Lech Poznań wygrał z Villarrealem CF 3:0. Nie ma co ukrywać, to zdanie jeszcze kilka tygodni temu wywołałoby jedynie uśmiechy politowania. - Ten zespół dwa razy przeszedł do historii. Najpierw zdobył mistrzostwo Polski, a teraz w taki sposób sprawił, że po zimie wrócimy do gry w pucharach - powiedział dumny trener John van den Brom.
Lech Poznań efektownie pokonał Villarreal CF 3:0 i dzięki temu wywalczył awans z grupy C Ligi Konferencji Europy. Kolejorz rozegrał spotkanie, które będzie wspominane latami, a wygrana z półfinalistą Ligi Mistrzów stanie w jednym rzędzie obok największych triumfów Lecha w historii.
Lech Poznań w fazie grupowej europejskich pucharów jest polskim rodzynkiem, a już w czwartek, 3 listopada, powalczy z hiszpańskim Villarrealem CF o awans z grupy C Ligi Konferencji Europy oraz grę na wiosnę w drugiej części tego pucharowego sezonu. Byłaby to dopiero trzecia taka sytuacja w historii Kolejorza.
Lech Poznań ma czego żałować. W drugiej połowie spotkania z Austrią Wiedeń był zdecydowanie lepszym zespołem, prowadził, ale ostatecznie zaledwie zremisował 1:1. A szkoda. Bo gdyby udało się wygrać, to wraz z końcowym gwizdkiem, Kolejorz mógłby rozpocząć świętowanie awansu z grupy C Ligi Konferencji Europy.
Lech Poznań był bliski awansu z grupy Ligi Konferencji Europy, ale w meczu z Austrią Wiedeń nie utrzymał prowadzenia po golu niezawodnego Mikaela Ishaka. Teraz wszystko rozstrzygnie się na początku listopada w meczu z Villarrealem CF.
Kiedy w lipcu Lech Poznań wysoko przegrywał wyjazdowe spotkanie z Karabachem Agdam, nikt nie uwierzyłby, że w październiku Kolejorz będzie miał szansę na pucharowy sukces. Staje przed szansą na wywalczenie trzeciego w historii klubu awansu do wiosennych meczów w Europie. Taka jest właśnie stawka spotkania Ligi Konferencji Europy z Austrią Wiedeń.
Lech Poznań w czwartek, 27 października, w ramach Ligi Konferencji Europy zagra na wyjeździe z Austrią Wiedeń. Jest to bardzo ważne starcie, ponieważ po nim Kolejorz może świętować nawet awans do wiosennej części europejskich pucharów. Sprawdźmy, jak do tej pory Lech radził sobie w Austrii.
Lech Poznań ponownie zremisował z Hapoelem Beer Szewa. Jak podkreślił trener John van den Brom, wynik jest rozczarowujący, ale najważniejsze, że w kwestii awansu z grupy Ligi Konferencji Europy Kolejorz nadal ma wszystko we własnych rękach. Jednak tematem, który najbardziej zelektryzował kibiców są słowa prezesa Piotra Rutkowskiego na temat nowego kontraktu Mikaela Ishaka.
Lech Poznań zakończył wyjazdowy mecz z Hapoelem Beer Szewa wynikiem 1:1. Jedynego gola strzelił 20-letni Filip Szymczak. Niestety po kontrowersyjnych decyzjach sędziego tego spotkania, nigdy nie dowiemy się jaki byłby wynik, gdyby w Lidze Konferencji Europy wykorzystywano VAR.
Lech Poznań już dzisiaj wieczorem zagra z Hapoelem Beer Szewa w ramach kolejnej serii gier Ligi Konferencji Europy. W historii Kolejorza to już trzecia wizyta w Izraelu, a dwie pierwsze odbyły się na początku lat 90. Miały zdecydowanie bardziej turystyczny charakter niż obecna.
W czwartek, 13 października Lech Poznań w ramach Ligi Konferencji Europy zagra na wyjeździe z Hapoelem Beer Szewa. Lechici wyjątkowo ostatni trening przed meczem przeprowadzili jeszcze przy Bułgarskiej. Do Izraela z zespołem nie polecieli Adriel Ba Loua ani Afonso Sousa.
Lech Poznań jedynie zremisował z Hapoelem Beer Szewa 0:0. Jedynie, bo wcześniejsze mecze w Lidze Konferencji Europy rozbudziły apetyty kibiców i liczono, że domowe starcie z zespołem z Izraela będzie zdecydowanie bardziej przypominało efektowną wygraną z Austrią Wiedeń.
W trzeciej kolejce Ligi Konferencji Europy Lech Poznań bezbramkowo zremisował z Hapoelem Beer Szewa. Zespół z Izraela nie zawiesił wysoko poprzeczki, a Kolejorz i tak tego nie wykorzystał. Lechici mieli duże problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, przez co na palcach jednej ręki można policzyć dobre okazje poznaniaków.
