Były właściciel słynnej pumy Nubii popełnił cztery przestępstwa - uważa prokuratura, a sąd się z nią zgadza. Weteran znęcał się nad pumą, zarabiał na niej, a także naraził na niebezpieczeństwo pracowników poznańskiego zoo i dziennikarzy "Wyborczej".
Kamil Stanek, były weteran z Afganistanu i były opiekun pumy Nubii, spotkał się w niedzielę przy bramie poznańskiego zoo z osobami, które popierają jego działania. Tłumaczył m.in., że puma jest z nim emocjonalnie związana i że nie zarabiał na zwierzęciu.
- Drugi raz zrobiłabym to samo. Państwo nie może poddać się presji fanatyków - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo, obiekt internetowego hejtu i gróźb.
Sąd zdecydował: puma Nubia nie pojedzie do ogrodu zoologicznego w Poznaniu, pozostanie w zoo w Chorzowie. Były właściciel zwierzęcia chce ją stamtąd wyciągnąć i ma plan.
Puma Nubia odebrana weteranowi z Afganistanu stała się atrakcją ogrodu zoologicznego w Chorzowie. Jej eksponowanie nie podoba się jednak dyrektorce poznańskiego zoo, do którego miało jechać zwierzę.
- Nie da się oswoić pumy bez przemocy - podkreśla dr Robert Maślak. Ale tysiące internautów żyją w przekonaniu, że puma Nubia tęskni za byłym właścicielem.
- Jeśli państwo nie potrafi zapewnić mi bezpieczeństwa, będę bronić się sama - zapowiada dyrektorka poznańskiego zoo. Dostaje kolejne groźby, bo zgodziła się pomóc sądowi. Hejt inspiruje weteran z Afganistanu.
- Nie dam się zastraszyć - mówi dyrektorka poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska. Gdy policja pochyla się nad groźbami, władze Poznania oczekują od dyrektorki wyjaśnień.
- Zapiszę te wszystkie nazwiska, wszystkie "życzliwe" osoby, a potem się z nimi rozliczę. Dokończę to, czego nie dokończyłem - zapowiada Kamil Stanek, były właściciel pumy przekazanej decyzją sądu poznańskiemu zoo.
Poznańskie zoo zgodziło się, by puma Nubia pozostała w ogrodzie zoologicznym w Chorzowie, chociaż wyrok sądu nakazywał jemu przejąć nad nią opiekę. Jej były właściciel ma być w Chorzowie wolontariuszem i widywać zwierzę.
Weteran z Afganistanu przez trzy dni wymykał się policyjnej obławie, trzymając na smyczy pumę. Kibicowały mu tysiące internautów.
Dyrektorka poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska zarzuca śląskiej policji opieszałość i nieudolność w sprawie pumy odebranej przez sąd weteranowi z Afganistanu.
To nieprawda, że pracownicy poznańskiego zoo na własną rękę próbowali przejąć pumę przekazaną im prawomocnym wyrokiem sądu. Gdy odnaleźli pumę, powiadomili policję i czekali na jej przyjazd. Ale policjantom się nie śpieszyło i dlatego doszło do niebezpiecznej sytuacji.
Drugą dobę trwają poszukiwania Kamila Stanka, weterana z Afganistanu, który uciekł do lasu z pumą. - Jesteśmy bezpieczni - ogłasza w internetowym nagraniu. Policja zmienia taktykę, ale wciąż jest bezradna.
- To moje dziecko! Nie oddam! Po moim trupie! - krzyczał Kamil Stanek, weteran z Afganistanu, gdy pracownicy poznańskiego zoo chcieli odebrać mu nielegalnie posiadaną pumę. W okolicach Ogrodzieńca na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej trwa wielka akcja policji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.