Trwa dogaszanie największego w ostatnich latach pożaru na terenie poznańskiej dyrekcji Lasów Państwowych. Z powodu wysokich temperatur niebezpiecznie jest w centralnej i wschodniej Polsce
Ponad 40 strażaków walczy z ogniem na składowisku odpadów komunalnych. Pożar wybuchł koło południa. Mieszkańcy, widząc wysoki słup czarnego dymu, boją się otwierać okna. - Nie ma zagrożenia dla mieszkańców - uspokaja straż.
Strażacy walczyli z pożarem w kamienicy przy ul. Matejki w Poznaniu. Ewakuowano mieszkańców. Nieznane są przyczyny wybuchu ognia.
W Poznaniu, w domu akademickim Hanka, zapaliła się skrzynka elektryczna. Straż pożarna po przybyciu zarządziła ewakuacje wszystkich mieszkańców. Po kilkudziesięciu minutach wszyscy mogli wrócić do swoich pokoi. Nikomu nic się nie stało, ale dym, który powstał po zapaleniu ebonitowej izolacji kabli elektrycznych był groźny. Awarię udało się usunąć dopiero następnego dnia.
Strażacy dogaszają pożar hali przy ul. Mogileńskiej w Poznaniu. Pożar gasiło aż 25 jednostek straży pożarnej. Dym, przez kilka godzin, widać było z wielu kilometrów. W okolicy słychać było wybuchy - to prawdopodobnie eksplodowały składowane tam środki chemiczne. Straż pożarna uspokaja, że nikt nie znajdował się w hali w momencie wybuchu ognia. Dym nie jest toksyczny, jednak strażacy apelują, by nie podchodzić w pobliże miejsca akcji.
Auta zostały prawdopodobnie podpalone w piątek w nocy. Samochody były zaparkowane na os. Komandoria w Poznaniu. Policja wyznaczyła nagrodę za pomoc w ujęciu podpalacza.
- Na ul. Keplera w Poznaniu kłęby dymu wydobywają się z garażu podziemnego w jeszcze nie zamieszkanym bloku. Pożar wybuchł w niedzielę ok. godz. 20 - pisze na Alert24 Michał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.