Szczepan Wójcik, król branży futerkowej przekonuje, że zakaz hodowli zwierząt na futro "zrujnuje życie tysiącom Polaków". Na drastyczny film z fermy jego rodziny swego czasu nie pozostał obojętny nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Gromadzenie dowodów trwało bardzo długo, ale 43-letni właścicieli firmy spod Leszna w Wielkopolsce w końcu stanie przed sądem
Prezydent RP jednym tweetem na nowo ożywił dyskusję o tym, czym powinna zajmować się głowa państwa, a czym niekoniecznie. A także o tym, co w świecie zwierząt jest polskie, a co już nie. Oraz kim, do diabła, jest dydelf wirginijski.
Waży ledwie kilogram, ale to może być niezwykle ważny kilogram dla polskiej polityki. Zabójca o uroczej mordce, który chwycił za serca Polaków. Groźny nie tylko dla gryzoni, ryb, raków i żab, na które poluje, ale także dla koalicji Zjednoczonej Prawicy.
Była posłanka i gwiazda Samoobrony protestowała w środę przed biurem PiS w Warszawie. Stała u boku hodowcy norek Szczepana Wójcika. Od niedawna ma program w jego internetowej telewizji.
Zwierzęta zagazowywane, pogryzione, cierpiące. Jak wygląda hodowla norek na największej w Polsce fermie w Góreczkach w Wielkopolsce, można zobaczyć na filmie opublikowanym we wtorek przez Onet.pl
- W Polsce mniejszość terroryzuje większość - przekonuje futrzarski potentat Szczepan Wójcik. I kpi z aresztowanej aktywistki LGBT: - Jeśli czuję się wielbłądem, to nim jestem?
Niemieccy ekolodzy po pięciu latach wywalczyli przeprosiny od znanego hodowcy norek oraz prawicowego portalu braci Karnowskich. Poszło o słowo "ekoterroryści" i zarzut włamania na fermę norek pod Ostrowem Wielkopolskim.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.