W podpoznańskiej miejscowości Luboń na kobietę prowadzącą wózek z dzieckiem spadło drzewo, złamane przez silny wiatr. W całym województwie wielkopolskim straż pożarna interweniowała 100 razy.
Podczas festynu w Radgoszczy dwa duże dmuchańce zostały porwane przez gwałtowny wiatr i raniły kilka osób. To nie koniec strat.
Uszkodzone budynki i zerwane linie energetyczne - to efekt wichury, jaka przeszła w poniedziałkowy wieczór w okolicach Ostrzeszowa. Strażacy do wtorkowego rana usuwali powalone drzewa i zabezpieczali zerwane dachy.
Zgodnie z zapowiedziami synoptyków po godz. 15 nad Wielkopolskę dotarł groźny front atmosferyczny. Jeden z nich idzie na zachód od Poznania. Pierwsze szkody już odnotowano, m.in. zablokowana była droga nr 24 z Pniew do Skwierzyny.
Prognozuje się wystąpienie silnego wiatru o średniej prędkości do 35 km/godz., w porywach do 90 km/godz., z zachodu i północnego zachodu - czytamy w komunikacie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Około 120 wezwań do usuwania skutków wichury dostali od poniedziałkowego popołudnia wielkopolscy strażacy. Chodziło głównie o powalone drzewa.
Wielkopolscy strażacy wyjeżdżali w poniedziałek ok. stu razy do usuwania skutków wichury. W Poznaniu straż mówi o pojedynczych interwencjach.
Mieszkańcy Dobrzycy, przez którą w połowie lutego przeszła trąba powietrzna, czekają na dotacje od wojewody. Życie w miasteczku wraca do normalności, ale żeby naprawić wszystkie zniszczone domy, potrzebne jest obiecane dofinansowanie.
Trwa usuwanie szkód po silnym wietrze, jaki w weekend przeszedł przez miasto. Zakład Lasów Poznańskich apeluje, aby odłożyć spacery wśród drzew na inny termin. Zachęca też do zachowania większej ostrożności w parkach. Wszystko z powodu niebezpiecznych wiatrołomów.
Starają się naprawiać uszkodzone domy. Pomagają im strażacy i władze gminy. Dostali już pierwsze pieniądze. Nie mogą jednak otrząsnąć się z dramatycznych wspomnień.
- Gdy podgrzewamy zupę, ona jeszcze bardziej bulgocze. To dziś dzieje się z powietrzem - mówi dr Bogdan Chojnicki, klimatolog, który wyjaśnia przyczynę powstawania huraganów.
W Babim Dworze w powiecie złotowskim drzewo spadło na busa. Zginęła jedna osoba, druga jest ranna. Przed południem bez prądu było 180 tysięcy mieszkańców Wielkopolski.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej informuje, że nadchodzi niż, który przyniesie gwałtowne zjawiska atmosferyczne. Porywy wiatru mogą osiągnąć 100-125 km na godz. Możliwe są burze. Ostrzeżenie w tej sprawie wydało też Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
Rodziny z Dobrzycy, których domy zmiotła trąba powietrzna, ostatnią noc spędziły u bliskich. Trwa sprzątanie i szacowanie strat, które będą milionowe. Jeszcze nie wiadomo, kiedy zacznie się odbudowa. Sporo zniszczeń jest także na terenie powiatu kaliskiego.
- Obudziłem się około godz. 4.40. Syn widział przez okno, jak leci na nas dach sąsiada. W ostatniej chwili podmuch wiatru zwrócił go w lewą stronę i dzięki temu żyjemy. Mieliśmy ogromne szczęście - mówi pan Karol, mieszkaniec Dobrzycy. To tam szalejący nad Polską orkan Dudley uderzył z całą swoją mocą.
Pięć domów uszkodzonych przez trąbę powietrzną, która przeszła rano nad Dobrzycą, nie nadaje się do zamieszkania. Kilkadziesiąt innych budynków jest uszkodzonych.
