Portugalczyk Pedro Tiba uratował Lecha Poznań podczas ligowego meczu w Płocku, Portugalczyk Joao Amaral uratował go w Soligorsku na Białorusi. Lech Poznań chyba trafił z transferami graczy z tego kraju.
- Z mojego punktu widzenia Lech popełnił poważny błąd, gdy postanowił się zatrzymać w Mińsku i nie trenować w Soligorsku przed meczem. To ogromne ryzyko - mówi Marek Zub, do niedawna trener Szachiora Soligorsk, z którym Lech zagra w czwartek w Lidze Europy.
W 1960 roku Soligorsk składał się z jednej ulicy i kilku drewnianych domów, wokół rosły lasy i pasły się krowy. Wtedy odkryto tu ogromne, prawdopodobnie największe na świecie pokłady soli. To na niej wyrosło tutejsze królestwo piłkarskie, do którego zawitał teraz Lech Poznań.
Niewiele brakowało, aby zamiast niezapomnianych pojedynków z Austrią Wiedeń czy Udinese Calcio piłkarze Lecha grali mniej istotne starcia przy kopalniach soli w Soligorsku. Ich mecz z Szachciorem Soligorsk w 2008 roku został odwołany w ostatniej chwili.
Czwarta obecnie drużyna ligi białoruskiej, Szachcior Soligorsk będzie kolejnym rywalem Lecha Poznań w Lidze Europy. Wyeliminowała bez problemu amatorski zespół walijski Connah's Quay Nomads.
Białoruska drużyna Szachcior Soligorsk jest już bardzo blisko awansu do drugiej rundy Ligi Europy. A to potencjalny rywal kogoś z pary Lech Poznań - Gandzasar Kapan.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.