- Nowa właścicielka chce się nas pozbyć - alarmują mieszkańcy domu na poznańskich Zawadach. Boją się, że za tydzień zostaną bez wody lub utoną w ściekach.
- Niektórym prawo własności myli się z licencją na zabijanie - mówi Piotr Ikonowicz. We wsi pod Koźminem Wielkopolskim broni rodziny zastraszanej od roku przez właściciela. Syndyk sprzedał ich dom za bezcen. W sądzie toczy się sprawa o eksmisję.
Ryszardowi Grobelnemu brakowało wrażliwości społecznej. Pogrążyły go arbitralne decyzje, pycha i przekonanie o własnej nieomylności. Jacek Jaśkowiak kroczy tą samą ścieżką.
Polityczna burza w Poznaniu. Platforma Obywatelska odcina się od decyzji prezydenta Jacka Jaśkowiaka, który bez konsultacji zdegradował Magdalenę Górską, pełnomocniczkę do spraw interwencji lokatorskich.
- Być może czas pokaże, że popełniłem błąd. Jeśli pani Górska rzuci zabawki, bo się poczuje urażona, że nie będzie pełnomocnikiem, to będzie jej decyzja. Pozostanie mi ją tylko zaakceptować - mówi prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Rząd znosi zakaz eksmisji wprowadzony dwa lata temu, gdy wybuchła pandemia koronawirusa. Za właścicielami mieszkań wstawiał się rzecznik praw obywatelskich. Obrońcy lokatorów ostrzegają: - Czeka nas fala eksmisji i bezdomności.
Pyry tygodnia przyznajemy co weekend od jesieni 1993 r. Białą nagradzamy, a czarną - wręcz przeciwnie. Za co tym razem przypadły pyry tygodnia?
- Potrzeba radykalnych interwencji jest coraz rzadsza - przekonuje wiceprezydent Poznania Bartosz Guss po wyrzuceniu Magdaleny Górskiej. Stowarzyszenie lokatorów odpowiada: - Nadchodzi kolejny kryzys, a miasto celowo osłabia ochronę lokatorów.
Magdalena Górska wieczorami, w nocy i weekendy ratowała lokatorów przed wyrzuceniem na bruk - była jedynym takim urzędnikiem w Polsce. Przełożeni doceniali to przez pięć lat, ale nagle przestali.
Właściciele mieszkania w Poznaniu postanowili wyrzucić na bruk 25-letnią Bohdanę z Ukrainy, mimo że płaciła czynsz i miała ważną umowę najmu. - Grozi mi więzienie? Najwyżej zawiasy - kpił syn właścicielki. Interweniowali dziennikarze "Wyborczej" i policja.
Tynk na bloku przy ul. Hożej zaczął się łuszczyć. Według mieszkańców to wada ukryta, dlatego chcą, by koszty pokrył deweloper - największy w Kaliszu i jeden z największych w Polsce. Poszli do sądu. Dwóch sędziów zrezygnowało z prowadzenia sprawy.
Pukania, szurania, a nawet kroki słyszą mieszkańcy bloku na jednym z jarocińskich osiedli. Nie pomogli pogromcy duchów, prześwietlanie instalacji i kontrola stanu technicznego budynku. Teraz sprawą zajmuje się policja, ale na razie nie ma winnego. Choć sami lokatorzy podpowiadają, kto utrudnia im życie.
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza latami obiecywał lokatorom, że tanio sprzeda zajmowane przez nich mieszkania. Niektórym udało się dopiąć transakcję, pozostali mogą już tej szansy nie mieć, bo uczelnia z obietnic się wycofuje. Pomoc lokatorom deklaruje radca prawny Michał Gniatkowski.
Nielegalnie podnajmowała mieszkanie rodzinie z dzieckiem. Gdy zalegali z zapłatą, sama wcieliła się w komornika. Sąd w Poznaniu ją uniewinnił.
- Wiele osób nie płaci za wynajem, bo wie, że nic im nie grozi. Wielu też przestało nawet starać się płacić - mówi Konrad Gieżek z ZKZL. Jego zdaniem przepisy powinny chronić tylko tych lokatorów, którzy zadłużyli się z powodu pandemii, a nie wszystkich.
Mówił, że kamienica najlepiej pali się od drugiego piętra, bo wyższe kondygnacje trawi ogień, a niższe zalewają wodą strażacy.
- Prawa lokatorskie cały czas są w Polsce łamane. To jest skandal, że coś takiego może dziać się w środku Europy w XXI w. - mówili organizatorzy protestu, który 1 marca odbył się pod budynkiem prokuratury przy ul. Solnej.
Piotr Śruba, okryty złą sławą czyściciel poznańskich kamienic, co najmniej przez rok może spać spokojnie. Policja po niego nie przyjdzie i nie zabierze do więzienia.
- Ja nie zabrałam kluczy tym panom, tylko policja - mówi administratorka mieszkania na poznańskich Jeżycach. W środku nocy postanowiła pozbyć się lokatorów. Nielegalnie.
Robotnicy przez cztery miesiące będą przechodzić przez korytarz pana Przemysława, żeby wyremontować mieszkanie po jego zmarłym sąsiedzie. - Przetarg jest rozstrzygnięty, nic już nie możemy zrobić - informuje Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych.
