25 nowych autobusów kupi poznański PKS. - Wymienimy jedną trzecią taboru, ale to nie jest nasze ostatnie słowo. Będziemy walczyć z wykluczeniem komunikacyjnym - zapowiada Tomasz Łubiński, wicestarosta poznański.
Linie PKS z Poznania do Międzychodu i Sierakowa, a także Obornik i Stęszewa, przywrócone połączenia wokół Grodziska Wlkp. - to tylko niektóre przykłady tras, gdzie autobusy PKS zyskają dodatkowe dofinansowanie. Łącznie na terenie Metropolii Poznań i wokół niej kursować będzie aż 110 linii autobusowych. Większość po kasacji zostanie reaktywowana.
Związek Powiatowo-Gminny przejął od miasta akcje spółki PKS Poznań. Tworzą go 23 samorządy z aglomeracji poznańskiej. Teraz to związek będzie właścicielem przewoźnika. To oznacza, że takie linie autobusowe jak z Poznania do Śremu nadal będą dostępne dla pasażerów.
- PKS to w części leciwy tabor, ale on naprawdę jest zadbany. W pandemii codziennie autobusy są w pełni dezynfekowane. Nie słyszałem skarg, że bywa w nich brudno - mówi Tomasz Łubiński, wicestarosta poznański.
Tylko w powiecie poznańskim około 80 miejscowości jest wykluczonych transportowo. A to oznacza, że prawie 10 tys. osób nie ma dostępu do kolei czy autobusu. Dlatego powiat poznański chce ratować PKS.
W autobusach na linii z Poznania do Śremu jeździ o wiele więcej ludzi, niż pozwalają przepisy - sygnalizują nam czytelnicy. - Na najbardziej obciążonych kursach przewozimy około 10-15 pasażerów - odpowiada PKS Poznań. Kursów nie dołoży, ale czeka na konkretne sygnały od pasażerów.
W Wielkopolsce nie ma chętnych na rządowe dofinansowanie przewozów autobusowych. Program z "piątki" Kaczyńskiego okazał się niewypałem. - Polityczne hasło ratowania PKS-ów nie ma większego przełożenia na codzienność transportową polskiej prowincji - komentuje Michał Beim, ekspert w dziedzinie transportu.
Ważą się losy spółki PKS Poznań. Uratować może ją zrzutka samorządów, a docelowo związek gmin i powiatów, który odpowiadałby za utrzymanie linii autobusowych. - Likwidacja PKS uderzy w najsłabszych, czyli osoby starsze czy uczniów, którzy nie poruszają się autem - mówi Tomasz Łubiński, wicestarosta poznański.
Prezydent Jacek Jaśkowiak chce zlikwidować spółkę PKS Poznań, bo ta w ciągu ostatnich ośmiu lat przyniosła prawie 30 mln zł straty, a sąsiednie gminy i powiaty nie chcą współfinansować przejazdów. Radni PiS żądają, żeby władze Poznania wycofały się z tej decyzji.
Prezydent Jacek Jaśkowiak z dystansem podchodzi do rządowych zapowiedzi dofinansowania połączeń autobusowych i chce zmian w nierentownym PKS Poznań. W grę wchodzi likwidacja spółki. - Czy prezydent zrobił wszystko, by uratować poznański PKS? Tak pospieszną chęć wdrożenia rozwiązań w sprawie przyszłości PKS Poznań oceniam skrajnie krytycznie - komentuje Zbigniew Hoffmann, wojewoda wielkopolski.
Spółka PKS Poznań jest nierentowna. - Z naszego punktu widzenia dopłacanie do funkcjonowania PKS Poznań jest nieracjonalne. Nie ma szans, by w tej formule spółka nie generowała milionowych strat - mówi Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. Zapowiedzi PiS o reaktywacji likwidowanych połączeń nazywa "obietnicami wyborczymi".
Już wkrótce krajobraz u zbiegu ul. Matyi z Wierzbięcicami zmieni się całkowicie. Dwa miesiące temu rozpoczęła się rozbiórka otaczających dawny dworzec PKS baraków. Teraz znika hala dworcowa i perony
O rozbiórkę budynków starał się jeszcze PKS Poznań. W ich skład wchodziła portiernia, dyspozytornia, kotłownia, warsztaty, stacja obsługi, stacja paliw, magazyny, dworcowe wiaty, myjnia, budynek administracyjny i przede wszystkim hala samego dworca.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.