Wycinka drzew przy Zespole Szkół Specjalnych nr 101 w Poznaniu zelektryzowała mieszkańców. - Wygląda to jak apokalipsa - mówi Paweł, mieszkaniec dzielnicy Grunwald
- Koleje zwróciły się do miasta o wydanie zgodny na wycinkę dębów, klonów i wiązów rosnących na nasypach kolejowych i wzdłuż torów. Niektóre drzewa mają po 2 m w obwodzie - alarmują działacze Koalicji ZaZieleń Poznań i stowarzyszenia Prawo do Przyrody.
Mieszkańcy, społecznicy, jak i same władze Poznania - wszyscy deklarują, że chcieliby, by klon przetrwał. W czasie remontu drzewo dwukrotnie zostało poważnie uszkodzone.
- Boimy się, że już nic nie da się zrobić. Zgody zostały wydane, urzędy pomiędzy sobą się dogadały, a my czujemy się bezsilni - mówi Krzysztof Bielecki, radny osiedlowy z poznańskich Winiar, który wraz z innymi mieszkańcami walczy o zachowanie wiekowych drzew.
Pod okiem dendrologa, arborysty oraz miejskich ekologów odbyła się społeczna inwentaryzacja drzew rosnących przy 27 Grudnia, które Urząd Miasta Poznań chce usunąć. Protestują przeciwko temu mieszkańcy, którzy pod petycją zebrali 11,7 tys. podpisów.
Poznań, plac Kolegiacki we wtorek, 9 sierpnia, po godzinie 15. Temperatura w słońcu sięga nawet 30 stopni Celsjusza. Na środku placu, przed urzędem miasta członkowie Młodej Lewicy zdecydowali się przeczytać głośną książkę warszawskiego aktywisty, Jana Mencwela "Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta"
W lasach wokół Poznania są wycinane stare i zdrowe drzewa. Mieszkańcy i aktywiści przygotowali uchwałę, która wprowadza moratorium na wycinkę w lasach ochronnych. Poparli ją poznańscy radni wszystkich klubów.
Lasy wokół Poznania powinny być chronione, by służyć mieszkańcom. Zamiast tego w użytku "Darzybór" Nadleśnictwo Babki wycina wielkie powierzchnie stuletnich i zdrowych drzew: sosen, dębów i buków. - Do gołej ziemi 52 ha z terenu obejmującego zaledwie 325 ha - alarmują przyrodnicy.
Na poznańskim Strzeszynie, by zrobić aleję drzew wybraną w ramach Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego, zostały wycięte wszystkie inne drzewa, niespełniające określonych parametrów. Zostały tylko 44 okazy. - Ręce opadają. Tyle mówi się o tym, jak ważna jest dzika, nieurządzona przyroda, a tu takie coś - mówią oburzeni mieszkańcy.
Nie ma jeszcze planu ani projektu inwestycji, ale ppłk Tomasz Ogrodniczuk, kustosz Muzeum Broni Pancernej, na poznańskiej Woli widziałby pokazy rekonstrukcji historycznej. Mieszkańcy mają nadzieję, że lotnisko Ławica lub miasto zablokują plany muzeum.
"Jeszcze trochę i trudno to będzie nazwać lasem, a tym bardziej rezerwatem przyrody" - piszą w liście do "Wyborczej" mieszkańcy Poznania. Niepokoi ich kolejna wycinka drzew w mieście, na terenach zielonych.
Mieszkańcy Żegrza znów protestują. Najpierw miasto wycięło zieloną ścianę, którą zastąpi ekran akustyczny. Teraz na sąsiedniej działce zamiast drzew mają stanąć hale magazynowe.
Dr hab. Władysław Polcyn, profesor Wydziału Biologii UAM, apeluje do Lasów Państwowych o wstrzymanie wycinek w poznańskich lasach. - To działanie na szkodę mieszkańców, a lasy ochronne mają im służyć - uważa.
Prawie 7300 drzew wykarczowano na działce Muzeum Broni Pancernej na poznańskiej Woli. Mieszkańcy obawiają się, że pod ich oknami powstanie poligon, na którym będą odbywać się pokazy rekonstrukcji historycznych. Apelują o wstrzymanie tej inwestycji.
- Obserwujemy sporo sytuacji w poznańskich parkach, lasach i na gruntach prywatnych, które wymagają omówienia, a niekiedy zmiany myślenia o tym bezcennym organizmie - mówią organizatorzy spotkania w Inkubatorze Kultury Pireus. Temat? Poznańskie drzewa.
- Teren został ogołocony - mówi o wycince nad jeziorem Rusałka jeden z osiedlowych radnych. Ale tym razem to nie skutek tzw. lex Szyszko, lecz działanie poznańskich leśników. - Wycięliśmy drzewa połamane przez wichurę, posadzimy nowe - tłumaczą leśnicy.
Na skwerku przy ul. Solnej rośnie wielki, około stuletni platan. Radni ze Starego Miasta boją się, że pójdzie pod topór jak kilka drzew rosnących obok. Ale jest nadzieja - sprawą zainteresowała się konserwator zabytków.
Urzędnicy, społecznicy, politycy - wszyscy razem sadzili drzewa w Lasku Marcelińskim. - Zapewniam, że akcja będzie kontynuowana. Zaprosimy do niej poznaniaków - deklaruje wiceprezydent Maciej Wudarski.
Wydział Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM na Morasku do tej pory był otulony zielenią. Teraz studenci i pracownicy wydziału z okien widzą dużą rzeź drzew. - To przykry widok - żałuje prodziekan wydziału.
Od kiedy weszły w życie przepisy ułatwiające wycinkę, w Poznaniu pod topór poszło wiele drzew. Bez nich Poznań nie będzie już taki sam. Jedynie na mapach Google widać, ile zieleni tracimy. Porównujemy zdjęcia kilku wycinek z tym, jak zapamiętał dane miejsce Google. Ostrzegamy - nie jest to przyjemny widok... Pokazujemy też przykłady wycinek, które nie są akurat owocem zmian ministra Szyszki.
To boli, bo przyroda nie widzi granic działek ani własności. Im mniej drzew, tym mniej ptaków czy czystego powietrza. A przecież w każdej części Poznania są takie małe zielone plamki i duże plamy, jak np. nad Maltą. Tam chyba pod topór poszło najwięcej drzew. A więc miejsc na ptasie gniazda czy dziuple wiewiórek.
Wciąż dowiadujemy się o nowych wycinkach drzew na terenie Poznania. To niestety wielkie wycinki, jak między Nowym Zoo a osiedlem Warszawskim. Ale też mniejsze, na prywatnych posesjach na Wildzie czy Łazarzu.
Coraz mniej drzew na zielonych Naramowicach. Właściciele prywatnych działek korzystają z nowego prawa i rąbią na potęgę. Nie oszczędzają nawet drzew przy rezerwacie przyrody Żurawiniec.
Dostajemy wiele sygnałów o wycinkach drzew w Poznaniu. Część z nich to zaplanowane wcześniej akcje za zgodą urzędników, jak np. 250 drzew wokół Malty. Inne - jak przy rondzie Żegrze - to tzw. efekt Szyszki.
Zapowiedź zmiany przepisów ułatwiających wycinkę może obalić jeszcze więcej drzew w Poznaniu. Widać to w zainteresowaniu branżą drwali. Władze miasta rozkładają ręce. - Mogę tylko ubolewać - mówi prezydent Jacek Jaśkowiak.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.