Kibice żądają walki o mistrzostwo i miejsca w fazie grupowej Ligi Europy, ale zanosi się na to, że drużynę z Poznania czeka sezon przejściowy, w którym trudno będzie sprostać oczekiwaniom.
- Nie panikuję, nie smucę się, niczego mi to nie burzy. Gdybyśmy mieli Carlitosa, byłoby świetnie. Gdy go nie mamy, też jest dobrze. Mogliśmy zapłacić mu tyle, ile mogliśmy. Wiemy, czym kończy się przepłacanie piłkarzy - komentuje trener Ivan Djurdjević niedoszły transfer Carlitosa do Lecha Poznań.
Nie za bardzo wyobrażam sobie, jak do zespołu trenera Ivana Djurdjevicia miałby pasować piłkarz taki jak Carlitos ze swoimi wahaniami, wyborami i przede wszystkim zarobkami w wysokości 50 tysięcy euro miesięcznie, które dostanie w Legii Warszawa. Jak miałby pasować do grupy ludzi, dla których "Lech to priorytet". Z drugiej strony na razie nie wyobrażam sobie, jak Lech bez takich graczy ma sobie poradzić z wyzwaniami, które go czekają.
Hiszpan Carlitos trafi nie do Lecha Poznań, ale do Legii Warszawa, chociaż "Kolejorz" oferował za niego więcej. Jak to możliwe? Warszawski klub przekonał nie tylko Wisłę Kraków, ale i samego piłkarza.
Hiszpan Carlitos to jedna z tych gwiazd, które znajdowały się na pierwszym miejscu listy życzeń Lecha Poznań. Stawianie przez Lecha na takich graczy jest ryzykowne - może się okazać, że Kolejorz przystąpi do sezonu bez zbyt wielu wzmocnień.
Do końca tygodnia Hiszpan Carlitos ma podjąć decyzję, czy przyjmuje ostateczną ofertę, czy nie. Dłużej trener Ivan Djurdjević czekać na niego nie zamierza. Lech sięgnie po innego gracza.
- Każdy by chciał Carlitosa w drużynie, to bardzo wartościowy piłkarz. Jednakże ja wezmę go wtedy, gdy będę pewien, że jego i nasze poglądy na temat Lecha Poznań są spójne - mówi trener Kolejorza Ivan Djurdjević.
Portugalczyk Pedro Tiba przeszedł testy medyczne i lada moment podpisze kontrakt z Lechem Poznań jako rekordowy w jego historii transfer. Kolejorz wciąż walczy o Carlitosa
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.