"Drogi mieszkańcu (...) pisząc do mnie pogróżki następnym razem poświęć proszę jedną, czystą kartkę A4" - napisał Mariusz Musiałowski, burmistrz Kleczewa. To jego apel do anonimowego autora pogróżek, które samorządowiec dostał pocztą.
Przez dwa miesiące agencja pracy nie wypłacała wynagrodzenia 30 pracownikom z różnych krajów afrykańskich. Gdy ci odmówili dalszej pracy, wezwano policję i nakazano im opuszczenie mieszkań zorganizowanych przez pracodawcę.
Martwego, niespełna rocznego wilka znaleźli w piątek rano pracownicy poznańskiego zoo. Wciąż nie wiadomo, jakie są losy pozostałych członków wilczej rodziny.
Wilcza rodzina walczyła o przetrwanie w niewielkim lesie pod Poznaniem, ale jeden z młodych osobników nie przeżył. Weterynarz dopatrzył się nie tylko śladów choroby, ale także innych obrażeń.
Chłopak dostał się na zdalną lekcję, bo hasło przekazał mu kolega poznany w internecie. Katechetka nie sprawdziła natomiast, czy 12-latek jest jej uczniem.
Pracownicy publicznego Radia Poznań byli zaskoczeni, gdy w poniedziałek zobaczyli przed budynkiem radiowóz. Policjanci mają chronić rozgłośnię przed kolejnymi aktami wandalizmu. Rozkaz wydał komendant miejski.
Przyjaciele, znajomi, a nawet kompletnie obcy ludzie organizują indywidualne poszukiwania. - Nie zgadzamy się, aby człowiek tak po prostu zniknął - mówi Piotr, ochotnik zaangażowany w poszukiwania.
Polska szefowa nie udzieliła pomocy ukraińskiemu pracownikowi, a potem wywiozła jego ciało do lasu. Miała odsiedzieć jeszcze rok, ale do więzienia się nie stawiła.
Nie ustają akcje poszukiwawcze zaginionej Natalii Lick. Rodzina, policja, społecznicy, a także obcy ludzie, którzy chcą pomóc, w środę, 10 marca umawiają się na kolejne grupowe szukanie.
- Chwycił palec jak pitbull i nie chciał puścić - opowiadali policjanci. Sąd wydał wyrok w sprawie szalonego rajdu po ulicach Poznania.
Samotny wilk od niedzieli błąkał się po Poznaniu. W poniedziałek wbiegł na sześciopasmową autostradę A2 w rejonie ul. Głogowskiej. Doszło do konfontacji między dwoma ścigającymi go grupami.
Społecznicy, którzy zaangażowali się w poszukiwania zaginionej Natalii Lick, przeczesywali w sobotę bunkry na Franowie oraz tereny na poznańskiej Starołęce. - Nie ma przełomu - mówi na koniec dnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Policję do agresywnego mężczyzny miała wezwać jego matka. Na miejsce przyjechali też ratownicy medyczni, którzy podali 30-latkowi środek uspokajający. Stracił po tym przytomność i zmarł.
Trwają poszukiwania Natalii Lick, która w nocy z 25 na 26 lutego wyszła z domu i od tamtej pory nie ma z nią kontaktu. Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu opublikowała nowe, bardziej aktualne zdjęcia 19-latki
Policjanci odwiedzili kilkadziesiąt firm i agencji pracy, które zatrudniają w Poznaniu i okolicach obcokrajowców. Ta mrówcza praca przyniosła efekty.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.