- Niektórym prawo własności myli się z licencją na zabijanie - mówi Piotr Ikonowicz. We wsi pod Koźminem Wielkopolskim broni rodziny zastraszanej od roku przez właściciela. Syndyk sprzedał ich dom za bezcen. W sądzie toczy się sprawa o eksmisję.
- Pracodawca przedłożył stronie związkowej propozycję finansową - poinformował rzecznik Solaris Bus & Coach Mateusz Figaszewski. Jak wyjaśnił, na ten cel firma przeznaczyła 2,2 mln zł. Wojciech Jasiński, szef OPZZ, twierdzi, że taka propozycja tylko wzburzyła załogę.
Piotr Ikonowicz, kandydat lewicy na rzecznika praw obywatelskich, zapowiada, że będzie bronił pracowników, którym grożą zwolnienia w czasie pandemii. - Dzisiaj sygnał od wielu pracodawców jest taki: "Lepiej nie chorować, jeśli nie chcesz stracić pracy" - mówi Ikonowicz.
- To jest sprawa polityczna, bo dotyczy kondycji ludzi pracy w Polsce i przestrzegania praw człowieka - mówił Piotr Ikonowicz na procesie, który wytoczył mu koncern Amica.
- Dlaczego Ikonowicz atakuje polską firmę, a nie sąsiadującego z fabryką giganta Samsunga? Tam dochodzi do wypadków - pytał w sądzie Jacek Rutkowski, prezes Amiki. To ciąg dalszy procesu, jaki producent sprzętu elektronicznego wytoczył byłemu posłowi za słowa o krwi na rękach, po tym, jak jedna z pracownic fabryki popełniła samobójstwo.
Gdy Piotr Ikonowicz przyjechał do Wronek, by protestować przed fabryką Amiki, czekali na niego robotnicy z młotami pneumatycznymi i wynajęci operatorzy z kamerami, na co dzień pracownicy poznańskiej telewizji.
- Gdy mama dowiedziała się, że znów ma zmienić stanowisko pracy, tak się zdenerwowała, że zemdlała. Bała się powrotu do pracy. Poza pracą nie miała innych zmartwień - zeznała córka Ilony Pujanek, pracownicy fabryki Amica we Wronkach, która popełniła samobójstwo.
Pracownicy Amiki skarżyli się na mobbing, ale nie dotyczyło to Ilony Pujanek, która popełniła samobójstwo - przekonywał w sądzie jeden z dyrektorów koncernu. Amica chce przeprosin od społecznika Piotra Ikonowicza za słowa o krwi na rękach.
Amica Wronki pozywa Piotra Ikonowicza za twierdzenie, że jedna z pracownic zabiła się przez mobbing. - Namawiam, by nie kupować ich produktów, bo ci ludzie mają krew na rękach - mówił Ikonowicz.
Sąd uznał, że poznańska policja miała prawo zatrzymać Piotra Ikonowicza, byłego posła, znanego obrońcę praw lokatorów z Warszawy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.