Lech Poznań odpadł w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Wielu powie: to tylko ćwierćfinał najmniej ważnego europejskiego pucharu. Jednak dla Kolejorza to historyczny sukces. Oby był impulsem do zmian w polskiej piłce klubowej.
Lech Poznań w pewnym momencie prowadził z Fiorentiną 3:0 i czekała go dogrywka w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Jednak Włosi strzelili ostatecznie dwa gole i, pomimo wygranej Kolejorza 3:2, to oni zagrają w półfinale.
Lech Poznań w czwartek, 20 kwietnia rozegra rewanżowy mecz w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną. Dla Kolejorza to już druga pucharowa wizyta w stolicy Toskanii. Kilka lat temu, pomimo licznych problemów, udało się wygrać 2:1.
W czwartek 20 kwietnia Lech Poznań rozegra rewanżowe spotkanie w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną. Dotkliwa porażka w pierwszym meczu prawdopodobnie rozwiązała już kwestię awansu, ale Kolejorz w stolicy Toskanii ma na pewno o co grać.
- Fiorentina okazała się dla nas za dobra - mówi po przegranej 1:4 trener Lecha Poznań John van den Brom. Jest dumny z historycznego sukcesu, ale uważa, że piłkarze mogli zagrać lepiej. Na wynik wpłynęła też wiadomość, którą w dniu meczu przekazał mu prezes klubu.
Lech Poznań tylko momentami grał z Fiorentiną jak równy z równym, jednak przez większość meczu było widać wyraźną piłkarską różnicę między tymi zespołami. Efekt? 4:1 dla Włochów i kwestia awansu do półfinału Ligi Konferencji Europy rozwiązała się już przy Bułgarskiej.
W czwartek przy Bułgarskiej rozbrzmi pierwszy gwizdek najważniejszego klubowego meczu w polskiej piłce od lat. Lech Poznań rozpocznie walkę w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną. O przeciwniku Kolejorza opowiada "Wyborczej" Piotr Dumanowski, komentator ligi włoskiej w stacji Eleven Sports.
- Tylko finały się liczą, a to dopiero ćwierćfinał. A więc na ten najważniejszy mecz musimy jeszcze poczekać kilka tygodni - zapowiedział przed spotkaniem z włoską Fiorentiną trener Lecha Poznań John van den Brom.
Od 25 lat piłkarskie rozgrywki, zarówno polskie, jak i zagraniczne, pokazywane są na komercyjnych platformach. Wystarczy jednak odpowiednia gotówka na stole i można kupić sublicencję, a mecz jest ogólnodostępny. Na taką decyzję musi być jednak polityczna zgoda.
Kiedy Legia Warszawa grała w fazie pucharowej, to mecze pokazano w TVP1. Gdy w 2023 r. sukcesy odnosi Lech Poznań, wykupiono sublicencję tylko na mecz u siebie, i to jedynie w TVP Sport. Ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy staje się już sprawą polityczną.
Lech Poznań jest już w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy i szykuje się do rywalizacji z Fiorentiną. Bez względu na to, jak skończy się dwumecz z Włochami, ten sezon już odmienił pozycję Lecha w Europie. I to na kilka lat.
Lech Poznań w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy zmierzy się z włoskim klubem ACF Fiorentina. Mecze tej rundy rozegrane zostaną 13 oraz 20 kwietnia. Lech Poznań pierwsze spotkanie zagra przy Bułgarskiej, a rewanż odbędzie się w stolicy Toskanii.
Lech Poznań pisze historię, której rodzima piłka nożna nie widziała od lat. Zazwyczaj wydarzeniem był udział polskiego klubu w fazie grupowej, a sukcesem było wślizgnięcie się do wiosennej części europejskich pucharów. Awans Kolejorza do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy jest najlepszym wynikiem polskiego klubu w XXI w.
Lech Poznań rozegrał w Sztokholmie perfekcyjny mecz i wygrał z Djurgardens IF 3:0. Dzięki temu Kolejorz po raz pierwszy w historii awansował do ćwierćfinału europejskiego pucharu. Sen kibiców Lecha w Lidze Konferencji Europy będzie trwał nadal.
Lech Poznań może awansować w czwartek do ćwierćfinału piłkarskiej Ligi Konferencji Europy. Deprecjonując te rozgrywki, wielu komentatorów zapomina, jak bardzo zmieniły się europejskie puchary.
