To co jest jedną z przyczyn wysokiej przezroczystości jeziora, staje się też jego przekleństwem. Od lat naukowcy, mieszkańcy i przyjezdni narzekają na obniżający się poziom wód w Powidzu.
Ta woda dosłownie doklepała leżącego do ziemi. Mamy plantacje w regionie, gdzie do 90 proc. są odnotowywane straty w zbożach jarych - mówi Stanisław Myśliwiec z Lubuskiej Izby Rolniczej.
- Winne są wysokie temperatury, zanieczyszczenia i niski stan wody - mówią naukowcy.
Zdaniem społeczników grodzenie rzek doprowadziło do wyginięcia wielu charakterystycznych dla Prosny ryb wędrownych. Pierwsza tego typu w Polsce akcja zbiegła się w czasie ze złożeniem do Komisji Europejskiej przez organizacje pozarządowe skargi na brak badań rzecznych zapór i "ich wpływu na ludzi i przyrodę".
Zakasali rękawy, założyli kalosze, rękawice i chwycili za podbieraki. Od czwartku, 29 czerwca mieszkańcy wraz z rybakami wyławiają martwe ryby z Jeziora Kowalskiego. Nikt nie wie jeszcze dlaczego, ale martwych ryb są tysiące.
- Latem w tym rowie nigdy nie było za dużo wody, dlatego dziwiła nas konieczność jego poszerzenia wiosną. Ale teraz wody nie ma wcale - mówi Anna Ohirko z gminy Suchy Las
Bosman Jerzy Dolata z Mariny w Czerwonaku uważa, że wody ubyło w rzece w ostatnich dniach przynajmniej pół metra. - Nie popływa tu pani, bo na piasku pływać się nie da - mówi.
- Świadomość wśród rolników jest coraz większa. Zwłaszcza że to jeden z regionów, gdzie najdotkliwiej odczuwamy skutki suszy. Patryk pokazuje nam, że ekologiczne działania, przywracanie dawnego krajobrazu śródpolnego, minimalizują jej skutki.
Obniżający się w wyniku długotrwałej suszy, braku opadów i wysokich temperatur poziom wód w wielkopolskich akwenach odsłonił ich mroczne sekrety. - Takiej skali problemu jeszcze żadnego lata nie było. Telefony od zaniepokojonych ludzi się urywały - mówi rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu Sandra Wawrzyniak
- Małeckiego była jedną z pierwszych ulic, które zazieleniliśmy. Zrobiliśmy odbruki, posadziliśmy niską zieleń i drzewa. Tu jeszcze do niedawna wszystko było zastawione samochodami - mówi Amadeusz Smirnow, radny osiedlowy z Łazarza w Poznaniu.
Głogowska, Kurlandzka, Starołęka Mała - to tylko kilka przykładów, gdy wbrew woli mieszkańców wycięto drzewa, by przeprowadzić miejskie inwestycje. Czy zaplanowane przed laty projekty powinno się realizować w niezmienionym kształcie, choć zmienił się klimat? Czy głos ludzi nie ma znaczenia?
W Poznaniu nie ma drzewa, które nie cierpiałoby z powodu długotrwałej suszy. - Drzewa nie od razu zdradzają, że coś im dolega. Jednak obecnie z powodu braku wody nie tylko zieleń przydrożna ma spore problemy, ale także zieleń osiedlowa i parkowa - zauważa dr Joanna Bykowska z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jedna z nastolatek została ciężko ranna. Z powodu urazu kręgosłupa przeszła zabieg. Drzewo runęło na dziewczyny w ciepły i bezwietrzny dzień. Przypadki zdrowych i dorodnych konarów odłamujących się od drzew zdarzają się coraz częściej.
- Ropucha zielona, która żyje w parku Rataje, to gatunek wybitnie sucholubny. Dla niej wysychające zbiorniki to nie problem, a raczej korzystne zjawisko - wyjaśnia dr inż. Mikołaj Kaczmarski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
W tym roku na części stacji synoptycznych w zachodniej i południowej Polsce zanotowano już ponad 15 upalnych dni. Rekordowa ich liczba padła w Legnicy - 19. W Poznaniu aż 16 dni było z temperaturą powyżej 30 stopni Celsjusza.
