W podpoznańskim Janikowie odpady niebezpieczne zalegają od przynajmniej 2015 r. Zostawiła je ta sama firma, która winna jest katastrofie w zielonogórskim Przylepie. Nie zlikwidowano też wysypiska w Pyszącej, które płonęło kilkanaście razy. Gasiło je nawet wojsko.
W Zielonej Górze zapłonęła hala z nielegalnie składowanymi toksycznymi odpadami, które podrzuciła firma z wielkopolskiego Budzynia. W Polsce są setki takich miejsc. I firm działających w ten sposób.
Mieszkańcy terenów w okolicy nielegalnych składowisk obawiają się, że odpady szybciej zapłoną, niż w sposób legalny znikną. Ale rząd PiS woli szukać winnych, niż zająć się rozwiązaniem problemu.
Politycy PiS wymieniają siedem lokalizacji, w których Niemcy mieli podrzucić nielegalne odpady. Sprawdziliśmy jedną z nich. Odpady są niemieckie, ale zwieźli je polscy przestępcy. - Częściej widzę tu dziennikarzy niż polityków - mówi sołtyska.
Nowy punkt na mapie nielegalnych wysypisk chemikaliów. Do pięciu wcześniejszych doszedł Pruszków w gminie Blizanów. Nie ma zagrożenia wybuchem, więc miejsce zabezpieczono, a uprzątnięcie kanistrów będzie należało do właściciela terenu.
W Poznaniu przybywa śmieci. Od stycznia do końca sierpnia strażnicy ujawnili 711 dzikich wysypisk odpadów. Tyle samo ile w całym 2020 roku. - Sprawców nic nie zraża - ani wysokość kar, ani fakt ujawnienia ich danych osobowych. Nielegalnych wysypisk przybywa - mówią.
W Lutogniewie (powiat krotoszyński) palą się plastikowe odpady. Nad wsią unoszą się kłęby czarnego dymu. Z ogniem walczy już 11 zastępów straży pożarnej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.