Lech Poznań jeszcze nigdy nie był w najlepszej "8" europejskiego pucharu, a szansa na to jest duża, bo piłkarze Johna van den Broma w Sztokholmie będą bronić niezłej zaliczki z Bułgarskiej.
Lech Poznań krok po kroku udowadnia, że polski zespół jednak może coś zdziałać w europejskich pucharach. W domowym meczu z Djurgardens IF Kolejorz wygrał 2:0 i zrobił duży krok w stronę ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Jednak trener John van den Brom przestrzega, że to dopiero połowa tego starcia.
Lech Poznań potwierdził, że w tym sezonie europejskich pucharów przy Bułgarskiej nie ma na niego mocnych. Kolejorz wygrał 2:0 ze szwedzkim Djurgardens IF i zrobił duży krok w stronę historycznego awansu w Lidze Konferencji Europy.
W 1/8 finału Ligi Konferencji Europy Lech Poznań spotka się ze szwedzkim Djurgardens IF. Mecze tej fazy rozegrane zostaną 9 oraz 16 marca. Kolejorz pierwsze spotkanie rozegra przy Bułgarskiej.
Lech Poznań awansował do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Polska piłka klubowa naczekała się na taki wiosenny sukces. - Zawsze fajnie mówi się o historii, ale najlepiej jest, kiedy sam ją tworzysz. Wydaje mi się, że my to właśnie zrobiliśmy - powiedział po meczu z FK Bodo/Glimt rozradowany John van den Brom.
Lech Poznań potwierdził, że jego stadion jest w tym sezonie europejskich pucharów twierdzą. Kolejorz pokonał FK Bodo/Glimt 1:0, a gola dającego awans do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy strzelił niezawodny Mikael Ishak.
Jeśli Lech Poznań pokona w czwartek FK Bodo/Glimt, przejdzie do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Dla poznaniaków to trzecie wiosenne podejście do awansu w europejskich pucharach. Dwa poprzednie kibice wciąż wspominają.
Uważam, że Norwegowie zagrają przeciwko 12 zawodnikom, bo przez naszych kibiców ten mecz będzie inny niż pierwsze starcie - zapowiada przed rewanżowym meczem w Lidze Konferencji Europy z FK Bodo/Glimt trener Lecha Poznań John van den Brom.
Lech Poznań momentami miał duże problemy na kameralnym stadionie w Bodo, ale przed rewanżem przy Bułgarskiej to właśnie Kolejorz jest w lepszej sytuacji od FK Bodo/Glimt. - Jestem usatysfakcjonowany tym wynikiem, bo wyjazdowy remis w europejskich pucharach wywalczony sercem i walką jest zawsze ważny - powiedział po meczu John van den Brom.
Lech Poznań w pierwszym meczu kolejnej rundy Ligi Konferencji Europy bezbramkowo zremisował z FK Bodo/Glimt. I chociaż przez większość czasu stroną przeważającą byli gospodarze, to najlepszą okazję na gola miał Kolejorz. Niestety Filip Marchwiński zaliczył pudło, które na pewno będzie długo wspominane.
Czeka nas wyjątkowy wieczór. Lech Poznań po raz trzeci spróbuje wygrać wiosenną rywalizację w europejskich pucharach. Rywalizacja odbędzie się za kołem podbiegunowym, w miejscu wyjątkowym, pełnym kontrastów.
Lech Poznań w środę dotarł na północ Norwegii. W nadmorskim Bodo rozpocznie walkę o napisanie historii. W końcu Kolejorz przez ponad 100 lat jeszcze nigdy nie wygrał wiosennego dwumeczu w europejskich pucharach.
FK Bodo/Glimt w ostatnich latach jest jedną z największych niespodzianek w europejskiej piłce. Chociaż klub ten jest starszy od Lecha Poznań, to przez ponad 100 lat kibice z dalekiej północy mogli cieszyć się tylko ze sporadycznych sukcesów. Jednak teraz wszystko się zmieniło.
Tylko tydzień dzieli nas od rywalizacji Lecha Poznań z norweskim FK Bodo/Glimt w ramach fazy play-off Ligi Konferencji Europy. Dla obu zespołów zima miała zupełnie inny charakter. W Kolejorzu było raczej spokojnie, ale u Norwegów doszło do małej rewolucji kadrowej.
