Mieszkańcy jednego z osiedli na poznańskich Naramowicach mają z okien widok na ciągi niebieskich miejsc parkingowych. Mogą kupić je sobie na własność - nawet wtedy, gdy w rodzinie nikt nie ma żadnych ograniczeń ruchowych.
Na małym parkingu osiedlowym do niedawna stało ok. 10 znaków informujących o tym, w jaki sposób należy na nim parkować. Spółdzielnia mieszkaniowa twierdziła, że tak musi być. Znaki miały być odpowiedzią na niestosowanie się do przepisów drogowych przez kierowców i efektem wprowadzenia w życie projektu stałej organizacji ruchu na drogach wewnętrznych osiedla.
- Jestem w szoku, to jest jakaś masakra! Przecież ta inwestycja jest absurdalna. Zrobiłam zdjęcie i pokazałam dzieciom, co u nas się wyrabia. Po prostu szkoda na takie coś pieniędzy, przecież spółdzielnia za to płaci. Komiczne - tutaj parkuje kilka samochodów na krzyż, a postawionych jest jakieś dziesięć znaków, jak parkować! - mówi Jolanta Jakubowska, mieszkanka Osiedla Przyjaźni w Poznaniu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.