Mieszkańcy wymieniają się informacjami i zgłaszają obserwacje lokalnym portalom. Dr hab. Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury Wilk zapewnia: - Nawet kulawy wilk, czy bez jednej kończyny, może sobie świetnie radzić z pomocą całej rodziny.
- Były sytuacje, gdy postrzelone wilki zakopywano, fragmentowano - zabierano głowę, skórowano i resztki wrzucano w krzaki lub do rzeki - opowiada prezeska Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". Obrońcy zwierząt alarmują: wilki są w Polsce chronione prawem.
Zdaniem hycla z Mosiny standardową procedurą jest zakładanie chwytaka na szyję zwierzęcia. W sądzie zaprzeczał, by zaciskał pętlę i ciągnął złapanego wilka. Sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce dokładnie dwa lata temu.
- Im więcej ludzie wiedzą, tym mniej się boją wilków i przestają wierzyć w fantastyczne doniesienia - mówi Marta Gawrysiak, która prowadzi obserwację tych zwierząt w Puszczy Zielonce. - Wilki są potrzebne i pożyteczne - dodaje leśniczy Tomasz Keller.
W Ceradzu Dolnym, między Bukiem a Tarnowem Podgórnym, pojawił się w tym tygodniu wilk. Może to ten spod Sierakowa, a może całkiem inny. A może w ogóle był tylko wytworem wyobraźni? A jeśli nie był, to czy trzeba się go bać? Pytamy o to specjalistę.
W tym psie nie ma grama agresji, a mimo to mieszkańcy wielkopolskiego Żurawca widzieli w nim niebezpiecznego drapieżnika. Pół roku od złapania Hatori jest przyjaźnie nastawionym zwierzęciem. Wciąż jednak panicznie boi się ludzi.
Hycel Marcin S. wypłoszył wilka na autostradę, bez uprawnień strzelał środkami usypiającymi, a potem zaciskał na jego szyi metalową pętlę. Prokuratura rozgrzesza hycla, sąd się z tym nie zgadza.
Marta Rhode ma stado 30 owiec i 8 psów. Mieszka pod lasem, w którym żyją też wilki. - Nie obawiamy się ich. Robię wszystko, by zabezpieczyć swoje zwierzęta. Dlatego z wilkami nie wchodzimy sobie w drogę - mówi.
W tym tygodniu pyry przyznajemy wielkopolskiej Solidarności i wicedyrektorowi Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowsika
Wilk Aureliusz błąkał się po Poznaniu, biegał po autostradzie, zagrażał sobie i ludziom. Policja najpierw pomagała w obławie, a teraz stawia zarzuty dyrektorce ogrodu zoologicznego.
Przyrodnicy są załamani wybranym wariantem przebiegu trasy S11 na odcinku Ujście-Oborniki: "Jest fatalny pod każdym względem: społecznym, ekonomicznym, przyrodniczym". Nie wykluczają protestów.
- Krzyczałem: "Puść, bo go udusisz". Próbowałem rozciągnąć metalową pętlę, ale on jeszcze bardziej ją zaciskał - mówi wstrząśnięty lekarz weterynarii. Ujawniamy, jak nieprofesjonalne działania Marcina Szymczaka mogły doprowadzić do śmierci błąkającego się po Poznaniu wilka.
Martwego, niespełna rocznego wilka znaleźli w piątek rano pracownicy poznańskiego zoo. Wciąż nie wiadomo, jakie są losy pozostałych członków wilczej rodziny.
Wilcza rodzina walczyła o przetrwanie w niewielkim lesie pod Poznaniem, ale jeden z młodych osobników nie przeżył. Weterynarz dopatrzył się nie tylko śladów choroby, ale także innych obrażeń.
Samotny wilk od niedzieli błąkał się po Poznaniu. W poniedziałek wbiegł na sześciopasmową autostradę A2 w rejonie ul. Głogowskiej. Doszło do konfontacji między dwoma ścigającymi go grupami.
Psy i koty to 1 proc. wilczego pokarmu - wynika z badań naukowców. Ale pod Poznaniem wilki nagle zaczęły atakować psy. Badacze wiążą to m.in. z pandemią koronawirusa.
Wilczą rodzinę tropić będą z jednej strony uzbrojeni myśliwi, a z drugiej pracownicy poznańskiego zoo. Kto pierwszy znajdzie wilki, ten zdecyduje o ich losie.
Kto stoi za serią ataków na psy w Poznaniu i okolicach? Podejrzenie padło na głowę wilczej rodziny. Możliwe, że bezpodstawnie.
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w ekspresowym tempie wydała zezwolenie na "eliminację wilków". Uzasadnia to troską o bezpieczeństwo mieszkańców i zwierząt domowych. Stawia też warunki.
- Wilk porwał Rudego z budy. Trzymał za kark, niósł w pysku do lasu. Goniłem go bez butów, ciskałem kamieniami - opowiada mieszkaniec wsi pod Poznaniem. - Sytuacja nie jest normalna - potwierdzają naukowcy. Wyrok na wilczą rodzinę - ojca i trzy młode - wydać mają teraz urzędnicy z Warszawy.
