Gdy 26 lat temu przyjechała do poznańskiego ogrodu zoologicznego, imię Diuna dali jej sami poznaniacy. Była jednym z najbardziej rozpoznawalnych zwierząt zamieszkujących poznański ogród zoologiczny.
W poznańskim zoo zamieszkała sroka. Najpierw z powodu nazbyt troskliwego człowieka trafiła do ogrodu, a potem wychodzące koty skazały ją na życie w wolierze.
Od początku wojny w Ukrainie spowodowanej agresją Rosji, przez poznańskie zoo przewinęły się setki zwierząt. W środę do ogrodu zoologicznego przyjechało pięć lwów.
Miasto przygotowało na 1 czerwca wiele atrakcji na placu Kolegiackim, dziać się będzie też na osiedlu Św. Łazarz. Można taniej popływać, iść do zoo czy zabrać swoje pociechy na wystawę o Barbie.
Był jednym z czterech niedźwiedzi, które w 2016 r. zamieszkały w stworzonym w Poznaniu azylu. - Miał wtedy 21 lat i nie jest to dużo jak na niedźwiedzia, jednak trzeba pamiętać o wcześniejszych warunkach, w jakich żył - mówią opiekunowie Pietki.
38-letnia Emilia, a właściwie Emilly, bo urodziła się w Niemczech, przyjechała do Poznania na zasłużoną emeryturę.
Ucieczka bawołu afrykańskiego w 1936 roku to najtragiczniejszy taki przypadek w Poznaniu, jedyny śmiertelny. W 1917 roku z wybiegu wydostał się także niedźwiedź czarny, zwany baribalem. Wówczas to jeden z dozorców w zoo w starciu ze zwierzęciem stracił rękę i został oskalpowany.
Tamandua południowa charakteryzuje się bezzębnym, wydłużonym pyskiem, mocnymi pazurami oraz czepnym ogonem. Od dwóch miesięcy Edi i Suri z Nowego Zoo w Poznaniu są szczęśliwymi rodzicami, a pracownicy robią wszystko, żeby młode było pierwszym odchowanym w Polsce przedstawicielem tego gatunku.
"Dzięki międzynarodowej akcji pomocy 4 lwiątka ocalone z pożogi wojennej wylądowały szczęśliwie w USA" - poinformowali w środę wieczorem pracownicy poznańskiego zoo. To radosny finał bardzo smutnej historii, która zaczęła się w Ukrainie.
Te słodkie koty są uchodźcami wojennymi. Znaleziono je w torbie podróżnej na dworcu. Lada dzień powinny odlecieć z Polski do USA. Mogą nie odlecieć, bo polscy urzędnicy mnożą problemy.
Trzy kocięta, mające niespełna miesiąc, zostały znalezione w zapiętej walizce na dworcu w Odessie. Przez ogarniętą wojną Ukrainę przyjechały pod koniec października do Poznania. - Stąd polecą samolotem do Minnesoty - zapowiada Małgorzata Chodyła, rzeczniczka poznańskiego zoo.
Po trzech latach od zatrzymania na granicy polsko-białoruskiej transportu 10 tygrysów z Włoch, Prokuratura Okręgowa w Lublinie postawiła zarzuty 5 osobom - nie tylko rosyjskiemu organizatorowi transportu, kierowcom, ale też dwóm polskim lekarzom weterynarii
"W imieniu miasta Kijowa chciałbym wyrazić swoją wdzięczność za przyjęcie zwierząt z Ukrainy do waszego poznańskiego zoo" - pisze mer Kijowa Witalij Kliczko do prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Do tej pory poznańskie zoo przyjęło z Ukrainy osiem transportów zwierząt.
- Uważajcie, tylko nie odwracajcie się plecami. Bo tygrys może pazurem chwycić - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo, do Jurka Owsiaka oraz zebranych dziennikarzy i fotoreporterów.
