Jacek Olech zapowiada, że w czwartek "będzie możliwe podjęcie decyzji o powrocie do domów" mieszkańców ewakuowanych prawie dwa tygodnie temu. - Ta deklaracja nie była ze mną konsultowana - ripostuje Paweł Łukaszewski, szef poznańskiego PINB.
Od strony ul. Roosevelta widać niewiele, właściwie tylko ogromny, zielony kontener na odpady. Ale z zaułka Krystyny Feldman z bliska można obserwować, jak ogromna maszyna na gąsienicach raz przy razie burzy ściany i stropy zabytkowej kamienicy, wzniecając tumany pyłu.
Stan kamienicy tydzień temu postawił na nogi służby i w konsekwencji sparaliżował północną część Poznania. Wokół budynku, który jest zabytkiem, rozgorzała dyskusja. Jego właściciele przygotowują się do odparcia formułowanych przez miasto oskarżeń.
Do biura podawczego Urzędu Miasta Poznania dotarł plan rozbiórki budynku przy ul. Roosevelta 8. PINB ma też informację, kto będzie kierować robotami, więc prace można zaczynać.
"Temat umarł " - miał usłyszeć od urzędników Jakub Tepper. Po wyłączeniu z użytku fragmentu ulicy w strefie zero podobnie jak wiele innych osób nie może prowadzić swojego biznesu. Pomoc dla przedsiębiorców po tragedii deklarował sam prezydent Jacek Jaśkowiak.
Szukają nowych lokali, próbują zatrzymać pracowników. Biznesmeni z poznańskich Jeżyc opowiadają nam o życiu po wielkim pożarze.
140-letni budynek stoi obok kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela przy ruchliwej ul. Fredry. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Paweł Łukaszewski zastanawia się, jak to możliwe, że budynek przeszedł obowiązkowe kontrole.
- Sprawa została umorzona na podstawie opinii biegłych, którzy uznali, że nałożyło się w tym samym czasie wiele elementów dotyczących projektowania, budowy i użytkowania hali. Żadna konkretna osoba błędu nie popełniła - informuje prokurator Łukasz Wawrzyniak.
Hala miała być już wiosną, ale uczniowie szkoły sportowej z os. Pod Lipami będą mogli z niej korzystać dopiero w przyszłym roku. Miejska spółka tłumaczy, skąd wzięło się opóźnienie.
Podczas gigantycznej ulewy w czerwcu 2021 r. zawalił się dach niedawno oddanego do użytku obiektu. Na remont miasto musi wyłożyć 4,5 mln zł. Na razie od ubezpieczyciela dostało zaliczkę 1,5 mln zł.
Choć do katastrofy doszło w czerwcu ubiegłego roku, do tej pory nie wiadomo kto za nią odpowiada.
Błędy projektowe i wykonawcze, które zbiegły się z gigantyczną ulewą, były przyczyną zawalenia się dachu w szkole na os. Pod Lipami w Poznaniu. Są pierwsze wyniki ekspertyzy. Nie pozostawiają wątpliwości, że przy budowie hali sportowej popełniono rażące błędy.
- Prokurator zdecydował o wszczęciu śledztwa - informuje Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Osobne postępowanie w sprawie zawalonego dachu hali sportowej na os. Pod Lipami prowadzi nadzór budowlany. Tymczasem prezydent Jacek Jaśkowiak wskazał już przyczynę katastrofy.
Spektakularna nawałnica sparaliżowała Poznań we wtorkowe popołudnie. - Po godz. 14 nagle zrobiło się zupełnie ciemno. Gdy po chwili się przejaśniło, zobaczyliśmy, że zapadł się dach w szkole naprzeciwko. Od razu wszczęliśmy alarm - opowiada mieszkanka os. Pod Lipami w Poznaniu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.