W Żelazkowie w powiecie kaliskim wichura uszkodziła dach budynku szkoły. Konieczne było odwołanie lekcji. Niewykluczone, że w najbliższych dniach ponad setka dzieci będzie uczyć się zdalnie
- Teraz mieszkańcy mogą skorzystać z Gminnego Centrum Kultury, gdzie czeka na nich ciepły posiłek. Dla osób, które nie będą mogły wrócić do domów, przygotowaliśmy miejsca w schronisku w Sośnicy - informuje Jarosław Pietrzak, burmistrz Dobrzycy w powiecie pleszewskim na południu Wielkopolski. W nocy przez miejscowość przeszła trąba powietrzna.
W Dobrzycy na południu Wielkopolski na dwóch zaledwie ulicach wiatr zerwał z domów aż 12 dachów. Mieszkańcy opowiadają, że noc była straszna. Wszystko wyglądało jak przejście trąby powietrznej
W powiecie kaliskim wiatr zerwał dach z kurnika, a w jarocińskim panele fotowoltaiczne z dwóch budynków. W ostrowskim przewrócił komin na dom jednorodzinnym. W Poznaniu z powodu wichury zamknięto Nowe Zoo. Strażacy w całej Wielkopolsce walczą ze skutkami orkanu Malik
Noc była wietrzna, ale spokojna. Strażacy w całej Wielkopolsce interweniowali 30 razy. Usuwali jedynie połamane gałęzie. Według synoptyków wiać będzie do poniedziałku. W porywach nawet do 115 km/h.
Najwięcej problemów jest w północnych powiatach Wielkopolski. Mieszkańcy proszą o usuwanie powalonych drzew, informują też o zerwanych liniach energetycznych. Najtrudniejsza sytuacja jest w Młotkowie, gdzie wichura zerwała dach sali wiejskiej.
Ostrzeżenie przed wichurami w Wielkopolsce obowiązywało do godz. 7 rano w piątek, 5 listopada. Silny wiatr powalił drzewa i uszkodził budynki. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
To były pracowite godziny dla wielkopolskich strażaków. Wszystko przez silną wichurę, która nie ominęła także naszego województwa. Z awariami wciąż walczą służby energetyczne. Na piątek 22 października synoptycy wydali kolejne ostrzeżenie. Obowiązuje od godz. 11 do 18 w całej Wielkopolsce.
Wszystko z powodu nawałnicy, która przechodzi przez Wielkopolskę. Wieje praktycznie w całym kraju. W porywach wiatr osiąga ponad 100 km/h.
W Poznaniu i Wielkopolsce ogłoszono alarm drugiego stopnia w związku z silnym wiatrem. Strażacy mają ręce pełne roboty. Przewalone drzewa, zerwane linie wysokiego napięcia. Przez Wolsztyn przeszła burza piaskowa.
Powalone drzewa na os. Chrobrego i Górczynie, a także w okolicach Gniezna i Wągrowca oraz Kalisza i Konina to efekt bardzo silnych wiatrów, jakie przeszły w nocy przez Wielkopolskę. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
- W całym województwie odnotowaliśmy około 56 zdarzeń w związku z silnym wiatrem - informuje bryg. Sławomir Brandt. Zgłoszenia dotyczyły głównie połamanych drzew, ale na terenie Wielkopolski wiatr zrywał też dachy.
Straż pożarna interweniowała ponad 60 razy - przede wszystkim do połamanych drzew i gałęzi. Prądu nie ma m.in. w okolicach Wrześni, Leszna, a także Konina i Kalisza. Ale nasz region nie jest na razie mocno poszkodowany przez silne wiatry.
Poważnie uszkodzone wybiegi, powalone drzewa i brak prądu w części biurowej - to skutki poniedziałkowej wichury, która zniszczyła poznańskie zoo. - Musimy uporządkować teren i mieć pewność, że nie ma na nim żadnych niebezpiecznych czy połamanych gałęzi - mówi Małgorzata Chodyła z poznańskiego zoo.
Straż miejska sprawdziła nagrania z monitoringu przy Alejach Marcinkowskiego i wykluczyła udział osób trzecich w powaleniu Golema. - Rzeźba prawdopodobnie przewróciła się od wiatru - mówi Anna Nowaczyk ze straży miejskiej w Poznaniu.
Powalone drzewa, nieczynne sygnalizacje świetlne, brak prądu w tysiącach domów. W Alejach Marcinkowskiego prawdopodobnie wiatr przewrócił Golema - przez Wielkopolskę przeszła wichura spowodowana niżem Mortimer.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.