Radni zastanawiali się w piątek, czy i jak zoo może ratować zwierzęta. Pytali, dlaczego dyrektorzy innych ogrodów zoologicznych nie lubią poznańskiego zoo. Dyrektorka zoo Ewa Zgrabczyńska: - Są duże rozbieżności w naszej etyce, światopoglądzie.
Podający się za biznesmena mężczyzna, związany z fundacją Don Vittorio Fundation for Wild Animals, oskarża dyrektorkę poznańskiego zoo m.in. o "rażące naruszanie praworządności" i wykorzystywanie funkcji do prywatnych celów. Ewa Zgrabczyńska: - Te zarzuty to kompletne bzdury.
Niemal od początków istnienia poznańskiego zoo przychodziło się do niego dla słoni. To one od ponad stu lat były bohaterami ogrodu zoologicznego. Jednego z tych bohaterów nigdy nie poznaliśmy.
- Co roku dostajemy zapytania o niski poziom wody w basenach w zoo. A to odbywa się cykliczne ich czyszczenie. Zwierzęciu nie stała się krzywda - zapewnia Małgorzata Chodyła, rzeczniczka zoo. Ale przyznaje, że problem z brakiem wody na terenie ogrodu jest.
Od momentu, gdy dyrektorka poznańskiego zoo zaczęła przygarniać okaleczone i porzucone zwierzęta, słyszy, że jest złodziejką i wariatką. Sąd ma inne zdanie.
Były właściciel słynnej pumy Nubii popełnił cztery przestępstwa - uważa prokuratura, a sąd się z nią zgadza. Weteran znęcał się nad pumą, zarabiał na niej, a także naraził na niebezpieczeństwo pracowników poznańskiego zoo i dziennikarzy "Wyborczej".
Już 32 drapieżniki ewakuowane z Ukrainy odebrali od początku wojny pracownicy zoo w Poznaniu. W Ukrainie zwierzętom mogła grozić śmierć. W Polsce pojawiają się niespodziewane problemy.
Kolejka parkowa Maltanka to jedna z najlepszych atrakcji Poznania. Podoba się zarówno małym podróżnikom, jak i tym większym. W ten weekend po zimowej przerwie w końcu można się wybrać nią w podróż do świata zwierząt.
Kiedy już znudzi malowanie pisanek, jedzenie sałatki jarzynowej, a po zajączku nie będzie śladu, można odwiedzić świat egzotycznych zwierząt albo roślin. Przez cały wielkanocny weekend poznańskie zoo, palmiarnia i inne miejsca czekają na gości
Mamy - klasycznie - dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra jest taka, że pierwszy w tym roku kurs uwielbianej nie tylko przez dzieci Maltanki już w piątek 22 kwietnia. Zła informacja jest taka, że wzrosły ceny biletów tej poznańskiej atrakcji
Tamandua południowa to gatunek ssaka pochodzący z Ameryki Południowej. Potocznie nazywana jest też mrówkojadem czteropalczastym. Kilka dni temu przedstawiciel tego gatunku zamieszkał w poznańskim Nowym Zoo. To młody samiec Edi.
Opiekunowie nazywali Gogha nieumarłym, bo miał skończyć jako afrodyzjak i lek medycyny naturalnej, a jednak ocalał. W zoo w Poznaniu przeżył ostatnie dwa lata i pięć miesięcy.
Trzy tony karmy i wiele produktów spożywczych - poznańskie zoo wysłało do Ukrainy kolejny transport z darami dla potrzebujących ludzi i zwierząt. - Wolontariusze mają się dobrze, zostało im jeszcze kilka godzin drogi. Bardzo trzymamy za nich kciuki i mamy nadzieję, że dojadą na miejsce i bezpiecznie wrócą na granicę - mówi rzeczniczka zoo Małgorzata Chodyła.
Sztab najlepszych europejskich lekarzy weterynarii zajął się w miniony weekend Goghiem. Tygrys ma uszkodzony przewód pokarmowy. Potrzebna była operacja ratująca życie. Tysiące fanów ogrodu trzymały za zwierzaka kciuki.
