Śledztwo zaczęło się od znalezienia na wiadukcie kolejowym w Poznaniu 28 butelek z koktajlami Mołotowa. Według policji plan kiboli nie powiódł się tylko przez ich pomyłkę.
Młodzi Ukraińcy z pałkami i gazem terroryzują Poznań - ogłasza Młodzież Wszechpolska. I wspiera kibolskie polowanie na Ukraińców w celu prowadzenia "rozmów wychowawczych".
Kibole Lecha Poznań ustawili młodych Ukraińców przed kamerą i ogłosili: "W ramach zadośćuczynienia nagrali apel do swoich rodaków". Według eksperta nagranie sprawia wrażenie wymuszonej inscenizacji.
Nie jesteście u siebie - ostrzegają Ukraińców kibole Lecha Poznań. Od słów przeszli do czynów - ruszyli w miasto, by prowadzić "rozmowy wychowawcze". Przygląda się im policja.
Prokuratura najpierw zatrzymała siedmiu raperów z teledysku o kibolu Lecha Poznań. Teraz twierdzi, że ich piosenka była tylko artystycznym ostrzeżeniem.
Marsz w obronie Jana Pawła II miał przejść przez centrum Poznania. Ale inicjatywa upadła. Pomysłodawca został sam, abp Stanisław Gądecki ma inne plany.
20 tys. zł grzywny, pokrycie kosztów naprawy sektora i zakaz wyjazdowy dla kibiców - taką karę nałożyła na Lecha Poznań Komisja Ligi. Jeszcze wyższą karę dostał Widzew Łódź, którego pseudokibice spalili podczas niedzielnego meczu flagę Lecha Poznań.
W niedzielę Lech Poznań pokonał na wyjeździe Widzew Łódź. Jednak część kibiców Kolejorza sprawiła, że po meczu nie rozmawia się tylko o piłce nożnej. - Niestety zniszczenia w sektorze gości są bardzo duże - mówi Marcin Torociński, rzecznik prasowy Widzewa.
Kiboli Lecha Poznań policja wiązała do tej pory głównie z bijatykami i sprzedażą narkotyków. - Teraz mamy dowody, że interesują ich też cudze samochody - twierdzą śledczy.
"Poczwara" chciał odebrać nagrodę za współpracę z prokuraturą i już jako wolny człowiek zniknąć. Dziś chroni go policja, bo jest numerem 1 na czarnej liście poznańskich kiboli.
Paweł P., ps. "Poczwara", przebywa z rodziną w policyjnej kryjówce, bo kibole Lecha Poznań uznali go za zdrajcę. Ale ma dostęp do internetu, więc słuchał piosenki na swój temat.
- Zabawa w narkotyki nie była nam potrzebna - twierdzą oskarżeni w procesie kiboli Lecha Poznań. Opowiadają o dobrze płatnych pracach, podrywaniu cudzych dziewczyn i konsekwencjach.
Szef kiboli Lecha Poznań wypiera się związku z narkotykami. Uważa się za ofiarę spisku i atakuje: - "Poczwara" to tchórz i plankton. Wymyślił historyjkę, bo bał się, że go znajdziemy.
"Poczwara" zdradził kolegów, z którymi handlował narkotykami. Teraz domaga się za to szybkiej nagrody. Sąd tymczasem zwalnia z aresztu część oskarżonych.
"Poczwara", który zdradził kiboli Lecha Poznań, gubi się przy pytaniach o prywatne życie. Nie pamięta daty własnego ślubu, a nawet szkół, do których chodził. Obrońcy mieli taki plan.
W Poznaniu da się sprzedać każdą ilość marihuany - wynika z relacji "Poczwary". Dopóki nie zdradził, kibole Lecha Poznań zarabiali miliony, a problemem bywał brak towaru, nie klientów. Teraz "Poczwara" sypie nazwiskami.
W policyjnej kryjówce usłyszał, że koledzy grożą mu betonowym wiadrem. "Poczwara" zapewnia, że to nie on pierwszy zdradził.
Dzisiaj mi nie uciekniesz - mówi szef bojówki do kibola, który wsypał kolegów. Wypytuje o Magdę z Trójmiasta. "Poczwara" nie daje się sprowokować.
Trzeci dzień procesu kiboli Lecha Poznań. Adwokaci podnoszą ręce, jak uczniowie wyrywający się do odpowiedzi. Każdy chce skompromitować "Poczwarę".
Mamy dowód, że wojna w Ukrainie nie zerwała przyjaźni kiboli Lecha Poznań i Spartaka Moskwa. Spotkali się i połączyli siły w Gruzji. Eskapadą zajmuje się już polska policja.
Uznany za zdrajcę kibol Lecha Poznań sypie w sądzie dawnych kompanów. Wylicza magazyny, skrytki i ksywy. 29-latek o wyglądzie cherubinka oburza się: - Nie jestem "Kurczakiem".