Niepokonany to aż za małe słowo. W tym sezonie Lech Poznań w europejskich pucharach na własnym stadionie jak na razie wygrał wszystkie 5 meczów, strzelił w nich aż 16 goli i stracił zaledwie 2. Jak zapowiada trener John van den Brom, ta passa ma być podtrzymana w meczu z Hapoelem Beer Szewa.
W czwartek, 6 października Lech Poznań w ramach trzeciej kolejki Ligi Konferencji Europy podejmie przy Bułgarskiej Hapoel Beer Szewa. Piłkarze z Izraela przylecieli do Poznania już w poniedziałek, ponieważ przed rozegraniem spotkania z Kolejorzem czeka ich jeszcze ponad 24-godzinny post.
Lech Poznań udowodnił w meczu z Austrią Wiedeń, że rzeczywiście w Lidze Konferencji Europy chce osiągnąć coś więcej niż tylko awans do fazy grupowej. Spotkanie z Austriakami miało jednak dwa oblicza. Przed przerwą bohaterem został broniący rzutu karnego Filip Bednarek, a dopiero w drugiej połowie jego koledzy z pola potwierdzili dobrą formę z ostatnich tygodni.
Lech Poznań po bardzo dobrej drugiej połowie pewnie pokonał Austrię Wiedeń aż 4:1. Na początku szalał duet Mikael Ishak - Michał Skóraś, a Austriaków dobił Kristoffer Velde, strzelając dwa gole. Na koniec gości tak jak 14 lat temu pożegnało głośne "Auf Wiedersehen".
Już dzisiaj Lech Poznań zagra przy Bułgarskiej z Austrią Wiedeń. Dla kibiców Kolejorza zestawienie tych dwóch klubów już zawsze będzie kojarzyło się z niesamowitym meczem z 2008 roku i golem Rafała Murawskiego w ostatniej minucie dogrywki. Specjalnie dla "Wyborczej" tamte wydarzenia wspomina Dimitrije Injac, piłkarz tamtego Lecha Poznań.
Lech Poznań szykuje się do drugiego meczu w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Trener John van den Brom nie ukrywa, że po ostatnich meczach zespół jest dobrze zmotywowany przed starciem z Austrią Wiedeń i chce przełożyć dobrą grę z meczów z Villarreal CF oraz Pogonią Szczecin na wygraną.
Lech Poznań i Austria Wiedeń już na zawsze będą ze sobą połączone w wyjątkowy sposób. Dla wielu kibiców pojedynek z 2008 r. to najbardziej emocjonujący mecz, jaki widzieli w swoim życiu. Nic dziwnego, że przed drugą kolejką Ligi Konferencji Europy w powietrzu bardziej czuć zapach historii niż teraźniejszości.
Lechowi Poznań zabrakło zaledwie kilku minut do wywiezienia cennego punktu z Walencji. W drugiej połowie spotkania z Villarrealem CF piłkarze Kolejorza pokazali się z naprawdę dobrej strony, jednak gol Francisa Coquelina sprawił, że jest to kolejna "piękna porażka" w historii Lecha.
Lech Poznań miał w Walencji trudne momenty, ale miał też bardzo dobre. W pierwszej połowie Villarreal CF pokazał swoją siłę, jednak Kolejorz odpowiednio zareagował, odrobił straty i do wywalczenia remisu zabrakło zaledwie kilku minut. Punktów nie ma, ale Lech Poznań w końcu w tym sezonie zagrał w europejskich pucharach mecz, który będzie wspominany latami.
Określenie znane z tytułu piosenki The Beatles jest przydomkiem Villarrealu CF. Hiszpański klub, który w ostatnich sezonach wygrał Ligę Europy oraz dotarł do półfinału Ligi Mistrzów, będzie w czwartek pierwszym rywalem Lecha Poznań w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.
Lech Poznań w pierwszej fazie sezonu ma swoje wzloty i upadki, ale jednym z pozytywnych zaskoczeń jest postawa Michała Skórasia. Wychowanek Kolejorza strzela ważne gole, asystuje i z każdym kolejnym spotkaniem udowadnia, że Jakub Kamiński może mieć w obecnym Lechu godnego następcę.
Lech Poznań po udanym tygodniu w PKO Ekstraklasie do rywalizacji z hiszpańskim Villarrealem CF (czwartek, 8 września) podejdzie w zupełnie innych nastrojach. Mikael Ishak, kapitan Kolejorza, nie ukrywa, że półfinalista Ligi Mistrzów jest zdecydowanym faworytem tego meczu, ale ostatecznie zapowiada walkę o wyjście z grupy Ligi Konferencji Europy.
Lech Poznań zagra w grupie C Ligi Konferencji Europy, gdzie jego przeciwnikami będą hiszpański Villarreal CF, izraelski Hapoel Beer Szewa oraz dobrze znana kibicom Kolejorza Austria Wiedeń. Pierwszy mecz lechici rozegrają już 8 września.
