W podpoznańskim Swarzędzu mężczyzna dostał zawału serca na ulicy. Ratownicy medyczni twierdzą, że mimo iż w okolicy znajduje się rejonowa przychodnia, nikt z personelu mu nie pomógł. Pielęgniarka i lekarka stały w tłumie i czekały, aż przyjedzie pogotowie.
Awaria jednej z maszyn, która przygniotła mężczyznę, była prawdopodobnie przyczyną tragicznego wypadku koło Wronek. Mężczyzna zmarł mimo półtoragodzinnej reanimacji.
O życiu 30-letniego informatyka, u którego doszło do zatrzymania krążenia, zdecydowało sześć minut. Gdyby nie pomoc 10-latka, mężczyzna na pewno by zmarł.
Copyright © Agora SA