Zoo w Poznaniu uratowało zwierzęta z azylu spod Kijowa oraz z Odessy. W sumie to osiem lwów, sześć tygrysów i dwa karakale. Choć niektóre muszą być przetransportowane do innych ogrodów zoologicznych, jest szansa, że część drapieżników zostanie w stolicy Wielkopolski.
Poznańskie zoo jest jedynym ogrodem zoologicznym w Polsce, który otworzył bramy dla zwierząt z ogarniętej wojną Ukrainy. Pierwsza misja się udała - przyniosła rozgłos i nadzieję. Będą kolejne.
Kilkanaście drapieżników z azylu pod Kijowem przebiło się do polskiej granicy. Przejęli je pracownicy zoo w Poznaniu. Na Ukrainie zwierzętom groziła śmierć - jeśli nie od bomb, to z głodu.
Wojna na Ukrainie zagraża nie tylko ludziom. Natalia Popowa spod Kijowa podjęła ryzyko - wiedziała, że jeśli jej zwierzęta nie zginą od bomb, to umrą z głodu.
Trwa usuwanie szkód po silnym wietrze, jaki w weekend przeszedł przez miasto. Zakład Lasów Poznańskich apeluje, aby odłożyć spacery wśród drzew na inny termin. Zachęca też do zachowania większej ostrożności w parkach. Wszystko z powodu niebezpiecznych wiatrołomów.
Nowa poznańska atrakcja - Muzeum Historii Zoo i Lwa - powstała w odrestaurowanej zabytkowej lwiarni w Starym Zoo. Jest już otwarta dla zwiedzających i bezpłatna, choć z powodu pandemii trzeba się zapisać.
Gogh to jeden z tygrysów, które w 2019 r. uratowano z koszmarnego transportu. Żył od tego czasu w zoo w Poznaniu. "Nasz najukochańszy staruszek Gogh gaśnie powoli" - poinformowano teraz.
- Mam nadzieję, że działania związane z przygotowaniem się do re-screeningu podwyższą status zoo w stowarzyszeniu EAZA oraz że osoby takie jak Pan Ratajszczak nie przeszkodzą w tym w jakikolwiek sposób. Zamierzam również podjąć współpracę z kolejnymi stowarzyszeniami i NGOs w zakresie ochrony zwierząt - zapowiada Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego ogrodu zoologicznego.
- Azylowanie może następować jedynie w przypadku posiadania odpowiedniego miejsca i nie pod wpływem chwili i ekwiwalentu reklamowego takiego działania, lecz po rozsądnej analizie sił i środków. W innym przypadku pogarsza to dobrostan już żyjących w danym zoo zwierząt - pisze w liście do "Wyborczej" Radosław Ratajszczak, prezes zoo we Wrocławiu i członek zarządu EAZA.
Od 2020 r. zoo ma status członka tymczasowego. To kara za zaangażowanie w walkę z przemytem i nielegalnymi hodowlami zwierząt. Rada miasta i prezydent Poznania chcieliby jednak, by obecność w stowarzyszeniu EAZA była niepodważalna. Czy to koniec azylu?
W przeciwieństwie do prof. Marcina Matczaka leniwce z poznańskiego zoo nie wyobrażają sobie 16-godzinnego dnia pracy. - Należy zaznaczyć, że leniwce nie są leniwe. Po prostu oszczędnie gospodarują swoją energią - wyjaśnia rzeczniczka poznańskiego zoo Małgorzata Chodyła.
Dwa lata temu poznańskie zoo uratowało tygrysy, które utknęły na polsko-białoruskiej granicy. Teraz przetrzymywani są tam uciekinierzy z Afganistanu, których Polska nie chce wpuścić. Zoo apeluje o empatię dla tych ludzi. - Różnica między propagandą TVP a propagandą władz Poznania różni się tylko przekazem, bo już z pewnością nie metodami - komentuje związany z prawicą Jarosław Pucek.
Copyright © Agora SA