Pojawiają się już małe zdrowiutkie grzybki, w sam raz do octu. Na dodatek synoptycy zapowiadają ocieplenie. Grzybiarze wiedzą, co to znaczy, zwłaszcza gdy przy okazji pada.
Rodzice i dwóch nastoletnich synów trafiło do poznańskiego szpitala z podejrzeniem zatrucia grzybami. Bali się, że pomylili czubajki kanie z bardzo trującym muchomorem sromotnikowym. Okazało się, że to wina wrażliwych żołądków.
Trwa upalny sierpień, a grzybiarskie fora i grupy dyskusyjne już wypełniają triumfalne posty zbieraczy ilustrowane imponującymi zdjęciami.
Zdarza, że się zgubią, wejdą na teren, gdzie nie powinno ich być. Ale najgorszy grzech to śmiecenie, rozjeżdżanie leśnych dróg, zrywanie niejadalnych grzybów. Tej jesieni lasy pełne są grzybów, ale też grzybiarzy
Złą wiadomość dla grzybiarzy przekazało Nadleśnictwo Kalisz. Do końca roku wprowadzono zakaz wstępu do lasów między Cekowem (powiat kaliski) a Malanowem (powiat turecki). Powodem są opryski przeciwko owadom atakującym sosny.
Sezon zaczyna się w połowie sierpnia. I od tego czasu już trzy osoby były leczone na toksykologii w poznańskim szpitalu Raszei. Żeby uniknąć zatrucia, najlepiej zbierać grzyby, których jesteśmy pewni. A kupując na targowiskach, zapytać, czy obejrzał je klasyfikator.
Ciuchy, buty, gadżety - im bardziej modne stają się grzybobrania, tym lepiej trzeba się na nie wystylizować. Specjalne kalosze, przeznaczone dla leśnej głuszy kurtki czy kapelusze przeciwdeszczowe to dopiero początek. Bo kapitalizm nie znosi próżni.
Nie cierpię zbierać grzybów, nie cierpię grzybobrania, choć może lepiej byłoby napisać, że gdy czas na grzyby, to naprawdę cierpię. Nie znoszę tej społecznej presji niczym przed sylwestrem, gdy wszyscy muszą się bawić. Naprawdę, do lasu tylko na łowy?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.