Och, panie Spielberg! Pan nawrzucałeś do tego filmu tyle spraw, tyle odniesień, tyle ukrytych kluczy i jaj, że nie wiem, czy odnajdę je wszystkie za pierwszym razem. Z pewnością nie. Trzeba będzie ten film obejrzeć wiele, wiele razy. Ale wie pan co - nie szkodzi, ja tak mam ze wszystkimi pana filmami. Oglądam je wciąż i wciąż.
Jako dziennikarz powinienem wypinać pierś w zadowoleniu, że Steven Spielberg stawia w "Czwartej władzy" media na piedestał, widzi w nich najważniejszą broń, jaką mają do dyspozycji ludzie wobec władzy. Jako kinoman widzę jednak przede wszystkim Meryl Streep i jej niesłychany talent, który pozwala zagrać tak jak tutaj.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.