Na miejskim stadionie za 750 mln zł, w obecności polityków, radnych i prezydenta Poznania, kibole Lecha pozdrawiają kompanów aresztowanych za handel narkotykami.
Poczwara - w kominiarce i za kuloodporną szybą - potwierdził, że kibole Lecha Poznań obracali tonami marihuany. Adwokaci mają teraz jeden cel - zaczęło się grillowanie.
Kibice Fogo Unii Leszno jeszcze przed meczem prowokowali przeciwników wspierających zawodników Arged Malesy Ostrów. Później w ruch poszły niebezpieczne przedmioty, więc spotkanie przerwano. Policja zatrzymała sześć osób.
Czołowi kibole Lecha Poznań przez siedem lat łączyli dopingowanie drużyny z narkotykowym biznesem - uważa prokuratura. Zarabiali miliony. Wpadli, bo grupowa lojalność okazała się pustym sloganem.
Majówkę AD 2022 urozmaicili nam kibice Lecha Poznań, którzy w ramach protestu postanowili nie wchodzić na stadion narodowy, by kibicować swojej drużynie. Peany pod ich adresem wypisywał przez kilka dni niedoszły senator z listy PiS Jarosław Pucek. Całej reszcie powiedział krótko: "wypierdalać".
Kibole Lecha Poznań i Spartaka Moskwa jeszcze kilka tygodni temu pojechali razem na mecz do Warszawy. Łączy ich miłość do Serbów i nienawiść do Ukraińców. Choć wśród Rosjan są bojówkarze Putina, sojusz trwa.
Sąd w Poznaniu aresztował pięciu mężczyzn zatrzymanych w narkotykowym śledztwie, wśród nich "Olafa", od wielu lat szefa poznańskich kiboli. Jeśli prokuratura się nie myli, przez jego ręce przeszło kilkadziesiąt kilogramów narkotyków.
"Olafa", szefa kibolskiej bojówki Lecha Poznań, wsypał tzw. mały świadek koronny. To jeden z poznańskich kiboli. Śledztwo zaczęło się od narkotyków ukrytych pod ogórkami.
Kibole wysyłają swoich wrogów do gazu, śpiewają o piecach i cyklonie B. Ale sędzia z Poznania w to nie wierzy. Pisze o "skur... ze strony Żydów" i powiela antysemickie stereotypy. Powiadomiono PZPN i FIFA.
Sąd przychylił się do prośby Mirosława Olszewskiego, pseudonim "Olaf", szefa kibolskiej bojówki Lecha Poznań, skazanego za kierowanie grupą przestępczą.
Mirosław Olszewski, znany jako "Olaf", powinien siedzieć za brutalne bijatyki, prochy i dowodzenie kibolskim gangiem. Ale sąd niespodziewanie wstrzymał wykonanie wyroku. Bo choć "Olaf" chodzi na stadion, to do więzienia nie chce.
Bojówkarze Lecha Poznań prawomocnie skazani za stworzenie zorganizowanej grupy przestępczej, której celem były bijatyki z kibolami innych drużyn. To finał głośnej sprawy, która zaczęła się dekadę temu.
"Wyborcza" poznała kulisy gigantycznego uderzenia w narkobiznes. - Sprasowane konopie były zapakowane próżniowo. Były wręcz tłuste od oleju - opowiadają policjanci.
- My jedziemy na oparach, a Kaczyński daje przyzwolenie do ulicznej rozprawy z wrogami - mówią oficerowie policji. Obawiają się rozlewu krwi: - Spodziewamy się też z prokuratury poleceń zatrzymania organizatorów pokojowych protestów.
Kibole Lecha Poznań wydaję się rozdarci. Część pilnuje kościoła przed protestującymi kobietami. Część stoi obok z transparentem wymierzonym w PiS. I skanduje: "PiS - PO, jedno zło!".
- Lech Poznań z kobietami! - skandowały uczestniczki poznańskiego protestu przeciwko ograniczeniu prawa do aborcji. Pod katedrą drogę zagrodzili im kibole: - Tylko Polska katolicka!
Lech Poznań nałożył dwuletni zakaz stadionowy dla kibiców Lechii Gdańsk. Nie wpuści też fanów gości w trzech kolejnych meczach - z Górnikiem, Legią i Pogonią. Krzywdy, jakich doznali ostrzelani racami kibice, określił "niedogodnościami".
Prezes Lecha Poznań Karol Klimczak jest doktorem nauk ekonomicznych, więc potrafi kalkulować. Uznał, że opłaca mu się nie drażnić kiboli, a ich zadymy wrzuca w koszty. Z krzywdą poparzonej racą 17-latki będzie tak samo.
Wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk w trybie pilnym wezwał na spotkanie zarząd Lecha Poznań w sprawie zadymy na meczu z Lechią Gdańsk. Dojdzie do niego jeszcze w poniedziałek późnym popołudniem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.