opcji politycznych, prokuratura krajowa i ministerstwo środowiska - informuje Ewa Zgrabczyńka, dyrektorka poznańskiego zoo.
Uratowane z transportu śmierci tygrysy nie mogą wyjechać do Hiszpanii przez patową sytuację prawną. Ewa Zgrabczyńska daje władzom ultimatum: albo zmienicie błędne decyzje, albo tygrysy wrócą do Terespola.
- Zawiedliśmy te zwierzęta. Nie mamy grama przyzwoitości. Może się zdarzyć, że zamiast pojechać do Hiszpanii zimę spędzą zamknięte w naszym zoo - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo. Przez nieuregulowaną sytuację prawną tygrysy nie mogą wyjechać z kraju, a w Hiszpanii czeka na nich miejsce w azylu.
"Czy może być piękniejszy poranek niż z porządną wywarczaną przez Gogha awanturą, że w Poznaniu kiepsko karmią i dają porcję mięsa jak na domowego mruczka? Gogh wraca do nas, nie wolno się cieszyć, ale."
W nocy z wtorku na środę weterynarz musiał operować Gogha, tygrysa uratowanego z polsko-białoruskiej granicy. Zwierzę znalazło schronienie w poznańskim zoo. Zabieg trwał ponad pięć godzin, zakończył się nad ranem.
O wprowadzenie zakazu organizowania widowisk cyrkowych i zaostrzenie kontroli przewozu dzikich zwierząt w Europie dyrektorka poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska apelowała w czwartek podczas debaty w Parlamencie Europejskim, która odbyła się pod hasłem "Szczyt kryzysu - jak rozwiązać problem z ratowaniem zwierząt dzikich i zagrożonych wyginięciem".
Rosjanin, który organizował transport tygrysów, zatrzymany na granicy polsko-białoruskiej, wyszedł z aresztu. Zdecydował o tym sąd w Lublinie.
- Chcą nas zabić. Człowiek to dla nich wróg numer jeden - mówią opiekunowie tygrysów uratowanych z polsko-białoruskiej granicy. I pokazują nam nagranie ataku na jednego z pracowników.
- Ciągle dostajemy sygnały o szkolnych kiermaszach, zbiórkach, licytacjach na ocalone tygrysy. Pewien zakład fryzjersko-kosmetyczny napisał do nas, że przeznaczy na azyl dla zwierząt cały dzienny dochód. Wrocławski społecznik Robert Wagner chciał zebrać 10 tys., na koncie zbiórki jest już blisko 120 tys. zł - o pomocy, jaka płynie z całego kraju, opowiadają pracownicy poznańskiego zoo.
Dwa uratowane z polsko-białoruskiej granicy tygrysy zostaną w Poznaniu. Pozostałe pojadą do innego kraju. - Dalszy transport tygrysów jest uzależniony od ich stanu zdrowia i kondycji - poinformował zastępca prezydenta Poznania Bartosz Guss.
Właściciel pumy chodził z nią na smyczy. Dostał 500 zł mandatu - zwierzęta pod ochroną to w Polsce niezły cyrk.
Jest ich siedem. Cztery samce i trzy samice. Gogh - bo nie ma jednego ucha, Aqua - bo mieszka w szklanym pomieszczeniu zwanym akwarium. Spokojny Kan i Toph, która chce być niewidzialna i chowa się za słomą w wychodku. Jest też Samson i wyciągnięta z samochodu jako ostatnia - Softi. I Merida Waleczna.
- Usłyszałam od powiatowego lekarza weterynarii, że inne ogrody zoologiczne domagają się odebrania nam statusu jednostki zatwierdzonej - mówi nam dyrektorka poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska. Zwierzęta nie mogą ruszyć się z Poznania.
- Rozmawiamy z tygrysami, odpowiadają pufaniem - mówi dyrektorka poznańskiego zoo. W ogrodzie od rana tłum ludzi - przynoszą ciasto, kwiaty i pluszaki w podziękowaniu za uratowanie tygrysów z koszmarnego transportu. W południe pisk radości: - Mamy milion złotych!
- Właśnie dowiedziałem się, że nagroda imienia Andrzeja Wajdy, którą otrzymałem blisko rok temu, łączy się z gratyfikacją finansową, jaką właśnie mam odebrać. W całości chcę ją przeznaczyć na pomoc poznańskiemu ZOO - pisze na Facebooku.
Za transportem tygrysów uratowanych przez poznańskie zoo stoi tajemniczy sponsor z Rosji. Zwierzęta wcale nie pochodzą z cyrku, a miejsce, do którego miały dojechać, jest koszmarne.
Rosjanie chcą odzyskać dziewięć tygrysów uratowanych przez poznańskie zoo. Coraz więcej poszlak wskazuje jednak, że zwierzęta były przemycane. Zdaniem ekspertów miały być przerobione na leki medycyny naturalnej i afrodyzjaki.
Poznańskie zoo walczy o życie i zdrowie siedmiu tygrysów uratowanych z polsko-białoruskiej granicy. W niecałe dwa dni na ich rzecz uzbierano ponad 7,6 tys. zł na portalu zrzutka.pl.
Tygrysy z polsko-białoruskiej granicy znalazły schronienie w poznańskim zoo, teraz trwa walka o ich zdrowie i życie. - Stan jednego jest bardzo ciężki. W jego oczach widać rozpacz - mówiła łamiącym się głosem dyrektorka zoo Ewa Zgrabczyńska.
- Zadaniem zoo nie jest kolekcjonowanie rzadkich gatunków, tylko ratowanie zwierząt - przekonuje Ewa Zgrabczyńska, szefowa ogrodu zoologicznego w Poznaniu. Jak mówi, tak robi. Irytuje to dyrektorów innych ogrodów, lekarzy weterynarii i polityków. Zgrabczyńską ściga też prokuratura.
Ciężarówka z dziewięcioma tygrysami przyjechała w nocy ze środy na czwartek do Poznania. Jeden z nich był agresywny. Przed południem - w asyście policyjnych antyterrorystów - udało się podać mu środek usypiający. Gdy rozładowanie transport, okazało się, że wszystkie tygrysy żyją
- Tygrysy są głodne i spragnione, siedzą we własnych odchodach w maleńkich klatkach, które uniemożliwiają im poruszanie się. Sytuacja jest tragiczna - mówi dyrektorka poznańskiego zoo, Ewa Zgrabczyńska
- Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za te zwierzęta. Bujam się od rana ze wszystkimi instytucjami. Państwo nie działa - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, które próbuje uratować dziewięć tygrysów uwięzionych na granicy. We wtorek wieczorem przekazała nam zdjęcia dokumentujące dramat zwierząt.
Na granicy zatrzymano nielegalny transport z 10 tygrysami. Sześć dni temu wyjechały z Włoch i miały dotrzeć do Rosji. Zamknięte w skrzyniach czekają na ratunek w uziemionej na parkingu ciężarówce.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.