Dwa tygodnie po zakończeniu ferii zimowych i powrocie do zajęć stacjonarnych przedszkolaków oraz uczniów klas I-IV zdalnie pracuje ponad 1,5 tys. oddziałów. Nowe wytyczne rządu w walce z pandemią kończą jednak tzw. kwarantannę z kontaktu, co będzie miało znaczenie głównie w szkołach
Na początku lutego Przemysław Czarnek, minister edukacji, przyznał, że rozważa powrót do nauki stacjonarnej dla tych uczniów, którzy już skończyli ferie zimowe. Tymczasem w Wielkopolsce prawie 100 placówek oświatowych pracuje hybrydowo, a dziewięć całkowicie zdalnie.
Inny niż dotychczas podział szkół na klasy, które uczą się stacjonarnie i zdalnie, budzi emocje wśród nauczycieli. Ci, którzy uczą starsze klasy, będą musieli lawirować między lekcjami w szkole a nauczaniem zdalnym.
Nauka zdalna w całej Polsce obowiązywać będzie od czwartku, 27 stycznia. Dla wielkopolskich uczniów oznacza to, że po feriach zimowych nie wrócą do szkolnych ławek.
- Osobiście uważam, że w województwach, które w poniedziałek zaczynają ferie, błędem było puszczenie uczniów do szkół na pięć dni - mówi dyrektor jednej z poznańskich podstawówek. W jego szkole frekwencja spadła o około 40 proc.
Konrad Malicki, burmistrz Czempinia w Wielkopolsce, posłuchał rodziców. Umożliwił ich dzieciom zostanie w domach na kilka dni przed feriami i zorganizował zajęcia zdalne. Z tej opcji skorzystało ok. 80 proc. z tysiąca uczniów. Pomysł nie spodobał się jednak wielkopolskiemu kuratorowi, który do tamtejszych szkół wysłał kontrolę i nakazał przywrócić zajęcia stacjonarne.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji, ci rodzice uczniów klas 1-3, którzy nie będą mogli zapewnić opieki swoim dzieciom, mogą skorzystać z pomocy szkoły. W trakcie obowiązkowej nauki zdalnej zajęcia zorganizują szkolne świetlice
- Wcale się z tego nie cieszę, bo nauczyciele w tym tygodniu robią nam sprawdziany i kartkówki - mówi uczeń jednego z poznańskich techników. W Wielkopolsce prawie 3,5 tys. klas pracuje zdalnie i w takim trybie niektóre zostaną aż do 9 stycznia.
To powinno być ogłoszone jak fala startowała. I wtedy może zobaczylibyśmy wpływ obniżenia mobilności młodych ludzi na rozpowszechnianie się wirusa. Teraz to już za późno - komentuje pomysł wprowadzenia nauki zdalnej w okresie świąt Dawid Łasiński "Pan Belfer".
W Wielkopolsce do szkoły na zajęcia stacjonarne nie chodzi już ponad 37 tys. przedszkolaków i uczniów. Dyrektorka jednej z poznańskich szkół mówi, że zdecydowała się na naukę zdalną dla całej placówki w momencie, gdy kwarantanną objętych było 16 klas.
Dyrektorzy poznańskich szkół od tygodnia mogą sami decydować, czy zaszczepionych uczniów pozostawić na lekcjach w szkole. To nowe reguły, bo jeszcze dwa tygodnie temu jedna z dyrektorek próbowała zastosować taką zasadę, ale wtedy - po interwencji rodzica nieszczepionego dziecka - dostała nakaz z kuratorium i całą klasę musiała wysłać na naukę zdalną.
Pandemia koronawirusa rozprawia się z Polakami tak, jak rządzący jej na to pozwalają. Przestraszył się jej jednak Przemysław Czarnek i za pośrednictwem kuratorów oświaty dał zielone światło dla lekcji stacjonarnych dla zaszczepionych uczniów. Zrobił to niestety nie tylko za późno, ale też po cichu, bo mimo że jest ministrem, nie ma odwagi przyznać się do błędu.
