Zwierzęta, zboża, warzywa - wielkopolscy rolnicy zajmują się nimi bardzo dobrze. Do wszystkiego potrzebują jednak wody. Drugi rok suszy martwi rolników, ale mimo wszystko ich praca robi wrażenie.
- Nieurodzaj spowodowany suszą przekłada się na wyższe ceny warzyw i innych produktów spożywczych. Proszę za podwyżki nie obwiniać tylko rolnika, bo markety windują ceny - mówi Filip Pawlik, rolnik. Wielkopolanie złożyli prawie 70 tys. wniosków o oszacowanie szkód wywołanych suszą.
Nasz czytelnik zauważył w środę wieczorem, jak w trakcie ulewnego deszczu zraszacze na ul. Winogrady podlewały trawę na torowisku. - To chyba bez sensu - zastanawia się. A my o sprawę pytamy Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu.
Kiedy pod koniec lat 80. studiowałem socjologię na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, w ramach wymiany przyjechali nas odwiedzić studenci z Uniwersytetu w Kilonii. W naszej ówczesnej siermiężnej rzeczywistości podobały im się dwie rzeczy: torebki z szarego papieru w sklepach oraz niekoszone trawniki. - Bardzo dobre dla środowiska - chwalił Hans-Peter, jeden z niemieckich studentów.
- Teraz wiemy, że niemalże wykończyliśmy populację większości owadów w mieście, w tym tych, które zapylają kwiaty - mówi poznańska ekolożka i architekt krajobrazu Aneta Mikołajczyk.
Po ostatniej fali upałów kosić trawniki przestały m.in. Poznań i Warszawa. - Widzieliśmy, że przynosi to więcej szkody niż pożytku - tłumaczy wiceprezydent Poznania Katarzyna Kierzek-Koperska.
- Stan wody w Warcie obniżał się od początku czerwca - mówi Jarosław Władczyk z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Statki, które pływały po Warcie, przestały zatrzymywać się na jednym przystanku w Poznaniu. I nie wypływają poza miasto, bo jest za płytko.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.