Lech Poznań poznał rywala w kolejnej rundzie Ligi Konferencji Europy. Kolejorz zagra z FK Bodo/Glimt z Norwegii. Pierwsze spotkanie odbędzie się 16 lutego na dalekiej Północy, rewanż przy Bułgarskiej zaplanowany jest na 23 lutego.
Lech Poznań wygrał z Villarrealem CF 3:0. Nie ma co ukrywać, to zdanie jeszcze kilka tygodni temu wywołałoby jedynie uśmiechy politowania. - Ten zespół dwa razy przeszedł do historii. Najpierw zdobył mistrzostwo Polski, a teraz w taki sposób sprawił, że po zimie wrócimy do gry w pucharach - powiedział dumny trener John van den Brom.
Lech Poznań efektownie pokonał Villarreal CF 3:0 i dzięki temu wywalczył awans z grupy C Ligi Konferencji Europy. Kolejorz rozegrał spotkanie, które będzie wspominane latami, a wygrana z półfinalistą Ligi Mistrzów stanie w jednym rzędzie obok największych triumfów Lecha w historii.
Lech Poznań dziś wieczorem rozpocznie spotkanie z Villarrealem CF, które zadecyduje o być albo nie być Kolejorza w wiosennej części europejskich pucharów. Oby po ostatnim gwizdku kibice przez lata mówili o tym starciu tak jak o rywalizacji z Athletikiem Bilbao w 1983 roku: "Jak Kolejorz mógł wygrać tak nisko?".
Lech Poznań w fazie grupowej europejskich pucharów jest polskim rodzynkiem, a już w czwartek, 3 listopada, powalczy z hiszpańskim Villarrealem CF o awans z grupy C Ligi Konferencji Europy oraz grę na wiosnę w drugiej części tego pucharowego sezonu. Byłaby to dopiero trzecia taka sytuacja w historii Kolejorza.
Lech Poznań ma czego żałować. W drugiej połowie spotkania z Austrią Wiedeń był zdecydowanie lepszym zespołem, prowadził, ale ostatecznie zaledwie zremisował 1:1. A szkoda. Bo gdyby udało się wygrać, to wraz z końcowym gwizdkiem, Kolejorz mógłby rozpocząć świętowanie awansu z grupy C Ligi Konferencji Europy.
Lech Poznań był bliski awansu z grupy Ligi Konferencji Europy, ale w meczu z Austrią Wiedeń nie utrzymał prowadzenia po golu niezawodnego Mikaela Ishaka. Teraz wszystko rozstrzygnie się na początku listopada w meczu z Villarrealem CF.
Kiedy w lipcu Lech Poznań wysoko przegrywał wyjazdowe spotkanie z Karabachem Agdam, nikt nie uwierzyłby, że w październiku Kolejorz będzie miał szansę na pucharowy sukces. Staje przed szansą na wywalczenie trzeciego w historii klubu awansu do wiosennych meczów w Europie. Taka jest właśnie stawka spotkania Ligi Konferencji Europy z Austrią Wiedeń.
Lech Poznań w czwartek, 27 października, w ramach Ligi Konferencji Europy zagra na wyjeździe z Austrią Wiedeń. Jest to bardzo ważne starcie, ponieważ po nim Kolejorz może świętować nawet awans do wiosennej części europejskich pucharów. Sprawdźmy, jak do tej pory Lech radził sobie w Austrii.
Lech Poznań ponownie zremisował z Hapoelem Beer Szewa. Jak podkreślił trener John van den Brom, wynik jest rozczarowujący, ale najważniejsze, że w kwestii awansu z grupy Ligi Konferencji Europy Kolejorz nadal ma wszystko we własnych rękach. Jednak tematem, który najbardziej zelektryzował kibiców są słowa prezesa Piotra Rutkowskiego na temat nowego kontraktu Mikaela Ishaka.
Lech Poznań zakończył wyjazdowy mecz z Hapoelem Beer Szewa wynikiem 1:1. Jedynego gola strzelił 20-letni Filip Szymczak. Niestety po kontrowersyjnych decyzjach sędziego tego spotkania, nigdy nie dowiemy się jaki byłby wynik, gdyby w Lidze Konferencji Europy wykorzystywano VAR.
Copyright © Agora SA