Festiwal wymówek, szyderstw i "heheszków" z wiedzy eksperckiej ze strony polityków trwa w najlepsze. Ale oni nie muszą się specjalnie martwić tym, jak Poznań będzie wyglądał za 50 lat, bo ich horyzont zazwyczaj kończy się na najbliższej kampanii wyborczej.
- Co roku dostajemy zapytania o niski poziom wody w basenach w zoo. A to odbywa się cykliczne ich czyszczenie. Zwierzęciu nie stała się krzywda - zapewnia Małgorzata Chodyła, rzeczniczka zoo. Ale przyznaje, że problem z brakiem wody na terenie ogrodu jest.
Ostatni deszcz nie poprawił sytuacji hydrologicznej na północy i zachodzie kraju. Kolejny, zapowiadany na weekend, też nie poprawi. Jest ekstremalnie sucho. A od dziś przez kolejne dni zmagamy się z pierwszą w sierpniu falą upałów.
Nowe nasadzenia w miastach przyjmują się trudniej, trzeba przeznaczyć wiele lat i sporo pieniędzy na ich pielęgnację, a i tak nie ma pewności, że pożyją dłużej niż 20-30 lat. Przykład: Poznań, Kalisz. Tu nowe drzewa umierają lub atakują je choroby.
W ostatnich godzinach intensywnie pada deszcz. Jednak sytuacja hydrologiczna w Wielkopolsce jest zła. Stan wody w Warcie w Poznaniu w ostatnich dniach wynosi mniej niż 120 centymetrów. Do absolutnego minimum brakuje niewiele. Miejscami przez Cybinę można przejść suchą nogą. Każdego roku deficyt wody się zwiększa, co więcej - rośnie też temperatura w ciekach. Zdaniem naukowców dalszy wzrost temperatury wód może sprawić, że z polskich rzek zniknie wiele cennych organizmów pogłębiając kryzys bioróżnorodności i klimatyczny.
Trzy najbliższe miesiące spędzi w areszcie podpalacz z powiatu obornickiego. Ok. 40-letni mężczyzna chodził po lesie i specjalnie podkładał ogień. - Straty w przyrodzie są nie do wycenienia - mówią leśnicy.
Najpierw podpalił pola. Podekscytowany akcją straży stwierdził, że spali zabudowania gospodarcze. Mężczyzna w momencie podkładania ognia był pijany. Przyznał się do winy. Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
- W tych regionach może występować problem z dostępnością wody dla wodociągów. Niektóre miejscowości korzystają bowiem z wód rzecznych. Może także znacznie pogorszyć się jakość wody. Im mniej wody w rzece, tym bardziej wzrasta stężenie zanieczyszczeń. Oczywiście ta sytuacja jest niekorzystna dla całej flory i fauny, która żyje w tych rzekach i okolicach - mówi ekspert IMGW.
Prawie 200 gmin w całej Polsce zwróciło się z apelem do mieszkańców, by oszczędzać wodę. W jednej wprowadzono godziny, w których można się kąpać, w innej za nadmierne zużycie grozi kara, w kolejnej zamknięto myjnie. A to początek lata.
Jedna z atrakcji Poznania ma problemy przez suszę. Stan Warty wynosi obecnie ok. 150 cm. Absolutne minimum to 100 cm.
W tym roku już ponad 20 polskich gmin apeluje o oszczędzanie wody. W Wielkopolsce do Pobiedzisk, Okonka czy Godzieszy Wielkich dołączyły teraz Rakoniewice.
W zeszłym roku ludzie z kilkunastu polskich wsi musieli pobierać wodę z beczkowozów, by mieć, jak ugotować obiad i się umyć. W tym roku już kilkanaście miejscowości w Polsce apeluje, by zużycie wody zmniejszyć do minimum. Niektóre grożą karami. Jest dramatyczne sucho.
- Najgorsza sytuacja jest w województwach wielkopolskim i lubuskim. Warta Środkowa od Wełny do Noteci jest objęta ostrzeżeniem przed suszą hydrologiczną. Jeszcze na początku roku stan wody w tej rzece był na średnim poziomie. Teraz jest już na niskim - mówi Jan Szymkiewicz, synoptyk i hydrolog IMGW.