Drodzy prokuratorzy, nazwijmy to wprost: skompromitowaliście się, zawiedliście panią Stefanię, zawiedliście społeczeństwo. Ale przypuszczam, że włos wam z głowy nie spadnie.
Mimo że właściciel mieszkania dostał prokuratorskie zarzuty i nie może zbliżać się do Magdaleny Król, mieszkanka Poznania obawia się jego powrotu. - Niby śpię, ale cały czas nasłuchuję, co się dzieje za drzwiami - opowiada.
Wydawało się, że policja odrobiła lekcję po sprawie "czyścicieli" kamienic, gdy pobłażała bandytom. Że wzrosła nie tylko znajomość prawa, ale też empatia policjantów. To przekonanie runęło w poniedziałek.
To nie policja, lecz działacze stowarzyszenia lokatorów rozbili zabarykadowane drzwi do mieszkania na poznańskim Grunwaldzie. Właściciel nielegalnie wyrzucił z mieszkania kobietę z dziećmi, a potem nie chciał go opuścić. Policja winę za swoją bierność zrzuca na prokuraturę.
Magdalena Król, wyrzucona nielegalnie z mieszkania z dwoma synami i zwierzętami, spędziła noc z poniedziałku na wtorek na klatce schodowej. W mieszkaniu zabarykadował się nowy właściciel. Próba siłowego otwarcia drzwi nie powiodła się - policja jest bezradna. Od kilkunastu godzin jesteśmy na miejscu.
Waldemar Witkowski, szef kanapowej Unii Pracy, prawomocnie przegrał proces z działaczką lokatorską, który sam wytoczył.
Poznańskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego wypowiedziało umowę najemczyni mieszkania przy ul. Folwarczej. Kobieta nielegalnie podnajmowała mieszkanie, a potem wyrzuciła z niego kobietę z rocznym dzieckiem.
Poznański kamienicznik Piotr Burdziński został skazany prawomocnie za utrudnianie życia lokatorom z ul. Małeckiego. Pozostanie na wolności, choć prokuratura widziała go w więzieniu.
Bez ubrań, dokumentów i jedzenia siedziała na klatce schodowej pani Weronika, wyrzucona siłą z mieszkania przy ul. Folwarcznej w Poznaniu. Na rękach trzymała roczną córkę ubraną tylko w pieluchę.
Nawet inżynier zgłoszony na świadka przez obrońcę biznesmena Josefa L. potwierdza, że kamienica przy ul. Woźnej nie groziła zawaleniem i nie trzeba było jej rozbierać.
Zeznania pracownicy nadzoru budowlanego potwierdzają, że biznesmen Josef L. próbował podstępem pozbyć się starszej pani z kamienicy w centrum Poznania. - Kamienica nie groziła zawaleniem, nie było nakazu rozbiórki - potwierdziła.
- Straciłam radość życia, swobodę działania i wiarę w ludzi. Po szpitalu nie mogłam wrócić do domu, bo nie było wody i gazu - tak nękanie przez kamienicznika opisywała w czwartek w poznańskim sądzie 101-letnia Stefania Chlebowska.
Gdy zaczynałem pisać o "czyszczeniu" kamienic, napotykałem znieczulicę i mur obojętności. Opinia publiczna zrozumiała jednak, że bandytyzm jest bandytyzmem, a dla gangsterskich metod nie ma usprawiedliwienia. Bo prawo własności nie jest święte i nie oznacza, że wszystkie metody są dozwolone.
Piotr Śruba, słynny "czyściciel" kamienic z Poznania, został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia bez zawieszenia. Siedzieć pójdą też jego dwaj wspólnicy. Sąd potwierdza: nękanie lokatorów to stalking.
- Jest nakaz rozbiórki, proszę się wyprowadzić - napisał do starszej pani właściciel kamienicy. Kłamał, a teraz broni się, że nie zna polskiej gramatyki.
Waldemar Witkowski, szef Unii Pracy, twierdził, że najważniejszy jest dla niego człowiek. Dlatego gdy działaczka lokatorska napisała, że raz ważniejsze było mieszkanie, wytoczył jej proces. Przegrał.
Kamienicznik Piotr B. powinien spędzić w więzieniu trzy miesiące, a potem przez dwa lata pracować społecznie - uważa poznańska prokuratura. W piątek nie doszło do porozumienia i nie wydano wyroku.
Nieznajomość przepisów i bierne przyglądanie się łamaniu prawa zarzucają policji z Lubonia działacze Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Samotna matka z trzyletnim dzieckiem wynajmowała tam mieszkanie. Zapewnia, że regularnie płaciła czynsz. Mimo to właścicielka postanowiła pozbyć się jej z dnia na dzień.
Od ponad tygodnia dwie kobiety żyją w kamienicy przy ul. Półwiejskiej bez wody. Odciął ją - choć prawo na to nie pozwala - współwłaściciel budynku, były działacz Unii Polityki Realnej. - Chce się nas pozbyć - mówią lokatorki. - Mam w d... prawne możliwości - mówi kamienicznik.
Waldemar Witkowski, prezes spółdzielni mieszkaniowej Cegielskiego w Poznaniu, miał znać stan zdrowia lokatora po udarze mózgu, którego spółdzielnia chciała eksmitować. Mimo to w mieszkaniu pojawił się komornik.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.