- To zrzucanie odpowiedzialności na dyrektorów i dowód na to, że minister Czarnek nie przygotował szkół na pandemię - mówi wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski. Dyrektorzy, bez rozgłosu, dowiedzieli się, że to oni mogą organizować pracę hybrydową, czyli de facto dzielić uczniów na szczepionych i nieszczepionych.
- Od rana nic nie robię, tylko zgłaszam dzieci, które miały kontakt z osobami zakażonymi koronawirusem - mówi sekretarka z jednej z poznańskich szkół. W całym województwie już ponad pół tysiąca placówek oświatowych jest dotkniętych koronawirusem.
W całym województwie jest 309 obecnie placówek oświatowych, w których w związku z koronawirusem dyrektorzy wprowadzili naukę hybrydową lub zdalną. Wśród tych ostatnich jest jedno z najlepszych liceów w Poznaniu.
W przypadku potwierdzenia zakażenia koronawirusem uczniowie i nauczyciele przechodzą na pracę zdalną i albo objęci są kwarantanną, albo nadzorem epidemiologicznym. Od czego to zależy?
Podczas wizyty w Poznaniu Przemysław Czarnek już po raz kolejny powtórzył, że w szkołach nie będzie segregacji na uczniów zaszczepionych i tych, którzy szczepionki nie przyjęli. Tymczasem rośnie liczba placówek dotkniętych koronawirusem, a na nauczanie zdalne przechodzą głównie uczniowie szkół podstawowych.
Zdecydowana większość wielkopolskich szkół, w których potwierdzono przypadki zakażenia koronawirusem, pracuje w systemie hybrydowym, gdzie na naukę zdalną przechodzą poszczególne klasy. W Poznaniu takich placówek jest 28.
Dziwna jest polityka Ministerstwa Edukacji i Nauki. Z jednej strony zachęca uczniów i ich rodziców do szczepień. Z drugiej - jeśli koronawirus pojawi się w szkole, na nauce zdalnej lądują wszyscy: i zaszczepieni, i niezaszczepieni. Minister Przemysław Czarnek ma w tym cel polityczny: nie chce rozjuszyć antyszczepionkowców.
Tylko jedna szkoła branżowa z Poznania nie zgłosiła się po pieniądze na lekcje, które mają pomóc uczniom w nadrobieniu pandemicznych zaległości. Poznań na te dodatkowe zajęcia ma dostać prawie 2 mln zł.
Od początku roku szkolnego w Wielkopolsce kilkanaście szkół i dwa przedszkola musiały zmienić formę organizacji zajęć. Jak do tej pory koronawirus nie dotknął żadnego ze żłobków.
Po pierwszym, pełnym tygodniu nauki w Wielkopolsce 14 szkół i jedno przedszkole musiało zmienić organizację nauki. Dyrektorzy najczęściej wybierają formę zdalną, nieliczni hybrydową.
Z dnia na dzień rośnie liczba placówek oświatowych, w których koronawirus wymusił zmianę formy nauczania. Na liście jest pierwsze przedszkole, a jedna ze szkół zdecydowała o nauce zdalnej dla wszystkich klas.
Codziennie rośnie liczba zakażeń koronawirusem (w środę w całej Polsce potwierdzono 533 przypadki), codziennie przybywa też szkół, które zmuszone są wdrożyć zdalne nauczanie. 8 września służby sanitarne potwierdziły koronawirusa w trzech kolejnych placówkach - wszystkie są z Poznania.
Szkoły podstawowe w Baranowie k. Poznania, Gębicach k. Czarnkowa, Biadkach k. Krotoszyna oraz w Ostrowie Wlkp. - to placówki, które aktualnie przez koronawirusa albo są zamknięte, albo pracują z ograniczeniami. Od początku roku szkolnego SARS-CoV-2 odnotowano w 11 szkołach w naszym województwie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.