W lesie makabryczna scenografia wilczej uczty. Na czerwonym od krwi śniegu leży młody koziołek. A właściwie to, co z niego zostało
- Czy to jest bezpieczne? - pytają ludzie, którzy natknęli się w Puszczy Zielonce, niedaleko wsi na martwego daniela wyłożonego przy fotopułapce. To Katedra Łowiectwa Uniwersytetu Przyrodniczego wabi wilki.
To chyba najtrudniejsza rodzina w poznańskim zoo. Jej stworzenie wymagało sporo wysiłku i dramatów. Ale powstała, a wilki Alvin i Rinda doczekały się właśnie dwojga szczeniąt
Ryś to po wilku drugi z naszych dużych drapieżników, które odzyskuje Wielkopolska. Nadleśnictwa zachwycone. - Żeby tu został, muszą się bardziej postarać. Bo obecne lasy wielkopolskie są dla rysi trudne do przyjęcia - mówią zoologowie.
Biała głowa z różkami i ogryziony do kości kręgosłup - nic więcej nie zostało z trzech kóz w Starym Dzierzążnie pod Złotowem. Jak zwykle w takich sytuacjach podejrzenie padło na wilki. W piątek odbyła się wizja lokalna.
Baśnie Grimmów nie są okrutne. U nich, gdy wilkowi rozcinają brzuch, by wydobyć babcię i Czerwonego Kapturka, to on się wtedy nawet nie budzi.
Wilków na terenie dawnego województwa pilskiego może być około 400. Myśliwi widzieli watahy liczące nawet trzynaście osobników. "To nienaturalnie dużo" - mówi jeden z nich. Mieszkańcy robią wilkom zdjęcia i wzajemnie ostrzegają się na Facebooku. - Musiały być bardzo głodne, ponieważ mój pies stał się ich pożywieniem - informuje mieszkanka wsi spod Czarnkowa.
Już nie w Puszczy Noteckiej czy Zielonce, ale niedaleko centrum handlowego M1 w Poznaniu pojawiła się wataha wilków. - To już granice miasta - mówią świadkowie, którzy je widzieli i sfilmowali.
Przejrzałem obsadę tego filmu. Przejrzałem obsadę opublikowaną gdzie indziej. Byłem zdumiony. Żadna z nich nie uwzględnia tytułowego bohatera. Jak to możliwe, skoro "Alfa" jest o nim, o związku człowieka z wilkiem/psem? To ja w takim razie odnotuję. Zwierzęcy aktor wabi się Chuck.
Mieszkańcy Witnicy boją się dzikich zwierząt i proszą lokalne władze o pomoc. Burmistrz chce wilki odłowić i umieścić w poznańskim zoo. Na to zgody nie wyraża dyrektorka ogrodu Ewa Zgrabczyńska.
Czytelniczka nadesłała nam zdjęcia i film pokazujący wilka obok leśnej ścieżki, którą - jak pisze - często spacerują ludzie. "Trzeba uważać na dzieci, to nie żarty" - alarmuje. Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" komentuje: - Czeka nas kolejna walka o los tego zwierzęcia w Polsce. Znów przedstawia się go jako wielkie zagrożenie.
- Proszę mi wierzyć, dołożyliśmy starań, aby wykryć sprawę zastrzelenia wilczycy spod Złotowa. Nie udało nam się jednak ustalić sprawcy - mówi prokurator rejonowy Sebastian Drewicz. Nie wyklucza, że sprawca zabicia chronionego zwierzęcia usunął kulę z miejsca zdarzenia.
Martwą wilczycę znalazł myśliwy udający się na polowanie w nadleśnictwie Lipka pod Złotowem w północnej Wielkopolsce. - Zastrzelona. Zostawiła czworo szczeniąt, które mogą nie przeżyć - mówi Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". Prokuratura wszczęła śledztwo.
Jeszcze kilka lat temu spotkanie wilka w Wielkopolsce graniczyło z cudem. Od zeszłego roku takich spotkań jest coraz więcej, a ludzie regularnie donoszą o tym, że widzieli te zwierzęta. Naukowcy nie mają wątpliwości - wilki wróciły pod Poznań.
Skala tej rzezi robi wrażenie - 19 zabitych danieli, cztery muflony, dwie owce zastał w swej zagrodzie w Borui Kościelnej pod Nowym Tomyślem właściciel hodowli. Podejrzewa wilki. - Nie jest powiedziane, sprawdzamy to - mówią przyrodnicy. To pierwszy atak na taką skalę w Wielkopolsce.
Zobaczyła go kamera monitoringu, gdy przechodził pomostem dla zwierząt z jednej strony trasy S5 na drugą. - O wilku w tamtej okolicy jeszcze nie słyszałem - przyznaje Jacek Więckowski z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.