Upadła, konieczna była operacja. Pierwsze sześć dni spędziła w domu, bo nie było wolnych w łóżek na ortopedii, kolejne cztery w szpitalu - na czczo - czekając na zabieg. To nie pierwszy taki przypadek.
Informacja znalazła się na rozpisce sporządzonej przez pielęgniarki. Była napisana drobnym makiem, ale mógł ją przeczytać każdy, kto przechodził szpitalnym korytarzem.
W Poznaniu niemal każdą kobietę na porodówce podłącza się z marszu do KTG, czyli stałego monitoringu czynności serca dziecka. Choć jest to interwencja medyczna, która powinna być stosowana zgodnie ze standardami w uzasadnionych przypadkach i kobieta powinna wcześniej wyrazić na to zgodę - mówi Alicja Nowaczyk z Fundacji Wspierania Rodziny Matecznik.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.