Lech Poznań wymęczył remis 1:1 z F91 Dudelange, dzięki czemu jesienią zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Zazwyczaj takie momenty powinny być wypełnione radością, ale styl gry zespołu Johna van den Broma ani trochę nie zmienia się na lepsze, przez co na dodatkowe mecze w europejskich pucharach trudno patrzeć z optymizmem.
Lech Poznań pojedzie na rewanż z luksemburskim F91 Dudelange z dwubramkową zaliczką. Jest obecnie zdecydowanie bliżej fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Kontuzje zawodników i ich zmęczenie w czwartkowym starciu pokazują, że bez odpowiednich wzmocnień Kolejorz może mieć problemy.
Lech Poznań wygrał z F91 Dudelange 2:0, ale tylko chwilami prezentował się jak drużyna lepsza od mistrzów Luksemburga. W tych lepszych momentach padły gole Kristoffera Veldego i Mikaela Ishaka, ale gra Kolejorza nadal nie napawa optymizmem przed bardzo intensywną jesienią.
Na siedem wcześniejszych prób Lech Poznań cztery razy awansował do fazy grupowej europejskiego pucharu. Wydaje się, że F91 Dudelange to najłatwiejszy przeciwnik spośród tych wcześniejszych, ale mistrz Luksemburga również nie jest debiutantem w walce o fazę grupową.
Lech Poznań po porażce ze Śląskiem Wrocław wraca teraz do rywalizacji w europejskich pucharach i już w czwartek podejmie przy Bułgarskiej Football 1991 Dudelange z Luksemburga. John van den Brom i jego zespół już w pierwszym spotkaniu będą chcieli udowodnić, że to oni są faworytem do awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.
Lech Poznań w rewanżu z Vikigurem Reykjavik pokazał klasyczny styl, który od lat dobrze znają kibice. Kolejorz mógł wygrać wysoko, a gol Islandczyków w ostatniej akcji meczu sprawił, że piłkarze trenera Johna van den Broma dopiero w dogrywce wywalczyli awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy
Porażka w pierwszym spotkaniu z Vikingurem Reykjavik spowodowała, że Lech Poznań jest pod ścianą. W czwartkowym rewanżu piłkarze trenera Johna van den Broma grają nie tylko o awans, ale i o spokój. Obok kolejnej wpadki z Islandczykami w historii klubu nikt nie przejdzie obojętnie.
Lech Poznań kontynuuje bardzo zły początek nowego sezonu. Na palcach jednej ręki można policzyć dobre fragmenty gry w czasie ośmiu spotkań pod wodzą trenera Johna van den Broma. Wstydliwa porażka z Vikingurem Reykjavik była już piątą, od kiedy Holender przejął Kolejorza.
Lech Poznań był faworytem starcia z mistrzem Islandii, Vikingurem Reykjavik, ale na boisku nie pokazał tego nawet przez jedną minutę. Mariusz Rumak już nie jest jedynym trenerem Lecha, który przegrał w Islandii.
Lech Poznań w czwartek, 4 sierpnia, zmierzy się z w stolicy Islandii z miejscowym Vikingurem. Przydomkiem aktualnego mistrza tego kraju są właśnie "Wikingowie", bezsprzecznie kojarzący się z wyspą na Oceanie Atlantyckim. Jednak jakim zespołem są "Wikingowie" z Reykjaviku i co czeka Kolejorza na kameralnym stadionie Vikingsvöllur?
Lechowi Poznań tym razem nie grało się tak łatwo z Dinamem Batumi i ostatecznie w rewanżowym meczu eliminacji Ligi Konferencji Europy zremisował w Gruzji 1:1. Jedynego gola dla lechitów strzelił Alan Czerwiński, który nie chciał być gorszy od kolegów i również trafił zza pola karnego. W kolejnej rundzie eliminacyjnej Ligi Konferencji na lechitów czeka islandzki Vikingur Reykjavik.
Już dawno Lech Poznań nie podchodził do rewanżu w europejskich pucharach z takim spokojem. W końcu na poziomie międzynarodowym rzadko zdarza się wygrana aż 5:0 i obecnie awans lechitom mogłaby odebrać jedynie boiskowa katastrofa. Jednak Kolejorz poleciał do Gruzji wygrać również w rewanżu. Wszystko po to, żeby w kolejnych latach nie drżeć przed losowaniami.
"Nareszcie!" - to było pierwsze słowo, jakie padło z ust trenera Johna van den Broma na konferencji prasowej po meczu Lecha Poznań z gruzińskim Dinamem Batumi. Po serii trzech porażek Kolejorz zaliczył spotkanie, które właściwie zamknęło rywalizację z Gruzinami i może w końcu rozkręcić mistrzów Polski.
Lech Poznań w końcu pokazał, że jeszcze kilka tygodni temu to właśnie on świętował mistrzostwo Polski i pewnie pokonał Dinamo Batumi aż 5:0. Trener Kolejorza czekał na reakcję swojego zespołu po ostatnich niepowodzeniach i otrzymał ją z nawiązką. Przez 90 minut najlepsza drużyna Gruzji nie była dla lechitów żadnym zagrożeniem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.