Jeszcze nie ochłonęliśmy po słonecznym, długim weekendzie, a przed nami kolejne dni z piękną pogodą w Poznaniu i Wielkopolsce. Na połowę przyszłego tygodnia synoptycy zapowiadają temperatury nawet do 26 stopni Celsjusza.
W lasach zagrożenia pożarowe, na polach tworzą się burze piaskowe, brakuje wody w rowach, a gleba jest przesuszona. Wielkopolska może pozazdrościć Warszawie śniegu. Na zachodzie coraz bardziej sucho i jeśli w najbliższym czasie popada, to tyle co kot napłakał.
Kaliscy strażacy gaszą trawy. Nie ma dnia bez pożaru nieużytków. Ich wypalanie to nadal dla wielu osób wiosenny rytuał. Niebezpieczny i szkodliwy. - Jeśli chcemy zrobić coś dla przyrody, twórzmy łąki kwietne - zachęca Łukasz Wyrzykowski z Lasów Państwowych.
Mapa lasów w całej Polsce płonie na czerwono, jest ekstremalnie sucho, chociaż to dopiero początek wiosny. Praktycznie wszędzie obowiązuje najwyższy, trzeci stopień zagrożenia pożarowego. - Tak wczesnego występowania suszy w lasach chyba najstarsi górale nie pamiętają - mówi dr hab. Bogdan Chojnicki, klimatolog.
Zubożałe miasto, gdzie hula wiatr, nie ma zieleni, bo podlewanie jej wodą to luksus, na który nikogo nie stać. Miasto, które latem ogrzewa się do niebotycznych temperatur, gdzie zimą nie ma śniegu, a mieszkańcy chowają się w betonowych przestrzeniach. To Poznań już za dekadę lub dwie, jeśli katastrofy klimatycznej nie zaczniemy traktować poważnie.
Susze, gwałtownie zmieniające się warunki klimatyczne i monokultura leśna, gdzie dominuje jeden gatunek drzew, powodują, że w lasach każdego roku zmagamy się z plagami owadów. Powstrzymać je może mroźna zima i dziki. - Odstrzał tych zwierząt to wylewanie dziecka z kąpielą - twierdzi ekspert z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Inaczej nie poradzimy sobie z natychmiastowymi powodziami, a w upalne dni brak wody zacznie nam doskwierać. - Warto zmienić postrzeganie wody deszczowej i sposób zarządzania nią. Przez lata w miastach budowano systemy odwodnieniowe, aby sprawnie pozbywać się wód opadowych. Teraz musimy je zatrzymać - mówi dr hab. inż arch. Anna Januchta-Szostak.
Już z Poznania widać unoszące się kłęby szarego dymu nad Kórnikiem. Pali się 15 hektarów pola i 10 hektarów lasu. Z ogniem walczy kilkanaście zastępów straży pożarnej. - Akcja jest trudna - mówią strażacy.
"To nie park, by były drzewa i trawa. To jest reprezentacyjny punkt miasta" - tłumaczyli przez lata włodarze, tnąc drzewa i lejąc w ich miejsce beton, a zamiast trawy, kładąc kostkę. I tak polskie rynki, ryneczki, place zamieniły się w betonowe pustynie, a my sami wyrządziliśmy sobie krzywdę.
Opadów deszczu można spodziewać się w czwartek, 8 lipca po południu. Z kolei w nocy z czwartku na piątek przetoczyć się może rozległy układ burzowy.
Mija kolejny tydzień, odkąd mieszkańcy wielkopolskiego Brenna nie mogą korzystać z domowych toalet. Nowa kanalizacja nie działa prawidłowo, a nieczystości wybijają w przydomowych ogródkach. - Nie wyobrażam sobie, jak mogą tam żyć - opowiada sołtyska sąsiedniej wsi.
Jeszcze w tym tygodniu termometry mogą wskazać powyżej 30 stopni Celsjusza. Wstępne prognozy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wskazują na upał I stopnia.
Copyright © Agora SA